Czwartek, 6 maj 2021, 09:08
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Czwartek, 6 maj 2021, 12:19 przez Mirx. Edytowano łącznie: 8)
Woda perfumowana No Limit$ marki Philipp Plein pojawiła się na rynku w 2020 roku. Na kompozycję zapachową, której twórcą jest Alberto Morillas, składają się w linii głowy: nuty wodne, bergamotka i imbir; w linii serca: czarny pieprz, kardamon, cynamon, goździk (przyprawa) i anyż; w bazie: ciemna czekolada, wanilia Bourbon, kadzidło, czarny bursztyn, drewna, drewno cedrowe, paczula, agar (oud) i skóra.
Niemal od roku próbowała mi te perfumy sprzedać zaprzyjaźniona sprzedawczyni z Douglasa, a ja nawet powąchać nie chciałem – tak odrzucał mnie flakon i nieznana mi marka. Na dodatek, trafiłem na totalnie obciachową reklamę No Limit$, co upewniło mi, że to estetyka Daniela Schütza a. k. a. Jeremy.
Wstyd się przyznać, ale dopiero gdy obejrzałem pozytywną recenzję Astona Kirklanda z Gents Scents, postanowiłem zapoznać się z zapachem. Wniosek jest jeden – nie warto oceniać książki po okładce.
Skojarzenie z Gucci Guilty Absolute jest oczywiste. Zresztą, wcale nie jest to takie dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że autorem obu zapachów jest Alberto Morillas. To dobrze zrobiona, słodka skóra. W stosunku do Gucci Guilty Absolute pozbawiona jest części chropowatości, opisywanej niekiedy jako klimat warsztatu samochodowego. W No Limit$ dodano sporo przypraw korzennych, co czyni zapach bardziej zaokrąglonym i zalotnym. Nadal jest to bad boy, ale już nie taki. Jeśli dobrze pamiętam, to któreś perfumy Johna Varvatosa podobnie pachniały.
Zapach jest zdecydowanie męski, z dobrymi, ale nie rekordowymi parametrami.
Flakon można kupić stacjonarnie w Douglasach lub butiku Philippa Pleina znajdującym się w warszawskim Vitkacu. Poza tym, wiele internetowych perfumerii ma te perfumy.
Niemal od roku próbowała mi te perfumy sprzedać zaprzyjaźniona sprzedawczyni z Douglasa, a ja nawet powąchać nie chciałem – tak odrzucał mnie flakon i nieznana mi marka. Na dodatek, trafiłem na totalnie obciachową reklamę No Limit$, co upewniło mi, że to estetyka Daniela Schütza a. k. a. Jeremy.
Wstyd się przyznać, ale dopiero gdy obejrzałem pozytywną recenzję Astona Kirklanda z Gents Scents, postanowiłem zapoznać się z zapachem. Wniosek jest jeden – nie warto oceniać książki po okładce.
Skojarzenie z Gucci Guilty Absolute jest oczywiste. Zresztą, wcale nie jest to takie dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że autorem obu zapachów jest Alberto Morillas. To dobrze zrobiona, słodka skóra. W stosunku do Gucci Guilty Absolute pozbawiona jest części chropowatości, opisywanej niekiedy jako klimat warsztatu samochodowego. W No Limit$ dodano sporo przypraw korzennych, co czyni zapach bardziej zaokrąglonym i zalotnym. Nadal jest to bad boy, ale już nie taki. Jeśli dobrze pamiętam, to któreś perfumy Johna Varvatosa podobnie pachniały.
Zapach jest zdecydowanie męski, z dobrymi, ale nie rekordowymi parametrami.
Flakon można kupić stacjonarnie w Douglasach lub butiku Philippa Pleina znajdującym się w warszawskim Vitkacu. Poza tym, wiele internetowych perfumerii ma te perfumy.