Czwartek, 6 październik 2011, 11:22
Jestem zaskoczony "popularnością" faktu, że Steve Jobs nie żyje.
Oglądając dzisiejsze newsy dochodzę do wniosku, że to Jobs wynalazł telefon, a przecież, mimo niewątpliwych zasług w dziedzinie informatyki, był przede wszystkim niezłym manipulatorem i mistrzem marketingu. Pomimo mocno zatłoczonego rynku telefonów, udało mu się wcisnąć masom swój I-telefon, I-tablet inne I-gadżety, oraz wmówić niewinnym I-konsumentom, że są kultowe. Patrzę w tv i widzę stada zszokowanych, zmanipulowanych i ogłupiałych "I-baranków" z kwiatkami pod sklepami Apple i myślę, że krzykliwy świat wyuzdanego konsumpcjonizmu zaczyna żyć własnym życiem, paradoksalnie, dzięki śmierci Jobsa.
Firma Apple już zaciera rączki i mam przeczucie, że spece od marketingu, już myślą nad wykorzystaniem faktu śmierci "guru" i obmyślają nowe, limitowane serie telefonów z czarną przepaską na obudowie, albo wianuszkiem na wyświetlaczu.
Obym się mylił...
Oglądając dzisiejsze newsy dochodzę do wniosku, że to Jobs wynalazł telefon, a przecież, mimo niewątpliwych zasług w dziedzinie informatyki, był przede wszystkim niezłym manipulatorem i mistrzem marketingu. Pomimo mocno zatłoczonego rynku telefonów, udało mu się wcisnąć masom swój I-telefon, I-tablet inne I-gadżety, oraz wmówić niewinnym I-konsumentom, że są kultowe. Patrzę w tv i widzę stada zszokowanych, zmanipulowanych i ogłupiałych "I-baranków" z kwiatkami pod sklepami Apple i myślę, że krzykliwy świat wyuzdanego konsumpcjonizmu zaczyna żyć własnym życiem, paradoksalnie, dzięki śmierci Jobsa.
Firma Apple już zaciera rączki i mam przeczucie, że spece od marketingu, już myślą nad wykorzystaniem faktu śmierci "guru" i obmyślają nowe, limitowane serie telefonów z czarną przepaską na obudowie, albo wianuszkiem na wyświetlaczu.
Obym się mylił...