Sobota, 22 styczeń 2022, 17:33
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Sobota, 22 styczeń 2022, 17:35 przez Serotonina. Edytowano łącznie: 1)
Nowy zapach od Jeana Paula Gaultiera - drugi w historii męskiej linii zapachowej marki z dopiskiem Le Parfum, czyli przed Państwem nowa wersja kokosowo-tonkowego zabójcy Le Beau Le Parfum!
Za zapach odpowiada Quentin Bisch, który - sądząc po liczbie premier sygnowanych jego nazwiskiem - na niedobór zleceń nie może narzekać. Bez dwóch zdań jest obecnie jednym z najbardziej rozchwytywanych, pożądanych, ale i docenianych perfumiarzy na rynku, więc choćby z tego względu myślę, że każdy szanujący się miłośnik perfum powinien Le Beau Le Parfum przetestować.
Co w nutach piszczy: w nowym flankerze Le Beau umieszczono: ananas, imbir, kokos, ambra, cyprys, irys, paczula, fasola tonka i drzewo sandałowe.
Bardzo interesująca mieszanka składników, której efekt może być intrygujący i trudny do przewidzenia. Spodziewam się, że palmę pierwszeństwa w kompozycji zapewne i tak będzie dzierżył intensywny, oleisty kokos, za sekundanta mając bardzo popularną ostatnio tonkę. Te dwa elementy oryginalnego Le Beau z 2019 roku znajdą się również w Le Beau Le Parfum. Na tym jednak podobieństwa się kończą, a do premierowego wypustu dorzucono kilka ingrediencji, które rzadko podejrzewa się o "letnią" tudzież "słodką" proweniencję - mam tu na myśli chociażby cyprys czy paczulę - z pewnością nie są to komponenty, które pierwsze przychodzą Wam na myśl, kiedy padnie hasło "tworzymy słodki, letni zapach".
Nuta ananasa przełamanego imbirem wydaje się najlepiej wpasowywać się w ducha oryginalnego Le Beau. Nie zdziwię się, jeśli Bisch będzie planował zastąpić nią zaginiony akcent bergamotki z otwarcia klasyka. Dorzućmy do tego irysa - ok, może wyjść z tego nieszablonowa mieszanka, ponieważ trudno się nie zgodzić, że kwintet: kokos, tonka, ananas, imbir i irys już na papierze świetnie rokowałby jako wiosenno-letni, słodki i przyjemny zapach. Ciepły, ale i nieco suchy aromat drzewa sandałowego kojarzymy raczej z orientalnym klimatami, aczkolwiek to dopiero cyprys i paczula wydają się być elementami podejrzanej konduity, których obecność może niepokoić (ale i intrygować).
Cóż, wstrzymajmy się z ostatecznym osądami dopóty, dopóki nowe perfumy od Bischa i JPG nie trafią na sklepowe półki. Póki co zapytam Was jednak, czy czekacie z utęsknieniem na rezultat tego ciekawego eksperymentu czy może wasza postawa względem kokosowych ulepów jest na tyle nieugięta, że nie pozwoli wam na przełknięcie kolejnego mainstreamowego słodziaka?