Środa, 15 luty 2012, 18:28
Drakkar to jedno z moich najwyraźniejszych wspomnień z wczesnego dzieciństwa, a zarazem chyba najwcześniejsze skojarzenie nie tylko perfumowe, lecz wręcz zapachowe.
W schyłkowym PRL-u tato dostał zestaw Gillete naśladujący Drakkara i do dziś bardzo dobrze pamiętam scenę: ojciec golący się przy zlewie i zapach wypełniający łazienkę. Wydaje mi się (choć lata mogą idealizować wspomnienia), że ów Gillette pachniał dużo bardziej drakkarowo niz wszystkie obecnie produkowane. Wiem, bo sporo ich przewąchałem, gdy wspomnienie tego zapachu towarzyszyło mi przez lata. Dopiero kilka lat temu dowiedziałem się, że stary Gillette to Drakkar i faktycznie - to było to!
Uwielbiam Drakkara, zwłaszcza jego "motyw przewodni", w którym trudno rozróżnić nuty, choć czuję zioła, jakby osłodzone, zapewne kwiatami z nut serca. Baza to dla mnie przede wszystkim mech dębu (dużo mchu) plus paczula (dużo paczuli) - męska i dość "dusząca". Kompozycję oceniam na 4, tylko dlatego, że faktycznie obecna wersja jest strasznie słaba i mało trwała - przy dwucyfrowej aplikacji nie wytrzymuje na mnie dłużej niż 4, maksimum 5 godzin, a co gorsza już po 1-2 godz. jest zbyt bliskoskórna. Gdyby nie to - byłby ze mną zawsze.
W schyłkowym PRL-u tato dostał zestaw Gillete naśladujący Drakkara i do dziś bardzo dobrze pamiętam scenę: ojciec golący się przy zlewie i zapach wypełniający łazienkę. Wydaje mi się (choć lata mogą idealizować wspomnienia), że ów Gillette pachniał dużo bardziej drakkarowo niz wszystkie obecnie produkowane. Wiem, bo sporo ich przewąchałem, gdy wspomnienie tego zapachu towarzyszyło mi przez lata. Dopiero kilka lat temu dowiedziałem się, że stary Gillette to Drakkar i faktycznie - to było to!
Uwielbiam Drakkara, zwłaszcza jego "motyw przewodni", w którym trudno rozróżnić nuty, choć czuję zioła, jakby osłodzone, zapewne kwiatami z nut serca. Baza to dla mnie przede wszystkim mech dębu (dużo mchu) plus paczula (dużo paczuli) - męska i dość "dusząca". Kompozycję oceniam na 4, tylko dlatego, że faktycznie obecna wersja jest strasznie słaba i mało trwała - przy dwucyfrowej aplikacji nie wytrzymuje na mnie dłużej niż 4, maksimum 5 godzin, a co gorsza już po 1-2 godz. jest zbyt bliskoskórna. Gdyby nie to - byłby ze mną zawsze.