Czwartek, 12 styczeń 2012, 21:50
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Sobota, 19 grudzień 2020, 16:08 przez pblonski.)
Nuty kopiuję ze strony Q., bo tylko tu znalazłem te aktualne dla nowej wersji starego Cuir De Russie.
Nuty głowy: bergamotka, mandarynka, pieprz, kardamon, styraks, miód
Nuty serca: neroli, paczula, drzewo sandałowe (sandałowiec), cedr, cynamon, drzewo laurowe, nuty skórzane
Nuty bazy: mech drzewny, drzewo sandałowe (sandałowiec), nuty skórzane, nuty zwierzęce, kadzidło (olibanum), czystek (labdanum), ambra, piżmo
Początek jak żywcem wyjęty z Antaeusa. Ale tylko sam początek. Oczywiście nuty są trochę inne, ale mieszanina cytrusów z czymś korzennym jest łudząco podobna do tego, co znajdziemy w kompozycji Polge'a. Nie czuję styraksu, ale przy pierwszym teście czasem niektóre szczegóły umykają. Potem dzieje się dużo, choć tylko blisko skóry. Z nosem przyklejonym do nadgarstka wyczuwam, że zapach traci początkową ostrość; neroli dodaje słodyczy - takiej jak z kandyzowanej pomarańczy zmiażdżonej w odrobinie miodu. Mieszanka jest słodkawa, ale jednocześnie ma w sobie coś kwaśnego. Przyprawy dodają na tym etapie ostrości i chropowatości. Wkrótce jednak chropowatość gdzieś znika i do głosu dochodzą nuty drzewne. Zapach łagodnieje, a drzewność staje się aksamitna i słodka, jakby pochodziła ze świeżo przeciętego pnia jakiegoś egzotycznego gatunku. Gdzieś w tle zaczyna jednak prześwitywać coś zielonego i mech dębowy, który stopniowo staje się głównym akordem. Zapytacie, gdzie jest skóra. Ano jest, ale czuć ją najlepiej dopiero na samym końcu. W ostatniej fazie najpierw dominuje mech, a skóra jest na drugim planie, a potem te dwie nuty jakby zamieniają się miejscami. Ta ostatnia faza przypomina mi chyba Bois Du Portugal. Ogólnie jednak skóry jest mało.
Mimo wielu składników typowych dla orientu zapach nie jest wcale ciężki. Nie jest też oczywiście świeży. Jest gdzieś pomiędzy, jest idealnie wręcz wyważony. Cięższy jest początek i środek, a ta faza gdzie zaczyna być czuć mech i nutę zieloną jest bardziej przestrzenna. Moje wyobrażenie jest takie jakbyśmy wyszli z ciepłego drewnianego pomieszczenia, gdzie pieką nadziewane korzennymi przyprawami ciasta (początek i środek) na smagane zimnym wiatrem wrzosowisko (baza). Im dalej w bazę jednak, tym słabiej czuć mech a mocniej skórę.
Cała konstrukcja sprawia wrażenie niezwykle misternej, ale o przekomponowaniu raczej nie może być mowy. Zachowuje jako tako spójny charakter i kiedy wwąchujemy się w nuty bazy nie mamy wrażenia, że obcujemy z innym zapachem niż na początku. Zapach raczej klasyczny. Raczej. Ale niech każdy oceni to sam.
Główna wada to słaba moc. Tu naprawdę mogłoby być lepiej. Wszystkie te niuanse czuć tylko z nosem przyklejonym do skóry niestety. Mimo wszystko jestem zaskoczony jakością kompozycji in plus. Uważam, że przetestować trzeba. Moja ocena to na razie 5; może będzie więcej przy następnym teście.
Nuty głowy: bergamotka, mandarynka, pieprz, kardamon, styraks, miód
Nuty serca: neroli, paczula, drzewo sandałowe (sandałowiec), cedr, cynamon, drzewo laurowe, nuty skórzane
Nuty bazy: mech drzewny, drzewo sandałowe (sandałowiec), nuty skórzane, nuty zwierzęce, kadzidło (olibanum), czystek (labdanum), ambra, piżmo
Początek jak żywcem wyjęty z Antaeusa. Ale tylko sam początek. Oczywiście nuty są trochę inne, ale mieszanina cytrusów z czymś korzennym jest łudząco podobna do tego, co znajdziemy w kompozycji Polge'a. Nie czuję styraksu, ale przy pierwszym teście czasem niektóre szczegóły umykają. Potem dzieje się dużo, choć tylko blisko skóry. Z nosem przyklejonym do nadgarstka wyczuwam, że zapach traci początkową ostrość; neroli dodaje słodyczy - takiej jak z kandyzowanej pomarańczy zmiażdżonej w odrobinie miodu. Mieszanka jest słodkawa, ale jednocześnie ma w sobie coś kwaśnego. Przyprawy dodają na tym etapie ostrości i chropowatości. Wkrótce jednak chropowatość gdzieś znika i do głosu dochodzą nuty drzewne. Zapach łagodnieje, a drzewność staje się aksamitna i słodka, jakby pochodziła ze świeżo przeciętego pnia jakiegoś egzotycznego gatunku. Gdzieś w tle zaczyna jednak prześwitywać coś zielonego i mech dębowy, który stopniowo staje się głównym akordem. Zapytacie, gdzie jest skóra. Ano jest, ale czuć ją najlepiej dopiero na samym końcu. W ostatniej fazie najpierw dominuje mech, a skóra jest na drugim planie, a potem te dwie nuty jakby zamieniają się miejscami. Ta ostatnia faza przypomina mi chyba Bois Du Portugal. Ogólnie jednak skóry jest mało.
Mimo wielu składników typowych dla orientu zapach nie jest wcale ciężki. Nie jest też oczywiście świeży. Jest gdzieś pomiędzy, jest idealnie wręcz wyważony. Cięższy jest początek i środek, a ta faza gdzie zaczyna być czuć mech i nutę zieloną jest bardziej przestrzenna. Moje wyobrażenie jest takie jakbyśmy wyszli z ciepłego drewnianego pomieszczenia, gdzie pieką nadziewane korzennymi przyprawami ciasta (początek i środek) na smagane zimnym wiatrem wrzosowisko (baza). Im dalej w bazę jednak, tym słabiej czuć mech a mocniej skórę.
Cała konstrukcja sprawia wrażenie niezwykle misternej, ale o przekomponowaniu raczej nie może być mowy. Zachowuje jako tako spójny charakter i kiedy wwąchujemy się w nuty bazy nie mamy wrażenia, że obcujemy z innym zapachem niż na początku. Zapach raczej klasyczny. Raczej. Ale niech każdy oceni to sam.
Główna wada to słaba moc. Tu naprawdę mogłoby być lepiej. Wszystkie te niuanse czuć tylko z nosem przyklejonym do skóry niestety. Mimo wszystko jestem zaskoczony jakością kompozycji in plus. Uważam, że przetestować trzeba. Moja ocena to na razie 5; może będzie więcej przy następnym teście.