Poniedziałek, 12 styczeń 2015, 16:21
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Czwartek, 31 grudzień 2020, 17:23 przez pblonski.)
Nuty głowy: anyż gwiazdkowaty, bergamotka
Nuty serca: cynamon, jodła balsamiczna, szałwia
Nuty podstawy: fasola tonka, wanilia, drzewo kaszmirowe, wetyweria, białe piżmo
Skusiłem się na ten zapach zachęcony opiniami iż jest bardzo podobny do Chanel Allure Pour Homme oraz często ludzie określali go jako jeden z bardziej niedocenianych. Stwierdziłem że przecież miliony much nie może się mylić więc dałem temu wszystkiemu wiarę i kupiłem w ciemno. Miałem też cichą nadzieję że ten zapach okaże się naprawdę dobrą kopią Allure. Niestety. Jakież wielkie było moje rozczarowanie kiedy pierwszy raz prysnąłem nimi na nadgarstek. Ci, którzy porównywali je do Allure chyba nigdy ich nie wąchali. Naprawdę nie wiem gdzie tutaj ludzie widzą jakiekolwiek konotacje. Nie wyczułem nawet kropli podobieństwa, kompletnie zero. Za to mój nos podpowiedział mi że już coś podobnego kiedyś wąchałem, coś korzenno-piernikowego jak to ujął mój brat. Myślę, myślę po czym "zaraz przecież to jest...Burberry London w wersji light i bez nuty wiśniowej". I byłem tego tak pewny że w domu zapodałem na drugi nadgarstek wspomnianego londyńczyka z próbki, którą posiadam. To mnie utwierdziło w przekonaniu że Perry Ellis m jest jego lżejszą wersją, bardziej noszalną powiedziałbym. Wspomniane Burberry na papierku było dla mnie piękne choć już po naniesieniu na skórę ujawniał się jakiś składnik, który mnie drażnił. No ale dobra bo ja tak mówię o tym podobieństwie, które sam wyczuwam a tymczasem po dwóch dniach testu globalnego te perfumy ni stąd ni zowąd zaczęły mi przywodzić na myśl inne pachnidła które poznałem. Czuję w tym zapachu rum(którego producent nie deklaruje) znany mi z otwarcia Bentley for Men, czuję też jakąś nutkę którą znam z Moschino Forever(może anyż?) i czuję też jakieś podobieństwo do David Beckham Intimately Men. Ogólnie to odnoszę wrażenie iż Perry Ellis M to taki mix tych zapachów. Dodać też muszę że o ile na początku byłem do tego zapachu bardzo negatywnie nastawiony ponieważ nie jest to moja ulubiona kategoria perfum aczkolwiek im dłużej je noszę tym coraz bardziej się do nich przekonuję. Trwałość? Na mnie około 6-7 godzin a ogon przez pierwsze półtorej godziny zostawiał taki że już po chwili chciałem aby stał się mniej napastliwy. Pod tym względem takiego A*Mena nie przebije ale spokojnie mógłby stawać w szranki przeciwko One Million bo nawet na siarczystym mrozie daję radę. Najodpowiedniejsza pora dla niego to chyba właśnie zima. Nie zdziwiłbym się też gdyby ten zapach znalazł spore grono swoich zwolenników szczególnie że tutaj jak zauważyłem dużo osób lubi cięższe zapachy z dobrą projekcją a "M" takie cechy posiada. Jeśli podoba Wam się którykolwiek z wymienionych w tej recenzji zapachów to myślę że i Perry Ellis M również przypadnie Wam do gustu. PS proszę admina o dodanie ankiety ponieważ sam nie potrafię tego zrobić.