Piątek, 1 marzec 2019, 09:36
No nie mogę! Ostatni wpis na temat tak wspaniałych perfum jest sprzed dwóch lat!
Używam bohatera wątku już drugi dzień i jestem po prostu zachwycony. Nie jest to oczywiście pierwszy kontakt z tymi perfumami, bo jakieś pięć lat temu zaatakowała mnie nimi sprzedawczyni w nowojorskim Macy’s. Tyle się tam wtedy nawąchałem, że Noir jakoś przepadł między Tobacco Vanille, Sahara Noir i Tuscan Leather. Później od czasu do czasu psikałem sobie w Doglasie, upewniając się, że flakon musi być mój.
Więc jest! Niby perfumy znane mi od lat :-), ale to jednak co innego użyć ich u siebie. Jest tak jak piszą koledzy, że jest mrocznie i czuć ziemistość paczuli, ale ja jednak opisując zapach na początku wspomniałbym o skórze. Dziwi mnie, że w deklarowanych przez użytkowników Fragrantiki wyczuwanych nutach, owa skóra jest dopiero na ósmym miejscu, bo dla mnie jest ona wyraźnie obecna i ma różany charakter, jak w typowych kompozycjach „hiszpańska skóra”. Gdyby nie wrodzony konformizm, napisałbym nawet, że Tom Ford Noir to zapach skórzany. Wetyweria jest za to marginalna i zupełnie nie rozumiem porównań do szorstkiej, znanej z Lalique Encre Noir. W Tom Ford Noir jest dużo kwiatów, choć wcale nie są to typowe perfumy kwiatowe, w każdym razie nie są typowe, bo podane są na męski sposób, jak róża w Chanel Egoiste, a nie w Amouage Lyric Man. Chciałbym uspokoić osoby wrażliwe na cywet – ja go tutaj nie wyczuwam. Tom Noir to perfumy doskonale skomponowane i choć są wyraziste, nic mnie w nich nie drażni, ani nie męczy.
Trwałość jest bardzo przyzwoita (ok. 8 godzin), a projekcję uważam za umiarkowaną. Perfumy te można używać w mojej ocenie cały rok, choć latem raczej myślałbym o chłodniejszych wieczorach.
Używam bohatera wątku już drugi dzień i jestem po prostu zachwycony. Nie jest to oczywiście pierwszy kontakt z tymi perfumami, bo jakieś pięć lat temu zaatakowała mnie nimi sprzedawczyni w nowojorskim Macy’s. Tyle się tam wtedy nawąchałem, że Noir jakoś przepadł między Tobacco Vanille, Sahara Noir i Tuscan Leather. Później od czasu do czasu psikałem sobie w Doglasie, upewniając się, że flakon musi być mój.
Więc jest! Niby perfumy znane mi od lat :-), ale to jednak co innego użyć ich u siebie. Jest tak jak piszą koledzy, że jest mrocznie i czuć ziemistość paczuli, ale ja jednak opisując zapach na początku wspomniałbym o skórze. Dziwi mnie, że w deklarowanych przez użytkowników Fragrantiki wyczuwanych nutach, owa skóra jest dopiero na ósmym miejscu, bo dla mnie jest ona wyraźnie obecna i ma różany charakter, jak w typowych kompozycjach „hiszpańska skóra”. Gdyby nie wrodzony konformizm, napisałbym nawet, że Tom Ford Noir to zapach skórzany. Wetyweria jest za to marginalna i zupełnie nie rozumiem porównań do szorstkiej, znanej z Lalique Encre Noir. W Tom Ford Noir jest dużo kwiatów, choć wcale nie są to typowe perfumy kwiatowe, w każdym razie nie są typowe, bo podane są na męski sposób, jak róża w Chanel Egoiste, a nie w Amouage Lyric Man. Chciałbym uspokoić osoby wrażliwe na cywet – ja go tutaj nie wyczuwam. Tom Noir to perfumy doskonale skomponowane i choć są wyraziste, nic mnie w nich nie drażni, ani nie męczy.
Trwałość jest bardzo przyzwoita (ok. 8 godzin), a projekcję uważam za umiarkowaną. Perfumy te można używać w mojej ocenie cały rok, choć latem raczej myślałbym o chłodniejszych wieczorach.