Środa, 30 czerwiec 2021, 14:50
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Środa, 30 czerwiec 2021, 19:00 przez Caruso. Edytowano łącznie: 4)
Twórca: Daniela Andrier
Midnight Train otwierają się mroczną, dziką wiśnią wyciągniętą z wina. Jest gorzka i wytrawna, momentami sprawia wrażenie oblanej gorzką czekoladą, przy kolejnym oddechu jest soczysta i świeża, a po kolejnej analizie pachnie jak drogie alkoholowe czekoladki, których cena nie ustępuje cenie flakonu omawianych perfum. Wyczuwam też piękną, migdałową nutę, która gra z ogromną klasą. Teraz na myśl przychodzą mi wszystkie nuty migdałowe, jakie w życiu powąchałem i mam pewność, że nigdy nie czułem jej w tak wyważonej aranżacji. Po kilku minutach wiśnia schodzi na drugi plan, by odegrać kolejną rolę - na tym etapie zespala się z ogólnym, drzewnym charakterem kompozycji i wybrzmiewa już w jedności z lekko zbutwiałym drewnem, które wchłonęło jej sok zmieszany z kakaową esencją. Wydaje mi się, że jest tu też fasola tonka, a jeśli nie ona, to po prostu kumaryna - nuta wilgotnego, ciepłego siana jest tu wyraźnie zaznaczona, jednak w otoczeniu kakaowej paczuli i szlachetnej nuty owocowej, wybrzmiewa ona wybitnie perfumeryjnie.
Jednym z wyrażeń często używanych w recenzjach jest "(... wstaw składnik ...) nadaje charakteru tym perfumom". Też zdarzyło mi się używać tego sformułowania, jednak prawdę mówiąc, dopiero dziś mogę go użyć z pełną świadomością. Składnikiem, który nadaje charakteru Pradzie jest paczula. Obecna w kompozycji cały czas, jednak na mojej skórze nie wychodząca na pierwszy plan. Sucha, kakaowo-czekoladowa. Znalazłem swoją paczulę.
Jeden z pięciu najlepszych zapachów, jakie poznałem. Flakon oczywiście poza zasięgiem, ale samo poznanie tych perfum było prawdziwym misterium!