Piątek, 16 październik 2015, 20:46
Cechą charakterystyczną każdego dużego miasta jest wszechobecny ruch, tłok i hałas. To co się z tym wiąże to stres, walka i ciągły pośpiech. Najczęściej aby uciec od tego, wyjeżdżamy na weekend poza miasto, gdzieś na wieś, nad jezioro, połowić ryby albo poleżeć bez celu w leżaku. Ale też w tygodniu, goniąc na kolejne spotkanie, ileż to razy wstępowałem do kościoła, aby przez chwilę znaleźć ukojenie. Najlepiej kiedy jest pusty. Mam to szczęście, że mam w pobliżu nie tyle kościół, ale monumentalną gotycką katedrę. Wchodząc do niej w godzinach szczytu, czułem jakbym przekraczał granicę wszechświata. Znajdowałem się w innej rzeczywistości. Cisza, spokój, ukojenie. A do tego ten wspaniały, uspokajający zapach potężnych murów kościelnych i innych katolickich elementów. Zasiadałem w ławce i zaglądałem w zakamarki swej duszy, gdy tymczasem 50 metrów dalej, za murami toczyło się głośne, ruchliwe życie.
Właśnie poznaję Casbah. Siedzę w zaciszu domowym, wącham nadgarstek i czuję, że jestem w katedrze. Aż głupio mi w ogóle wystawiać ocenę. Może być tylko jedna.
Właśnie poznaję Casbah. Siedzę w zaciszu domowym, wącham nadgarstek i czuję, że jestem w katedrze. Aż głupio mi w ogóle wystawiać ocenę. Może być tylko jedna.