Wtorek, 14 sierpień 2012, 23:04
Nabyłem sobie mirrę. Kadzidło to pochodzi z Somalii.
Surowe granulki żywicy pachną nieco ostro, pieprznie. Po spaleniu pojawia się dokładnie taka sama woń, którą znam z kościoła. Żaden z dotąd poznanych przeze mnie kadzidlaków (zbyt wiele ich nie było) nie pachnie identycznie.
Od biedy jakieś podobieństwo znajduję w L'Eau Froide Lutensa i Cristal de Roche Durbano. Jednak bardziej ich zapach przypomina surową żywicę. Z tym palonym nie mają nic wspólnego. Natomiast oba Gucci Pour Homme, które kadzidłem stoją, w żaden sposób go nie przypominają. Szczególnie II, które w składzie ma rzekomo mirrę. Jedynka od momentu poznania woni mirry to zapach dymu z palonego drewna, a dwójka...no cóż- kadzidła brak. Rzekomo mirrę w składzie ma męski Epic. Również stwierdzam, iż go tam nie wyczułem.
Do czego zmierzam. Najbliższym zapachowi kadzidła, wg mnie, jest to z L'Eau Froide. Na drugim miejscu jest Cristal de Roche. Niestety jest to woń nieco odległa od tej rzeczywistej. Reszta kadzidlaków to woń spalenizny imitująca palenie drewna.
Dziwię się (swoim również) skojarzeniom z kościołem. Loewe 7, Gucci PH, Zirh Ikon z tą sakralną wonią nie mają zbyt wiele wspólnego.
Wszystko, co łączy te wszystkie "kadzidlane" wonie (szczególnie mirrowe), to brak głębi i naturalności prawdziwego kadzidła. Zatem czyżby tak ciężko wydrzeć naturze zapach kadzidła?
Surowe granulki żywicy pachną nieco ostro, pieprznie. Po spaleniu pojawia się dokładnie taka sama woń, którą znam z kościoła. Żaden z dotąd poznanych przeze mnie kadzidlaków (zbyt wiele ich nie było) nie pachnie identycznie.
Od biedy jakieś podobieństwo znajduję w L'Eau Froide Lutensa i Cristal de Roche Durbano. Jednak bardziej ich zapach przypomina surową żywicę. Z tym palonym nie mają nic wspólnego. Natomiast oba Gucci Pour Homme, które kadzidłem stoją, w żaden sposób go nie przypominają. Szczególnie II, które w składzie ma rzekomo mirrę. Jedynka od momentu poznania woni mirry to zapach dymu z palonego drewna, a dwójka...no cóż- kadzidła brak. Rzekomo mirrę w składzie ma męski Epic. Również stwierdzam, iż go tam nie wyczułem.
Do czego zmierzam. Najbliższym zapachowi kadzidła, wg mnie, jest to z L'Eau Froide. Na drugim miejscu jest Cristal de Roche. Niestety jest to woń nieco odległa od tej rzeczywistej. Reszta kadzidlaków to woń spalenizny imitująca palenie drewna.
Dziwię się (swoim również) skojarzeniom z kościołem. Loewe 7, Gucci PH, Zirh Ikon z tą sakralną wonią nie mają zbyt wiele wspólnego.
Wszystko, co łączy te wszystkie "kadzidlane" wonie (szczególnie mirrowe), to brak głębi i naturalności prawdziwego kadzidła. Zatem czyżby tak ciężko wydrzeć naturze zapach kadzidła?