Czwartek, 6 grudzień 2018, 00:13
Jacy są wasi ulubieni zawodnicy w historii MMA i dlaczego?
Mój top to:
1. Fedor Emelianenko - absolutny król. W swoim najlepszym okresie to według mnie najlepszy zawodnik w historii świata. Bestia. Pokonałby w walce każdego z 6 miliardów ludzi na Ziemi. Zadziwiający był jego spokój przed każdą walką, bez zbędnej napinki i gadki, jak to obecnie ma często miejsce, głównie dla podkręcenia oglądalności. On po prostu wchodził do ringu i robił swoje. Niezapomniane walki z niesamowitym "Minotauro", wybitnym zawodnikiem, którego Rosjanin po prostu zniszczył, i najlepsza wg mnie walka w historii mma z wielkim kozakiem Mirko "CroCop" Filipovicem. Patrzę na niego przez pryzmat lat chwały, bo obecne występy z racji wieku to oczywiście zupełnie inna jakość. Ale w młodości to dla mnie król świata walki.
2. Jon "Bone" Jones - jedyny człowiek, który mógłby stanąć w szranki z Fedorem, mimo że walczy kategorię wagową niżej. Talentem chyba nawet przewyższa "Cara", ale w przeciwieństwie do Fedora marnuje go przez swój styl życia, dlatego nie osiągnie tego poziomu co nr 1. Wielka szkoda, bo myślę, że mógłby dorównać Fedorowi jakością stylu. Na uwagę zasługuje fakt, że mimo swych demonów jest niepokonany (nie liczę żałosnej porażki przez dyskwalifikację).
3. Matt Hughes - jeśli chodzi o talent i sukcesy to jest dwie klasy niżej od wyżej wspomnianych, ale strasznie go polubiłem przez niesamowitą przewagę siły jaką miał nad resztą przeciwników w swojej kategorii wagowej. Mimo, że technicznie był często o wiele gorszy od swoich rywali, to ci nie byli w stanie przeciwstawić się potędze jego stalowych mięśni. W wadze ciężkiej nie miałoby to znaczenia, ale w jego kategorii był jak imadło, który wyciskał poszczególnych zawodników, choć oczywiście umiejętności walki nie można było mu odmówić, co razem dawało niszczycielską siłę dla przeciwników.
Mój top to:
1. Fedor Emelianenko - absolutny król. W swoim najlepszym okresie to według mnie najlepszy zawodnik w historii świata. Bestia. Pokonałby w walce każdego z 6 miliardów ludzi na Ziemi. Zadziwiający był jego spokój przed każdą walką, bez zbędnej napinki i gadki, jak to obecnie ma często miejsce, głównie dla podkręcenia oglądalności. On po prostu wchodził do ringu i robił swoje. Niezapomniane walki z niesamowitym "Minotauro", wybitnym zawodnikiem, którego Rosjanin po prostu zniszczył, i najlepsza wg mnie walka w historii mma z wielkim kozakiem Mirko "CroCop" Filipovicem. Patrzę na niego przez pryzmat lat chwały, bo obecne występy z racji wieku to oczywiście zupełnie inna jakość. Ale w młodości to dla mnie król świata walki.
2. Jon "Bone" Jones - jedyny człowiek, który mógłby stanąć w szranki z Fedorem, mimo że walczy kategorię wagową niżej. Talentem chyba nawet przewyższa "Cara", ale w przeciwieństwie do Fedora marnuje go przez swój styl życia, dlatego nie osiągnie tego poziomu co nr 1. Wielka szkoda, bo myślę, że mógłby dorównać Fedorowi jakością stylu. Na uwagę zasługuje fakt, że mimo swych demonów jest niepokonany (nie liczę żałosnej porażki przez dyskwalifikację).
3. Matt Hughes - jeśli chodzi o talent i sukcesy to jest dwie klasy niżej od wyżej wspomnianych, ale strasznie go polubiłem przez niesamowitą przewagę siły jaką miał nad resztą przeciwników w swojej kategorii wagowej. Mimo, że technicznie był często o wiele gorszy od swoich rywali, to ci nie byli w stanie przeciwstawić się potędze jego stalowych mięśni. W wadze ciężkiej nie miałoby to znaczenia, ale w jego kategorii był jak imadło, który wyciskał poszczególnych zawodników, choć oczywiście umiejętności walki nie można było mu odmówić, co razem dawało niszczycielską siłę dla przeciwników.