Sobota, 23 czerwiec 2012, 07:44
Ja tu offtopa nie widzę. Dyskusja o różach ogólnie wpisuje się przecież w temat Lyrica i czytającym być może ułatwi w przyszłości porównywanie i zrozumienie tych zapachów.
No cóż widzę, że dla wielu osób Lyric jest zbyt bogaty i zbyt przez to niekomfortowy. Powiem wam w tajemnicy, że dla mnie częściowo też i czasem dwa razy się zastanawiam, zanim go użyję. W pewnych zapachach czuję się bardziej komfortowo, a w pewnych mniej, ale ten podział nie pokrywa się z tym, jakie zapachy uważam za arcydzieła w sensie tego jak pachną, jak są skonstruowane, jakie skojarzenia przywołują etc. Mam np. w kolekcji Cedre Lutensa, którego w ogóle nie używam poza domem, ale po prostu tak się do niego przywiązałem i tak lubię go wąchać, że muszę go mieć zawsze pod ręką i uważam go za prawie-arcydzieło. Wiem, że to trochę dziwne, ale tak już jest. Lyric nie jest dla mnie pod tym wzgledem aż tak trudny, no ale rozumiem, że dla niektórych może być.
To samo z Habit Rouge - uważam ten zapach za skończone arcydzieło, ale nie wiem, czy kiedyś go miałem na sobie poza domem; po prostu pachnie trochę retro i nie czułbym się w nim dobrze np. na ważnym spotkaniu.
No cóż widzę, że dla wielu osób Lyric jest zbyt bogaty i zbyt przez to niekomfortowy. Powiem wam w tajemnicy, że dla mnie częściowo też i czasem dwa razy się zastanawiam, zanim go użyję. W pewnych zapachach czuję się bardziej komfortowo, a w pewnych mniej, ale ten podział nie pokrywa się z tym, jakie zapachy uważam za arcydzieła w sensie tego jak pachną, jak są skonstruowane, jakie skojarzenia przywołują etc. Mam np. w kolekcji Cedre Lutensa, którego w ogóle nie używam poza domem, ale po prostu tak się do niego przywiązałem i tak lubię go wąchać, że muszę go mieć zawsze pod ręką i uważam go za prawie-arcydzieło. Wiem, że to trochę dziwne, ale tak już jest. Lyric nie jest dla mnie pod tym wzgledem aż tak trudny, no ale rozumiem, że dla niektórych może być.
To samo z Habit Rouge - uważam ten zapach za skończone arcydzieło, ale nie wiem, czy kiedyś go miałem na sobie poza domem; po prostu pachnie trochę retro i nie czułbym się w nim dobrze np. na ważnym spotkaniu.