Wtorek, 20 marzec 2012, 20:23
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 28 grudzień 2020, 10:42 przez pblonski.)
No to pachnę sobie tym arcydrogim wetiwerem. Perfumy proste i łatwe w odbiorze. Od razu powiem, że zapach nie przechodzi jakichś drastycznych metamorfoz. Otwarcie jest lekko bergamotkowe. Lekko. VE daleko do klasycznych cytrusowych otwarć. Jest w nim coś ostrego i coś słodkawego - w składzie podano różowy pieprz i bergamotkę, także to by się mniej więcej zgadzało, ale generalnie bardzo ciężko rozczłonkować ten zapach na nuty, bo kompozycja jest szalenie gładka i jednorodna. Potem następuje faza mszano-drzewna, której towarzyszy lekka gorycz. I ta gorycz stopniowo do końca ustępuje ukazując znowu coraz słodsze (aż chciałoby się napisać owocowe) oblicze wetiweru. Jakoś ciężko mi idzie opisywanie tego zapachu, ale z wetiwerami było mi dotąd nie po drodze i nie mam dobrze opanowanej tej nuty. Wydaje mi się, że można by określić VE mianem wetiweru drzewnego, bo jak dla mnie cedr i sandał czuć najmocniej oprócz głównego aktora tego przedstawienia, ale z drugiej strony, tak jest to wszystko dobrze wymieszane, że mam duże wątpliwości np. co jest cedrem, a co wetiwerem.
Czytając opisy spodziewałem się czegoś agresywniejszego. Pojawiały się takie określenia jak: wilgotny, ziemisty, gorzki, dymny. Co do ziemistości mógłbym się chyba akurat zgodzić. Jest tu jakaś teksturalna własność, którą można porównać do Terre D'Hermes, o którym pisze się, że jest ziemisty. Gorycz raczej nie (sam użyłem tego określenia wyżej, ale nie jest ono najlepsze). Prędzej wytrawność, ale z drugiej strony jest tu też nuta, którą odbieram ewidentnie słodko, jak przejrzały owoc kiwi, hmm. Dymności ani wilgoci nie czuję. Czuję raczej ciepło. Tak, to jest ciepły zapach, zapach sadu albo lasu w gorący, słoneczny dzień.