Czwartek, 21 marzec 2019, 19:43
Głównie składniki: mandarynka, różowy pieprz, liść pieprzu, orchidea, suszona śliwka, kadzidło, kamfora, benzoes, paczula, piżmo
Nos: Christine Nagel
Rok premiery: 2011
"Archives 69 to seksowny, skandalizujący, niemal pornograficzny zapach. Stworzony by uwalniać zmysły, otwierać serca na wszystkie możliwości. Archives 69 to zaproszenie do wstąpienia w świat bezgranicznej przyjemności. To oda do uwodzenia. Pojawia się bez zbędnych restrykcji, zasad czy sugestii. Archives 69 to zapach zmysłowego wyzwolenia. Kiedy go posiądziesz, użyjesz go wedle swoich pragnień."
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Zapach z pewnością zapodam jutro na rękę i na spokojnie sobie go przewącham, dzisiaj tak na szybko: jest to niewątpliwie ciekawy zapach, niczego podobnego nie wąchałem do tej pory, niektórym kojarzyć się może ze sklepem zielarskim i coś w tym jest, czytałem opinie o tym, że kompozycja pachnie aptecznie- tutaj się z tym nie zgadzam, dla mnie jest to zapach poniekąd sklepu zielarskiego ale przede wszystkim sklepu orientalnego z masą kadzidełek zapachowych, jest naprawdę intrygujący.
Czuć mocno kamforę (przynajmniej myślę, że to ona, nigdy jej nie wąchałem w czystej postaci) która dominuje zapach w początkowej fazie, później zapach się nieco wysładza, baza jest mniej głośna, stonowana ale bardzo przyjemna.
Zapach, póki co, na 4+, oczywiście ponoszę dłużej i wtedy ocenię, trwałość przeciętna, projekcja również.
Czy jest coś w nim pociągającego, zmysłowego? Tak. Ma coś w sobie, że ciągle przybliżam rękę do nosa i chcę czuć jak ewoluuje na skórze.
EDIT
Dzisiaj ubrałem Archives 69 globalnie i muszę powiedzieć, że pierwsze 15 minut przy obfitszej (niż testy nadgarstkowe) aplikacji jest ciężkie do przejścia. Trudno mi opisać jak to pachnie, ale nie jest to zbyt przyjemne uczucie. Natłok składników pcha się na pierwszy plan i wychodzi z tego wybuchowa mieszanka, zielska z pieprzem, kadzidłem i kamforą w początkowej fazie są nieco przytałczające, na szczęście po 15-30 minutach zapach się nieco uspakaja, wszystko zaczyna się ładnie zazębiać. Są zioła przydymione nieciężkim kadzidłem, ogólnie, jak dla mnie dużo tutaj dymu z kadzidła, jak wcześniej wspominałem- orientalny sklep z kadzidełkami różnej maści. Globalnie czuję więcej ziół, do tego dochodzi lekko słodki czerwony pieprz, słodkość jest też osiągnięta dzięki bardzo słabo- ale jednak, wyczuwalnym kwiatom, które gdzieś tam się pojawiają na trzecim planie. Ogólny krój zapachu jest mocno balsamiczny, dymny, ziołowo-słodki.
Dochodzę do ciekawego wniosku, a mianowicie, jeżeli przeczytałbym powyższą, krótką recenzję napisaną przez kogoś innego to bym na bank nie kupił tego zapachu w ciemno. Mimo to, uważam ten zapach za całkiem ciekawą propozycję od Etat Libre d’Orange.
EDIT
Mija siódma godzina, zapach nadal jest wyraźnie wyczuwalny na skórze, a więc trwałość w zupełności wystarczająca, projektuje na kilka cm od skóry, także i w tym wzgędzie niczego więcej mi nie trzeba
Nos: Christine Nagel
Rok premiery: 2011
"Archives 69 to seksowny, skandalizujący, niemal pornograficzny zapach. Stworzony by uwalniać zmysły, otwierać serca na wszystkie możliwości. Archives 69 to zaproszenie do wstąpienia w świat bezgranicznej przyjemności. To oda do uwodzenia. Pojawia się bez zbędnych restrykcji, zasad czy sugestii. Archives 69 to zapach zmysłowego wyzwolenia. Kiedy go posiądziesz, użyjesz go wedle swoich pragnień."
[ATTACHMENT NOT FOUND]
Zapach z pewnością zapodam jutro na rękę i na spokojnie sobie go przewącham, dzisiaj tak na szybko: jest to niewątpliwie ciekawy zapach, niczego podobnego nie wąchałem do tej pory, niektórym kojarzyć się może ze sklepem zielarskim i coś w tym jest, czytałem opinie o tym, że kompozycja pachnie aptecznie- tutaj się z tym nie zgadzam, dla mnie jest to zapach poniekąd sklepu zielarskiego ale przede wszystkim sklepu orientalnego z masą kadzidełek zapachowych, jest naprawdę intrygujący.
Czuć mocno kamforę (przynajmniej myślę, że to ona, nigdy jej nie wąchałem w czystej postaci) która dominuje zapach w początkowej fazie, później zapach się nieco wysładza, baza jest mniej głośna, stonowana ale bardzo przyjemna.
Zapach, póki co, na 4+, oczywiście ponoszę dłużej i wtedy ocenię, trwałość przeciętna, projekcja również.
Czy jest coś w nim pociągającego, zmysłowego? Tak. Ma coś w sobie, że ciągle przybliżam rękę do nosa i chcę czuć jak ewoluuje na skórze.
EDIT
Dzisiaj ubrałem Archives 69 globalnie i muszę powiedzieć, że pierwsze 15 minut przy obfitszej (niż testy nadgarstkowe) aplikacji jest ciężkie do przejścia. Trudno mi opisać jak to pachnie, ale nie jest to zbyt przyjemne uczucie. Natłok składników pcha się na pierwszy plan i wychodzi z tego wybuchowa mieszanka, zielska z pieprzem, kadzidłem i kamforą w początkowej fazie są nieco przytałczające, na szczęście po 15-30 minutach zapach się nieco uspakaja, wszystko zaczyna się ładnie zazębiać. Są zioła przydymione nieciężkim kadzidłem, ogólnie, jak dla mnie dużo tutaj dymu z kadzidła, jak wcześniej wspominałem- orientalny sklep z kadzidełkami różnej maści. Globalnie czuję więcej ziół, do tego dochodzi lekko słodki czerwony pieprz, słodkość jest też osiągnięta dzięki bardzo słabo- ale jednak, wyczuwalnym kwiatom, które gdzieś tam się pojawiają na trzecim planie. Ogólny krój zapachu jest mocno balsamiczny, dymny, ziołowo-słodki.
Dochodzę do ciekawego wniosku, a mianowicie, jeżeli przeczytałbym powyższą, krótką recenzję napisaną przez kogoś innego to bym na bank nie kupił tego zapachu w ciemno. Mimo to, uważam ten zapach za całkiem ciekawą propozycję od Etat Libre d’Orange.
EDIT
Mija siódma godzina, zapach nadal jest wyraźnie wyczuwalny na skórze, a więc trwałość w zupełności wystarczająca, projektuje na kilka cm od skóry, także i w tym wzgędzie niczego więcej mi nie trzeba