Sobota, 6 grudzień 2014, 19:32
Brut jest zajebiaszczy. Nie uważam żeby był dziadkowy, bardziej tatusiowy. Z dziadem kojarzą mi się mocne, klasyczne, cytrusowo-ziołowe fougerowe wonie typu Aramis czy Chanel monsieur.
Brut jest miękki ylang-ylangiem (co za badziewna nazwa) oraz lawendą - bliżej mu do Caron pour homme; jest barber shop, ale nie ma w nim zadziorności Rive Gauche - to bardziej facet który ma uporządkowane życie i raz w tygodniu idzie do zakładu na golonko pogadać z kumplami o bejsbolu albo boksie.
Sama kompozycja jest mega relaksująca. Czuć trochę, że to zapach "dla ludu", ale to na szczęście lud amerykański a nie sowiecki
W ankiecie 5.
Brut jest miękki ylang-ylangiem (co za badziewna nazwa) oraz lawendą - bliżej mu do Caron pour homme; jest barber shop, ale nie ma w nim zadziorności Rive Gauche - to bardziej facet który ma uporządkowane życie i raz w tygodniu idzie do zakładu na golonko pogadać z kumplami o bejsbolu albo boksie.
Sama kompozycja jest mega relaksująca. Czuć trochę, że to zapach "dla ludu", ale to na szczęście lud amerykański a nie sowiecki
W ankiecie 5.