Niedziela, 15 grudzień 2019, 21:25
Jo Malone London - 154
rok wydania: 2001
n.g.: bergamotka, grejpfrut i mandarynka
n.s.: lawenda, bazylia i gałka muszkatołowa
n.b.: paczula, wetyweria, piżmo i wanilia.
Testował ktoś?
Ja jedynie przelotnie i nadgarstkowo, ale byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, tym bardziej, że zawsze Jo M. zdawało mi się marką, która poszła zdecydowanie w ilość niż jakość. 154 Cologne to naprawdę udana interpretacja wetyweriowego tematu. Otwarcie jest delikatne, pachnące naturalnymi cytrusami, Wetyweria pachnie tu podobnie do klasyka z Guerlain, ale jest wsparta naprawdę pokaźną ilością gałki muszkatołowej oraz, w mniejszym stopniu, lawendy. 145 pachnie dzięki temu bardzo męsko, klasycznie i elegancko, ale nadal nie oldschoolowo. Spodobał mi się od pierwszego niuchnięcia, testy na pewno ponowię, a niewykluczone, że skończy się na flaszce.
rok wydania: 2001
n.g.: bergamotka, grejpfrut i mandarynka
n.s.: lawenda, bazylia i gałka muszkatołowa
n.b.: paczula, wetyweria, piżmo i wanilia.
Testował ktoś?
Ja jedynie przelotnie i nadgarstkowo, ale byłem bardzo pozytywnie zaskoczony, tym bardziej, że zawsze Jo M. zdawało mi się marką, która poszła zdecydowanie w ilość niż jakość. 154 Cologne to naprawdę udana interpretacja wetyweriowego tematu. Otwarcie jest delikatne, pachnące naturalnymi cytrusami, Wetyweria pachnie tu podobnie do klasyka z Guerlain, ale jest wsparta naprawdę pokaźną ilością gałki muszkatołowej oraz, w mniejszym stopniu, lawendy. 145 pachnie dzięki temu bardzo męsko, klasycznie i elegancko, ale nadal nie oldschoolowo. Spodobał mi się od pierwszego niuchnięcia, testy na pewno ponowię, a niewykluczone, że skończy się na flaszce.