Sobota, 10 październik 2020, 16:01
Drogi pamiętniku, dzisiaj byłem na zakupach w markecie. Po wrzuceniu wszystkich potrzebnych produktów do koszyka, udałem się do kas. Nagle wyczułem znajomą woń, dobiegającą zza moich pleców. Niestety, nie mogło być inaczej - Invictus. Cholerstwo przeżarło się nawet przez moją maseczkę. Jakież było moje nieszczęście, że do kasy ustawił się przede mną spory tłum a nosiciel ni myślał, aby zmienić kolejkę i tak siedział mi na plecach... No, ale całe szczęście, że po powrocie do domu zrekompensowałem sobie chwile grozy, aplikując na siebie dopiero co zakupionego Brutala. Jeszcze tydzień, jeszcze dwa i na ulice miasta znowu, jak co roku, wypełznie mój drugi koszmar - One Million...