Czasami jak chleb kupuję to nie wiem do końca jaki jem. Czy to Myślenicki, Goralski czy jakiś inny. Po prostu cheb.
Dla naszego grona jest to nie do pomyślenia że ktoś nie wie co nosi ale ja to rozumiem.
Perfumy (szczególnie nisza) to dalej dobro luksusowe którym większość społeczeństwa nie zawraca sobie głowy i czasami woli pachnieć czymkolwiek niż niczym a to jest już coś.
Belial Lord napisał(a):Bardziej chodzi o to jak można nie wiedzieć co się nosi heh
A co w tym dziwnego?
Dla ogromnej większości ludzi perfumy, to tylko dodatek do stroju i po prostu kosmetyk, traktowany jak mydło, szampon, krem po goleniu itd.
Wiem, że dużo osób nie przykłada wagi do takich rzeczy.
Zresztą, mnóstwo ludzi nie patrzy nawet na marki ubrań.
Poza tym jest jeszcze jedna sprawa - podejrzewam, że niektórzy z indagowanych nie bardzo wiedzieli, jak prawidłowo się wymawia nazwę perfum i woleli nie ryzykować
Dior, czy Armani, to sprawa prosta, ale już YSL, czy Zegna mogą rodzić problemy, a nazwy typu La Nuit de L'Homme to już w ogóle łamaniec językowy.
Zresztą, nieraz się spotkałem z tym, że pracownice perfumerii źle wymawiały
Część osób, zapytana w domu, może by sobie przypomniała nazwę wody.
A tu, idziesz po ulicy, podchodzi kobieta z mikrofonem, ktoś z tyłu z kamerą.
Jesteś wyrwany z kontekstu, trochę speszony i weź tu powiedz co tam w łazience na półce stoi.
O tym samym pomyślałem. Jakbym miał na sobie np. La Couche du Diable Serge Lutens, albo Attaquer le Soleil Marquis de Sade Etat Libre d'Orange, to tak nagle zapytany na ulicy przy kamerze chyba tez bym wolal powiedziec ARMANI.
Artplum napisał(a):Poza tym jest jeszcze jedna sprawa - podejrzewam, że niektórzy z indagowanych nie bardzo wiedzieli, jak prawidłowo się wymawia nazwę perfum i woleli nie ryzykować
Ludzie z ulicy to jedno, ale jest od groma "recenzentów" perfum, zagranicznych czy polskich, na youtube choćby, którzy nie potrafią nawet poprawnie wypowiedzieć nazw perfum czy marki, o których mówią. Dla mnie to kompletny wstyd u kogoś kto chce uchodzić za recenzenta perfum, i to w czasach gdzie wystarczy wkleić nazwę do translatora google, który ci wyrecytuje poprawną wymowę.
To ja mam inne odczucia. Wolę żeby nawet przeczytał jak jest napisane, po naszemu, polskiemu, niż poprawnym francuskim, ale żeby gadał z sensem, nie podniecał się niezdrowo, nie kręcił piruetów i nie wciągał przed nagraniem.
Z Warszawy nie jestem, ale liczę, że wpadnie tam ktoś z solidną dawką Kourosa.
Też nie lubię tych silących się na poprawny, zazwyczaj francuski, akcent. Podczas gdy reszta recenzji jest w innym języku. Nieciekawie to wygląda. Lepiej powiedzieć tak, jakby się to powiedziało w swoim języku.
Raczej trudno będzie osobie nie znającej i nie używającej czynnie języka francuskiego mówić z francuskim akcentem.
Użytkownik perfum, który akurat traktuje je jako kolejny kosmetyk zaraz po paście do zębów nie będzie przywiązywał wagi do pełnej nazwy oraz czy zapach stworzył Ellena czy Morillas.
Interesuje go sam zapach.Musi się podobać i tyle.
To wszystko prawda, ale...
Jeżeli pozostajemy przy wspomnianej powyżej paście do zębów, to pomimo absolutnego braku luksusowości tego preparatu w obecnych czasach, każdy z nas wie, jakiej aktualnie używa i doskonale pamięta nazwę pasty stojącej w łazience. Perfumy - póki co - cieszą się u nas statusem towaru luksusowego, więc raczej dziwi mnie, że ludzie nie pamiętają nazwy zapachu, jakiego aktualnie używają. Czy koniecznie trzeba interesować się perfumami, żeby zapamiętać jedną nazwę (przynajmniej skróconą do producenta)?
No wiesz Armani,Lacoste,Hugo Boss pewnie zapamiętają.
W moim poście było trochę ironii z tą pastą więc nie ma co brać tego tak doslownie 8-)
Ale tak na poważnie:
Perfumy nadal pozostają dobrem luksusowym lecz dużo w tej kwestii się zmieniło.
Obecnie dostęp do zapachów jest przeogromny i nawet taki nie perfumowy freak coś dla siebie znajdzie.
Z jednej strony z perfumami łatwiej bo jak po nie sięgasz to siłą rzeczy masz nazwę przed oczami. Z drugiej natomiast nie powiedziałbym, że każdy pamięta nazwę swojej pasty do zębów? Nazwę producenta jasne, ale pełną nazwę, a też codziennie używamy? Podobnie z ubraniami. Masz koszulkę czy jeansy jakiegoś projektanta to zapamiętasz tylko jego nazwę, a nie konkretny model. Zegarek podobnie.
Ufff, myślałem, że to tylko ze mną jest coś nie tak :lol:
Najczęściej żona kupuje pastę do zębów i leżą prawie zawsze otwarte ze 2-3, ale jakie akurat są, to nie pamiętam, a już tym bardziej której użyłem akurat rano :roll:
A co do tematu- przez większość życia używałem kilku ulubionych zapachów, więc dość łatwo było mi pamiętać, ale jeśli ktoś nie interesuje się perfumami(czyli grubo ponad 90% społeczeństwa) i nie używa ciągle jednego zapachu, to wcale mnie nie dziwi, że nie pamięta pełnej nazwy. Chciał kupić coś nowego, poszedł na zakupy i wybrał z kilku popsikanych papierków ten który najbardziej mu się podobał i tyle. Albo żona/dziewczyna kupiła jakiegoś dżopa lub innego igrek es ela i kojarzy tylko jak butelka wygląda.
Ja np z żelem pod prysznic i szamponem mam jeszcze ciekawiej. Przy prysznicu mamy 2 podajniki i są opisane który to żel, a który szampon, ale nie mam pojęcia co tam żona wlewa i czego wspólnie używamy- prosiłem tylko, aby były w miarę bezzapachowe i tyle
Ignorancja może wynikać jeszcze z jednego czynnika. Otóż z takiego, że ludzie po prostu zaczynają się gubić w gąszczu otaczających ich dóbr. Po prostu wszystkiego jest za dużo i ludziska nie wyrabiają pod naporem bodźców wszelakiej maści. Nie dość, że wszystkiego jest za dużo, to na na dobitkę podane to jest szybko, głośno i megakolorowo.