Środa, 14 wrzesień 2011, 08:03
Od kilku godzin premierowo na moim lewym przedramieniu gości Chanel Coromandel, na prawym zaś Le Labo Patchouli 24...
I jestem zmiażdżony...I zbrakło mi słów...
Powiem tylko, że słuchając Yellowjackets "Peace Round [A Christmas Celebration]" i czując te zapachy na sobie czuję, że staję się lepszy...
Gdyby nie takie - ultrarzadkie - momenty, nie byłbym perfumomaniakiem.
Wierzcie mi, zapachy absolutne istnieją...
I jestem zmiażdżony...I zbrakło mi słów...
Powiem tylko, że słuchając Yellowjackets "Peace Round [A Christmas Celebration]" i czując te zapachy na sobie czuję, że staję się lepszy...
Gdyby nie takie - ultrarzadkie - momenty, nie byłbym perfumomaniakiem.
Wierzcie mi, zapachy absolutne istnieją...