Niedziela, 2 czerwiec 2013, 22:51
Serious Sam napisał(a):Kiedyś (wnioskuję z posiadanych miniaturek) była to niezwykle żywa lawendowo-orientalna symfonia, mieniącą się dziesiątkami składników. Nawet jeśli rzadko znajduję okazję odpowiednią, by unieść ten zapach, to szczerze mówiąc nigdy nie czułem w żadnych perfumach podobnego wirtuozerstwa, co przy otwarciu starego Heritage. Baza też była ładniejsza, bardziej delikatna. Dzisiaj prawie cały zapach jest jakby przyduszną podróbką nut bazy starej wersji, przynajmniej na mojej skórze. Nie potrafię zaakceptować tego zapachu po reformulacji. Zamówiłem nową wersję w ciemno, gdyż nie spodziewałem się aż takich zmian. I smutno mi.
Niestety muszę się z Tobą zgodzić. Różnice pomiędzy vintage i wersją obecną są potężne. To niemal dwa różne zapachy. Moje zachwyty dotyczą wyłącznie wersji vntg. Owszem - współczesną też noszę z przyjemnością - ale bez ekscytacji. Wciąż można upolować na zagranicznych ebayach wersję vintage...Zgadzam się z Tobą co do jej opisu. Fenomenalne i niesamowicie wirtuozersko poskładane pachnidło. Wg mnie jedno z najlepszych, jakie kiedykolwiek zrobiono.