Wtorek, 21 maj 2019, 19:54
Machiavelli napisał(a):^ Bo i taki, mam wrażenie, jest obecnie ogólny trend w niszy. Marki doszły do wniosku, że nie trzeba "krzyczeć", tworzyć różnych dziwactw, bezkompromisowych zapachów, które są ciekawe, ale nie ma gdzie ich użyć. Wreszcie nisza dostrzegła, że ten "artyzm na pokaz" nie jest jedyną słuszną drogą - że można tworzyć zachowawcze, użytkowe pachnidła, które będzie wyróżniała jakość, koncept, konkretne kojarzenia.
Machiavelli napisał(a):No to wygląda na to, że obaj doszliśmy do podobnego wniosku po ostatnim Esxence. Nie dziwię się w sumie, bo było to doskonale wyczuwalne. Na około 30-35 nowych premier, które przewąchałem może z 5 było jakichś nietypowych/krzykliwych.Tylko pozornie, bo dotyczy to znacznie mniejszej części niszy.
Esxence to mały wycinek, na który składają się w dużej mierze niszowe marki włoskie i francuskie - nie znajdzie się tam wielu topowych marek i jako wyznacznik jest po prostu mylący. Wystarczy jednak spojrzeć na USA, które jest obecnie, jakkolwiek nie patrząc, najważniejszym punktem na mapie niszowych, a szczególnie artisanowych marek, Rosję, w której od jakiegoś czasu powstaje naprawdę dużo nowych brandów, jak i kraje, które nie mają takiej liczby marek, ale które jak się zliczy, tworzą spory zbiór i które cieszą się też dużą popularnością. W nich wszystkich widać właśnie przeciwną tendencję, tj. do tworzenia zapachów albo bardzo odważnych i nowatorskich, albo - co już trochę rzadziej, bo trend już powoli mija - do reinterpretowania klasycznych "klimatów", co również ciężko uznać za zachowawcze podejście.
Nigdy tak jak teraz nie powstawało tyle odważnych kompozycji. Jasne, w przypadku dużych marek taki "bezpieczny" trend jest widoczny, ale w porównaniu z liczbą artisanowych marek, którymi żyje teraz środowisko i których jest od cholery, to maleńki wycinek.
Z całym szacunkiem dla Petera, bo to naprawdę fajny gość i pasjonat, ale też nie ma co przesadzać, że jest jakimś wyznacznikiem - po samych filmikach, które wrzuca widać, że w porównaniu z np. weteranami na BN, ludźmi z kręgu Cafleurebon, Turinem, Claire i wieloma innych mało jeszcze wąchał. Fajnie, że słucha komentujących i nadrabia marki, które mu polecają, ale to przede wszystkim gość z trzeźwym podejściem. Jak już kierować się pojedynczym źródłem, to lepiej sięgnąć do wspomnianego Cafleurebon albo śledzić premiery na BN bądź głównych perfumeriach oferujących artisanowe marki.
Jeśli chodzi o samo Amouage, to niestety stoję po stronie m.in. Ciastka i Kyloe z tym, że dodałbym jeszcze do listy mocno wykastrowanych zapachów Lyrica.
Co jednak najgorsze, to czuję to samo co tornado - kiedyś każda premiera ze standardowej serii Amouage powodowała, że byłem niemal przekonany, że uszczupli ona mój portfel (a było to w czasach, kiedy nie były one dostępne w iperfumy). Teraz z kolei na wieść o kolejnych ich premierach jedynie myślę, że chciałbym, aby wrócili poziomem do Journey.
Niestety (a czasem stety) jednak niemal każda marka zmienia z czasem styl, nieważne czy jest to "duża" czy "mała" nisza, czy artisanowe marki.