Niedziela, 8 wrzesień 2013, 11:35
Nie odpowiem Ci na te pytanie, bo FL już na mnie nie ma :-o Masakra, to chyba wina próbki.
Ankieta: Moja ocena Frederic Malle - French Lover EDP (2007) (nie oceniaj zapachu, jeśli go nie znasz!): Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
1 - Bardzo słaby (DNO) | 0 | 0% | |
2 - Słaby | 0 | 0% | |
3 - Przeciętny | 3 | 9.68% | |
4 - Dobry | 6 | 19.35% | |
5 - Bardzo dobry | 12 | 38.71% | |
6 - Genialny | 10 | 32.26% | |
Razem | 31 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Niedziela, 8 wrzesień 2013, 11:35
Nie odpowiem Ci na te pytanie, bo FL już na mnie nie ma :-o Masakra, to chyba wina próbki.
Niedziela, 8 wrzesień 2013, 11:55
Pewnie wina próbki.
Sam bym sobie chętnie przypomniał French Lovera, najlepiej z jakiejś konkretniejszej odlewki. Ten zapach noszony globalnie dopiero mnie zauroczył, ale nie jestem pewien czy jest wart swojej wysokiej ceny, skoro można znaleźć coś podobnego, w tych klimatach, za dużą mniejszą sumkę.
Niedziela, 28 sierpień 2016, 22:00
Na jednym z blogów przeczytałem:
Miałam nadzieję na doznania tak sensualne, że aż seksualne, erotyczne, wyuzdane; w wyobraźni stworzyłam sobie perfumy sugestywne jak ich imię, jawnie bezwstydne, o niezwykłej, uwodzącej mocy. Pierwszy oddech tym pachnidłem był więc niemal rozczarowujący. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że to, co dostałam, to coś znacznie lepszego, ciekawszego niż oczekiwany zapach seksu. Te perfumy bowiem to zapach czystego szaleństwa. Na drugim: Jeśli istnieją perfumy dla mnie fizycznie podniecające i skupiające uwagę jak dotyk - oto one. .... Jest French Lover zdejmowaniem odzienia - powolnym, płynnym, bez wahania i w wiadomym celu. Jest braniem - nie oddawaniem się. Zaspokajaniem pragnień w parną noc, gdy powietrze jest gęste od erotycznego napięcia, świerszcze zamilkły z wrażenia, a dym z ogniska pełza nisko nie chcąc wcale wznieść się nad pełną pulsującego życia ziemię. Gniecione gwałtownie trawy szeleszcząc wydzielają sok, bezwstydnie nagie ciała lgną do siebie wzajemnie, dłonie świadomie szukają rozkoszy, a ruchliwy, wilgotny język niezmordowanie przeszukuje skórę odnajdując najwrażliwsze jej obszary. Nie jest bohater tej opowieści kochankiem dzikim, niepohamowanym; nie należy do tych, którzy drżącymi rękami szarpią sprzączki i guziczki, lecz jest z gatunku tych, którzy posiedli umiejętność przeciągania rozkoszy w upojną i jednocześnie nieznośną nieskończoność. Na jeszcze innym: to absolutnie porywająca mieszanina chłodnych, lekkich i intrygujących nut, które zgrabnie połączono w szalenie ujmującą całość… zapach zaskakuje i zniewala swym dyskretnym urokiem… Im dłużej go wącham, tym bardziej kojarzy mi się z wiosennym porankiem… porankiem w majowej Florencji… Florencji skąpanej w woni kwiatów, dolatującej z licznych ogrodów… ogrodów bujnie porośniętych kępami ziół i kwiatowym kobiercem… kobiercem irysów, galbanum i arcydzięglem… jest tu i zbłąkana kępa vetiwery przywleczona z dalekich wojaży... Do tego doszły dziesiątki pozytywnych, choć nie tak poetyckich i egzaltowanych opinii na forach, no i ta sugestywna nazwa... Francuski Kochanek... Hmmm, w wyobraźni nosiciel tych perfum jawił mi się jako przystojny, doskonale ubrany, dekadencki bon vivant, spędzający upojne noce z pięknymi i bezpruderyjnymi tancerkami z Moulin Rouge... Noce z wykwintnym jadłem, strumieniami szampana, paryską muzyką i perwersyjnym seksem... A tymczasem French Lover rozsiewa wokół siebie zapach gorzkawego dzięgielu, lekko ziemistego wetiweru, bliżej nieokreślonej zieleniny i żywicznego cedru. Gdzies w tle coś leciutko dymi, a w bazie całość robi się trochę piżmowa i odrobinę brudnawa. Ten Francuz nie podnieca, nie porywa i nie uwodzi. Tu nie ma szampana, dusznej erotyki, miłosnych szeptów, ani paryskiego sznytu. To raczej jakiś zapuszczony las z chatką zielarza, a może po prostu sianokosy na podmokłej łące na skraju lasu? French Lover? Raczej Norwegian Forester, albo Russian Witch Doctor
Artur
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 06:14
Zauważyłem, że nazwa dla wielu to 90% odbioru, 9% piramida nut, a ten 1% sam zapach. Kij z tym, że opis rozjeżdża się z tym, jak coś pachnie. Ma być poetycko, elfy, nimfy, wiedźmy i seksy koniecznie, podróże astralne itd. Dlatego nie czytam już blogasków, z jednym wyjątkiem.
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 07:42
Lubię French Lover, nawet kiedyś przeszło mi przez myśl parę razy to, żeby go kupić. Do tej pory go nie mam.
Jest rzeczywiście suchy, na mojej skórze bardzo zielony i przyprawowy. Nie wiem, dlaczego, ale kojarzy mi się z wrzosowiskiem. Na plus wyczuwalne kadzidło i parametry. Na minus? Nie wiem. Raczej cena.
Złote myśli użytkownika nowy48:
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza." "Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 08:47
Artplum napisał(a):A tymczasem French Lover rozsiewa wokół siebie zapach gorzkawego dzięgielu, lekko ziemistego wetiweru, bliżej nieokreślonej zieleniny i żywicznego cedru. Gdzies w tle coś leciutko dymi, a w bazie całość robi się trochę piżmowa i odrobinę brudnawa. Ta nazwa to naprawdę świetny chwyt marketingowy. Jednak do samego zapachu, który jest pachnącą suchym zielskiem odą do arcydzięgla, mi zawsze lepiej pasowała wersja nazwy przeznaczona na rynek amerykański: Bois d'Orage - czyli burzowe drzewa. Malle podobno obawiał się, że nazwa French Lover zostanie tam źle przyjęta, jako niepoprawna politycznie. Stąd taki zabieg. :lol:
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 10:55
@artur, wygrałeś Internety swoją recką. Osmarkałem monitor jak doszedłem do zakończenia. :lol:
Na długość kija od miotły będę go obchodził, nazwa zdecydowanie myląca
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 11:46
Dzięki za odzew, Panowie
Co do nazwy, to nie mam na tym punkcie fiksacji, chociaż lubię różne poetyckie nazwy, a nie tylko "Pour Homme". Fajnie jest, jeśli nazwa jakoś koresponduje z zapachem, a nie jest tylko chwytem marketingowym. W tym wypadku nazwa pasuje jak pewnemu parzystokopytnemu siodło - w moim odczuciu, oczywiście Jeśli chodzi o same perfumy, to nie jest tak, że ja je totalnie mieszam z błotem. Zapach jest całkiem dobry, ale daleko mu do moich rozbudzonych oczekiwań, stąd pewien niedosyt. Ponadto na mojej skórze jest jakiś taki mało wyrazisty, no i nie zachwyca parametrami. Biorąc pod uwagę cenę FL, to po prostu "brak podstaw do zachwytu". Odstawiam mój dekant. Wrócę do niego za jakiś czas - może coś się zmieni. W klimacie gorzkawo-zielono-wetiwerowym polecam moje niedawne odkrycie - Aquae Nobilis od Profumum. Zjada tego Francuza z lakierkami
Artur
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 19:12
Artur, generalnie mógłbym podpisać się pod Twoją recenzją choć i tak nikt nie uwierzyłby, że tak ładnie napisałem
Natomiast muszę stanowczo zaprotestować, że Aquae Nobilis jest zapachem choćby odrobinę lepszym - co oczywiście jest kwestią gustu a i odbiór obu zapachów jest u mnie zgoła inny. Wg mnie French Lover klimatem jest najbliżej do Royal Oud Creeda (mam flakonik 2014r). Najbardziej nietrafiona nazwa perfum z jaką się spotkałem. Ode mnie 4/6.
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 19:56
JayKay napisał(a):Artur, generalnie mógłbym podpisać się pod Twoją recenzją choć i tak nikt nie uwierzyłby, że tak ładnie napisałemZgadzam się. Pamiętam jak wielkie było moje rozczarowanie, gdy pierwszy raz go testowałem. Nazwa jeszcze pół biedy, ale wszędzie komentarze, które zdawały się sugerować, że to super sensualny zapach. Bleh. Nie umiem docenić FL, dla mnie jest po prostu pusty, tak jakby w nim czegoś brakowało. A co do Royal Oud, to dla równowagi powiem, że nie widzę podobieństwa, a Lyric jest lepszy od PoaL
Poniedziałek, 29 sierpień 2016, 20:48
Testowałem je ręka w rękę i dla mojego nosa są podobne przez dominującą nutę galbanum oraz dzięgiel z tym, że RO ucieka w cytrusowo-pieprzny klimat podczas gdy FL jest bardziej wytrawny i wetyweriowy. Po powąchaniu FL od razu wiedziałem po co sięgnąć na półkę, żeby porównać choć oczywiście nie miałbym najmniejszego problemu by je w ślepym teście rozróżnić.
Lyric to mydlany koszmar, PoaL to arcydzieło :twisted:
Wtorek, 30 sierpień 2016, 09:27
Artplum napisał(a):(...) To raczej jakiś zapuszczony las z chatką zielarza, a może po prostu sianokosy na podmokłej łące na skraju lasu? Muszę go przetestować ponownie bo Twój opis mnie zachęcił Dla mnie FL to suche zioła utytłane w ziemi. Faktycznie jakieś mało wyraziste. Seksów w ogóle w nim nie znajduję.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.fragrantica.pl/uzytkownicy/4992/">http://www.fragrantica.pl/uzytkownicy/4992/</a><!-- m -->
Wtorek, 30 sierpień 2016, 09:30
FL to obok MR najlepszy dla mnie zapach tej marki.
A POaL to nic więcej jak monotonna konfitura różana. Bardzo lubię różę, ale akurat Portret Damy zmęczył mnie okrutnie.
Złote myśli użytkownika nowy48:
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza." "Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."
Wtorek, 30 sierpień 2016, 11:10
Paczulowa, ziemista, goździkowo-kadzidlana, wytrawna konfitura??? No way!
I na tym urok tego świata polega, że tak pięknie się różnimy PoaL ponad wszystko!
Wtorek, 30 sierpień 2016, 11:43
Chciałbym poczuć choć źdźbło paczuli i choć szczyptę goździków w Portrecie.
Już pomijam fakt, że bardzo kobieco pachnie, w przeciwieństwie np. do TDC Rose Poivree. FL rządzi
Złote myśli użytkownika nowy48:
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza." "Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."
Wtorek, 30 sierpień 2016, 12:35
JayKay napisał(a):Artur, generalnie mógłbym podpisać się pod Twoją recenzją choć i tak nikt nie uwierzyłby, że tak ładnie napisałem Bez niepotrzebnej skromności, Jacku Co do Aquae Nobilis, to bardzo szanuję Twoje zdanie, ale pozostanę przy swoim, bo na mojej skórze pod każdym względem gra lepiej, niż FL. Natomiast jeśli chodzi o skojarzenie z Royal Oud, to mnie zaciekawiłeś. W ogóle o tym nie pomyślałem... Chyba mam gdzieś resztkę próbki, to spróbuję przetestować.
Artur
Wtorek, 30 sierpień 2016, 17:53
Marcin__ napisał(a):Chciałbym poczuć choć źdźbło poczuli i choć szczyptę goździków w Portrecie.Widocznie ta pani nie pokazała Ci wszystkich swoich wdzięków
Wtorek, 30 sierpień 2016, 18:30
Ta "pani" to stara zrzędząca pudernica, która pojawia się w moich koszmarach.
Jacek, możesz jechać po moich ulubionych zapachach (Jade, Gucci II, Salvador Dali PH, Puredistansce M), ale ja nic na to nie poradzę przepraszam
Złote myśli użytkownika nowy48:
"Jeszcze nie wachali a już oceniają ma pdst składu. . flakon nawiązuje nieco do tego co już dior wypuszcza." "Gdyby tak przyrównać to acqua di Parma oud z tym ze pozbawiona tytułowego składnika."
Sobota, 3 czerwiec 2017, 14:56
no no, kilka testów i robi wrażenie
terre może z charakteru ? ale bardziej zielony i świeży świetnie się nosi wiosna , jesień ,chłodniejsze dni lata na każdą okazje
Poniedziałek, 7 sierpień 2017, 09:56
Dla mnie to zapach świeżo złamanej gałęzi. Zielony, soczysty. Kojarzy mi sie nieco z Lentisque Phaedona, przy czym ten drugi jest suchy. Anekdota związana z FL jest taka, ze po testach tych dwóch z próbek zdecydowałem sie na Lentisque.. jednak GaliLu wysyłając przesyłkę oznaczyło ja adnotacja: 'twoja przesyłka pachnie French lover' - finalnie odesłałem Lentisque i wymieniłem na FL. Wspaniały na gorące, śródziemnomorskie dni.
Zapraszam na stragan <!-- m --><a class="postlink" href="http://perfuforum.pl/viewtopic.php?f=52&t=28620">http://perfuforum.pl/viewtopic.php?f=52&t=28620</a><!-- m -->
|
|