Wtorek, 16 lipiec 2013, 21:18
Hej!
Jakie są Wasze najwieksze perfumowe porażki, zapachy nie do zniesienia i nie do zaakceptowania jesli chodzi o damskie perfumy?
Ja mam kilka takich perfumeryjnych traumatycznych przygód......
Pierwsza to Flower by Kenzo........ Nigdy nawet nie psiknęłam nimi blotterka w perfumerii, ale miałam okazje czuc je na mojej kolezance ze studiów.... Serio nosiłam sie z zamiarem zmiany grupy na studiach Pachniało mi to....... własnie czym....... hmmmmm... zaplesniałym, gorzkim pudrem... bleeeeee.... :?
Muszę się kiedyś zebrać na odwage i psiknąc na siebie, albo w pierwszej kolejności może jednak na papierek
Inna trauma to.... też Kenzo Tym razem Le Monde Est Beau....... Dostalam te wodę w prezencie i spodobala mi się. Ładny świeży zapach (głownie czarna porzeczka i (sic!) pomidory ) ale ilekroć próbowałam go uzyć po godzinie, max dwóch dostawałam mega migreny Do tej pory nie udało mi sie ustalić któraż to nuta tego zapachu była aż tak migrenogenna.... I chyba juz nie pokuszę się raczej o weryfikację
I na koniec jeszcze jedna trauma..... Davidoff Cool Water......Nie dość, że na przełomie lat 80/90 pachniało nimi dosłownie pół swiata to jeszcze w tej swojej wodnej świeżości miały coś niezwykle irytującego.. Nie jakąs jedną nute ale sam ogólny wydzwięk zwyczajnie działał mi na nerwy
A jak jest u Was?
Jakie są Wasze najwieksze perfumowe porażki, zapachy nie do zniesienia i nie do zaakceptowania jesli chodzi o damskie perfumy?
Ja mam kilka takich perfumeryjnych traumatycznych przygód......
Pierwsza to Flower by Kenzo........ Nigdy nawet nie psiknęłam nimi blotterka w perfumerii, ale miałam okazje czuc je na mojej kolezance ze studiów.... Serio nosiłam sie z zamiarem zmiany grupy na studiach Pachniało mi to....... własnie czym....... hmmmmm... zaplesniałym, gorzkim pudrem... bleeeeee.... :?
Muszę się kiedyś zebrać na odwage i psiknąc na siebie, albo w pierwszej kolejności może jednak na papierek
Inna trauma to.... też Kenzo Tym razem Le Monde Est Beau....... Dostalam te wodę w prezencie i spodobala mi się. Ładny świeży zapach (głownie czarna porzeczka i (sic!) pomidory ) ale ilekroć próbowałam go uzyć po godzinie, max dwóch dostawałam mega migreny Do tej pory nie udało mi sie ustalić któraż to nuta tego zapachu była aż tak migrenogenna.... I chyba juz nie pokuszę się raczej o weryfikację
I na koniec jeszcze jedna trauma..... Davidoff Cool Water......Nie dość, że na przełomie lat 80/90 pachniało nimi dosłownie pół swiata to jeszcze w tej swojej wodnej świeżości miały coś niezwykle irytującego.. Nie jakąs jedną nute ale sam ogólny wydzwięk zwyczajnie działał mi na nerwy
A jak jest u Was?