Niedziela, 7 październik 2012, 22:54
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Niedziela, 20 grudzień 2020, 16:59 przez pblonski.)
Ostatnio stałem się szczęśliwym posiadaczem 50 ml flakonu tych przezacnych perfum. Sel de Vetiver został znakomicie zrecenzowany przez fqjciora na jego blogu: http://perfumowyblog.com/category/the-d ... t-company/ Kto nie czytał – lektura obowiązkowa! (Pozwoliłem sobie ściągnąć zdjęcie)
Nuty górne: grejpfrut, kardamon
Nuty serca: geranium, irys, ylang-ylang
Nuty bazy: wetiwer z Haiti, paczula
Z moich doświadczeń: Po kilku minutach siłowania się z zatyczką flakonu, która w moim egzemplarzu siedzi tak, że chciałem już na nią iść z pilnikiem, a jest wyjątkowo nieporęczna, wreszcie cudem się udało. Nb. flakon podoba mi się bardzo. Prosty, elegancki, solidny, z grubego szkła. Atomizer nie puszcza zbyt obfitych chmur, jakby dopasowany do siły projekcji samego zapachu.
Początek jest świeży i rześki i szczerze mówiąc nie zauważam jakiejś wielkiej różnicy po przejściu do fazy środkowej. Ewoluuje bardzo łagodnie i bez wolt. Robi się po prostu bardziej słono i jest to rzeczywiście zapach morskiej soli pozostającej na skórze. Jej zapachowe stężenie jest przy tym takie, jakbyśmy wyszli wręcz nią oblepieni z Morza Martwego (nie wiem, nie byłem, zgaduję). Oczywiście sól ta towarzyszy głównemu bohaterowi świetnie się prezentującemu od samego początku. Zapach ma wspaniałą projekcję. Nawet po wielu godzinach co i rusz dolatuje do nozdrzy puszczony z szyi dymek. Z upływem czasu słoność słabnie i pozostaje wetiwer – najładniejszy właśnie w bazie. Trwałość – ponad 11 godzin (po tym czasie zdecydowałem się użyć wieczorowo M7).
Dla miłośników wetywerii pozycja o-bo-wiąz-ko-wa (moim zdaniem).
Nuty górne: grejpfrut, kardamon
Nuty serca: geranium, irys, ylang-ylang
Nuty bazy: wetiwer z Haiti, paczula
Z moich doświadczeń: Po kilku minutach siłowania się z zatyczką flakonu, która w moim egzemplarzu siedzi tak, że chciałem już na nią iść z pilnikiem, a jest wyjątkowo nieporęczna, wreszcie cudem się udało. Nb. flakon podoba mi się bardzo. Prosty, elegancki, solidny, z grubego szkła. Atomizer nie puszcza zbyt obfitych chmur, jakby dopasowany do siły projekcji samego zapachu.
Początek jest świeży i rześki i szczerze mówiąc nie zauważam jakiejś wielkiej różnicy po przejściu do fazy środkowej. Ewoluuje bardzo łagodnie i bez wolt. Robi się po prostu bardziej słono i jest to rzeczywiście zapach morskiej soli pozostającej na skórze. Jej zapachowe stężenie jest przy tym takie, jakbyśmy wyszli wręcz nią oblepieni z Morza Martwego (nie wiem, nie byłem, zgaduję). Oczywiście sól ta towarzyszy głównemu bohaterowi świetnie się prezentującemu od samego początku. Zapach ma wspaniałą projekcję. Nawet po wielu godzinach co i rusz dolatuje do nozdrzy puszczony z szyi dymek. Z upływem czasu słoność słabnie i pozostaje wetiwer – najładniejszy właśnie w bazie. Trwałość – ponad 11 godzin (po tym czasie zdecydowałem się użyć wieczorowo M7).
Dla miłośników wetywerii pozycja o-bo-wiąz-ko-wa (moim zdaniem).