Wtorek, 11 styczeń 2022, 19:24
Wtorek, 11 styczeń 2022, 19:40
A ja polecę Epic. Obdarowałem nim swoją żonę i jest zachwycona. Testowała Jubilation, Memoir, Lyric oraz Dia i stwierdziła, że one raczej dla pani 50+.
Wtorek, 11 styczeń 2022, 19:47
(Wtorek, 11 styczeń 2022, 19:24)maras_sc2 napisał(a): a [uni] Homage miałes okazję wąchać? Homage niestety miał kilka reformulacji, arcydziełem jest wydanie w białym pudelku, późniejsze w czerwonym IMHO niewarte swojej ceny, a najnowszy nie testowałem. Czytałem gdzieś, ze w nowym jest bardziej zbliżony do pierwszego batch, ale czy tak jest naprawdę.... Ten sam problem mają Homage i Tribute, każdy batch pachnie inaczej, tzn różne nuty w nich dominują.
Czwartek, 13 styczeń 2022, 11:20
Również polecam Epic — proporcjonalnie dużo lepszy niż męski Epic dla mężczyzn (ale też w ciemno kupuję twory Zarokian) trwałość na mojej żonie przekracza 16 godzin. Czaję się na extract – nie wiem jeszcze, czy wart różnicy w cenie. Trzeba będzie przetestować.
Czwartek, 13 styczeń 2022, 18:48
Stary extrait Epic Woman to prawdziwa siekiera, nowy nie testowałem. Zresztą Epic W EDP tez ma różne rozlewy, w jednych rocznikach więcej róży, w innych przypraw.
Czwartek, 13 styczeń 2022, 20:05
Dobrze mieć na forum speca od Amouage Nie wiedziałem, że w Epic są takie rozjazdy.
Czwartek, 13 styczeń 2022, 21:44
Żeńskie mają jeszcze większe rozjazdy niż męskie, wiec tak naprawdę mamy stosunkowo spokojne życie z batchami
Czwartek, 13 styczeń 2022, 22:04
Nie wiem czy najładniejsze dla Was, jednak dla mnie to: Portrayal, Lilac Love, Love Mimosa.
Czwartek, 13 styczeń 2022, 22:15
Czwartek, 13 styczeń 2022, 22:45
@nickynick za Portrayal zbieram chyba najwiecej komplementów. Niby proste pachnidło, a niezwykle pociągające, takie „randkowe”.
Love Mimosa - radość w butelce! Testując odlewkę Frenesie Thomas Kosmala, przez chwilę miałam wrażenie, że to brzydszy, nieznośny kuzyn Amouage. Lilac Love - przyznaję, z początku nie był moim faworytem, jednak ma coś w sobie. Bez i pyliste kakao. Chcę do nich wracać. Imitation - nie mieliśmy najlepszego zapoznania. Aldehydy, lukrecja, kadzidło… może powinnam spróbować w innych okolicznościach.
Czwartek, 13 styczeń 2022, 23:19
Love Mimosa jest znakomity na koniec zimy, początek wiosny, gdy śnieg jeszcze leży, a słońce daje znać, że wiosna tuż, tuż. Aromat delikatny jak pierwsze wiosenne kwiaty.
Lilac Love tez wiosenny, ale raczej koniec wiosny. Kremowe pieczywo z filiżanką kakao na tarasie ogródku. Imitation żeński, znacznie ciekawszy niż męska wersja, bardziej skomplikowany i głęboki. Mam w zanadrzu próbkę, dawno nie zakładałem, wiec nie pamiętam detali. Ale pamiętam, że sprawił na mnie bardzo dobre wrażenie, znacznie lepsze od męskiego Imitation (który zresztą tez mam i lubię nosić) Z tymi starymi parzystymi Amouage tak było prawie zawsze, ze jeden lepszy, a drugi słabszy. Szkoda ze nie było męskich wersji The Secret Garden
Piątek, 14 styczeń 2022, 01:01
Miałem kiedyś przyjemność obwąchać całego seta damskich sampli i najbardziej przypasował mi Interlude i Myths
Piątek, 14 styczeń 2022, 09:20
Imitation posiadam damską i męską wersję (odlewki). Sprawdzę, porównam na skórze - jedna do drugiej. O ile nie pojechały w świat
Z linii The Secret Garden, ciekawa byłabym, wywiązania się z tematu (męskiej wersji) Love Tuberose Nie daję rady ich nosić... mdląco-słodkie, bez pazura. Interlude, Myths zapisuje na listę przypomnienia. Gdzieś były wąchane ale nie zaliczam do "miałam".
Piątek, 14 styczeń 2022, 10:01
Ciekawe, że do tej pory nie padło odwołanie do Blossom Love a to właśnie te są aktualnie
na top'ie Amouage według mojej lepszej połówki. Co jakiś czas podsuwam jej to przetestowania Amouge ale jakoś nie zaiskrzyło ...
Piątek, 14 styczeń 2022, 10:10
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Piątek, 14 styczeń 2022, 10:11 przez dawit123. Edytowano łącznie: 2)
W moim mniemaniu damskie odpowiedniki trochę utykają w porównaniu do męskich. Choć zdarzyło mi się założyć damskie Reflection, raz czy tam dwa
Jak już parę osób wspomniało wyżej, najlepiej na kobiecie wypada mocarny Epic. Osobiście na kobietach podoba mi się męski Beach Hut.
Piątek, 14 styczeń 2022, 12:52
Blosson Love potraktowałam trochę po macoszemu. Rozweselające, pogodne, różowy flakon (o ile ktoś gustuje). Jest w nich dużo, dużo wszystkiego! Kwiat wiśni, tonka, amaretto, heliotrop... nosząc je czuję, że mi duszno. Brakuje miejsca dla mnie. Mogą się spodobać, jednak na "babskich" portalach prym wiodą głównie: Delina PDM, L'interdit Rouge Givenchy (osobiście znienawidzony zapach - cała linia) czy Libre/Libre Intense YSL.
Z Epic nie miałam jeszcze okazji się poznać jednak, sądząc po nutach, bardziej w moje gusta mogą trafić Memoir. Sprawdzę ale nie mam parcia, żeby jak najszybciej poznać wszystkie zapachy marki. Nie znam męskiego Beach Hut. Trochę za zielono. Za to Florabotanica Balenciaga (z dodatkiem róży) wydaje się "godnym" konkurentem. Mężczyzna spokojnie mógłby je nosić.
Poniedziałek, 9 maj 2022, 21:01
Największe wrażenie zrobiły na mnie Imitation, fenomenalnie unikatowy mariaż czarnej porzeczki z ylang-ylang i aldehydami, nie wierzyłam, że może się to udać, ale wyszło genialnie. Absolutne arcydzieło, które naprawdę warto poznać.
Gold uważam za świetnego klasyka, jest bardzo dostojny, na mnie zbliżony do Piątki. Piękna, elegancka rzecz, chociaż uczciwie przyznam, że nie jest niezastępowalna. Podobne odczucia mam przy Honour, naprawdę podoba mi się ten nowoczesny białokwiatowiec przełamany chrupiącym rabarbarem, jest świeży i rasowy, chociaż we współczesnej perfumerii nierzadko można trafić na ten styl. Z drugiej strony- w 2011 mainstream nie prezentował jeszcze na szeroką skalę tej modnej obecnie odsłony białych kwiatów. Zawiodłam się w przypadku Figment, bardzo ostry, męczący, kwaśny zapach, coś jak Aura Muglera na sterydach. Podobnie kiepsko testowało mi się wesołe jak cmentarz Myths, chociaż męska wersja to majstersztyk. Jako swego rodzaju ciekawostkę postrzegam Beach Hut, które skojarzyły mi się z zapachem nadmorskiego kościoła na cyplu (bez kadzideł, a z zakurzonym drewnem i piaskiem). Zapach zadumy, chociaż nie smutku. Beloved są za to bardzo niedzisiejsze i jest to zaskakująca premiera jak na 2012 rok, klimat Aromatics Elixir, pachnący róż do policzków i rodowa porcelana. Znakomite, ale nie dla mnie. Ciel w moim odczuciu takie średnie na jeża, lilię wodną fajniej zaprezentowano w L’Eau Par Kenzo, a aranżacja piżma zbliża się klimatem do 212 z tym, że Herrera jest znacznie lepsza. Dia to jedno z najlepszych luksusowych mydełek w perfumach, ale jakoś mnie nie ujęła, chyba ponowię testy, może zmienię zdanie. Fate oj ciężka artyleria, toporny, tłusty przyprawowiec, z którym kompletnie mi nie po drodze, takie Obsession to przy nim piórko. Rzekłabym, że nieszczególnie urodziwe perfumy. Ubar i Jubilation XXV to znakomite, wytrawne klasyki, które subiektywnie zupełnie mi się nie podobają, szczególnie Ubar wydał mi się w nieprzyjemny sposób gorzki, ale doceniam kreacje i generalnie polecam. Memoir cudowne! Mniej śliwkowe Poison z dodatkiem L’Agent, zachwycające i potężne, gęste. Bardzo na plus, chociaż radziłabym ostrożnie, bo to bardzo mocne perfumy. Nie zważając na skład w Portrayal czułam głównie gardeniowo-tuberozową mieszankę umaczaną w słodkim, niemal cukrowym tytoniu. Przyjemne, chociaż bez rewelacji czy ewentualnego przełomu. Sunshine bardzo fajny, jakby marcepanowy/wiśniowy (?) w głowie, później wychodzi lekki tytoń z odrobiną wanilii. Nie brzmi to szałowo, ale zapewniam, bardzo daleko mu do płaskiego gourmandu. Epic nie moje, ale doskonałe, kminkowo-geraniowe otwarcie, a później RÓŻA z wysokiej półki. Surowy, stanowczy, wytrawny zapach z ogromnym potencjałem. Interlude nie lubię, ale bardzo mnie fascynują, to bardzo złożony, ciepły, kolorowy zapach, w którym mnóstwo się dzieje. Lekko oblepiający, kojarzy mi się z gwarnym indyjskim targowiskiem pełnym owoców, miodów i przypraw. Bardzo polubiłam się z Journey, chociaż są dość delikatne- to cudna, mechata morela z osmantusem i dosłownie kroplą tabaczano-miodowego tła. W odbiorze nieco zamszowe, jakby dodano szczyptę Daim Blond. Kiepsko oceniłam za to Reflection, takie mniej soczyste, bardziej kwiatowe i dojrzałe Be Delicious, niby ładne, ale zachwytu nie było. Podobnie z Lilac Love, Love Tuberose i Love Mimosa, wcale nie są wybitne w kontekście tytułowych składników, nieco lepiej wypadło moim zdaniem Blossom Love, chociaż są dla mnie nieco za słodkie. Przyjemne pudrowe amaretto z kwiatami i zamszem.
Niedziela, 15 styczeń 2023, 16:09
Z kilku przetestowanych żona nabyła flakony i tez sie pod nimi podpisuje :
- Lilac Love - Blossom Love - Journey - Crimson Rocks |
|