Wtorek, 17 sierpień 2021, 10:09
Pomyślałem sobie, że spytam was czy również macie do czynienia z podobnym zjawiskiem z jakim się borykam od kilku lat. Raz na jakiś czas męczą mnie perfumy, które w jakiś sposób wielbię, niemal zawsze kapitalnie się w nich czuję i bardzo często ich używam. Po pewnym okresie moje ulubione perfumy zwyczajnie mnie nudzą (nazwałbym to żartobliwie perfumeryjną chorobą dwubiegunową ).
Gdy w końcu dany zapach mi się znudzi, odstawiam go w kąt lub odsprzedaję, a następnie szukam dla siebie czegoś ciekawszego i skupiam się wówczas na poszukiwaniu perfum o podobnym profilu (z reguły okazuje się, że jest to cholernie trudne zadanie) lub niemal niemożliwe do wykonania... Mija sobie pół roku, czasami rok i nagle sobie myślę ale bym się spsikał znowu Polo Green, Platynowym Egoistą, Lapidusem pour Homme, Bel Ami, Cacharel por Homme, Kourosem, Antaeusem itd...
No i tu wracamy do punktu wyjścia, ponieważ po jakimś czasie ponownie kupuje sobie te same flakony lub wyciągam je z drugiego rzędu w szafie i używam ich znowu z wielką chęcią .
Po kilku takich sezonach odnoszę wrażenie, że nisza nie do końca jest w stanie zastąpić mi moje ulubione retro perfumy, a nowe olfaktoryczne fascynacje okazują się zwykłym zauroczeniem- takim skokiem w bok i z reguły nie trwa to długo. Jeżeli chodzi o perfumy selektywne raczej omijam je szerokim łukiem (mówię tutaj o obecnych Sauvagowych trendach i całym tym badziewiu).
Gdy w końcu dany zapach mi się znudzi, odstawiam go w kąt lub odsprzedaję, a następnie szukam dla siebie czegoś ciekawszego i skupiam się wówczas na poszukiwaniu perfum o podobnym profilu (z reguły okazuje się, że jest to cholernie trudne zadanie) lub niemal niemożliwe do wykonania... Mija sobie pół roku, czasami rok i nagle sobie myślę ale bym się spsikał znowu Polo Green, Platynowym Egoistą, Lapidusem pour Homme, Bel Ami, Cacharel por Homme, Kourosem, Antaeusem itd...
No i tu wracamy do punktu wyjścia, ponieważ po jakimś czasie ponownie kupuje sobie te same flakony lub wyciągam je z drugiego rzędu w szafie i używam ich znowu z wielką chęcią .
Po kilku takich sezonach odnoszę wrażenie, że nisza nie do końca jest w stanie zastąpić mi moje ulubione retro perfumy, a nowe olfaktoryczne fascynacje okazują się zwykłym zauroczeniem- takim skokiem w bok i z reguły nie trwa to długo. Jeżeli chodzi o perfumy selektywne raczej omijam je szerokim łukiem (mówię tutaj o obecnych Sauvagowych trendach i całym tym badziewiu).