Wtorek, 3 styczeń 2012, 13:05
Witam Wszystkich. Mam na imię Krzysztof i jestem perfumoholikiem :oops: i mam podobne problemy jak cześć z Was. Największy to jak (wnieść do domu) ukryć przed żoną np 56 flaszkę. Myślę, że nie liczy zawartości szuflady (albo już przestała?). Zresztą bardzo nie krzyczy (sama ma z 10), ale debecik czasem rośnie. Wielbicielem pachnących cieczy jestem od gówniarza. W tamtych czasach mój wujek (pracownik renomowanych restauracji na terenie Szczecina) znosił różne rzeczy w tym pachnidła od skandynawów, którym kończyły się pieniądze i nie mieli czym płacić rachunków w Kaskadzie czy Bajce. Były więc zegarki, futra i wody toaletowe. W wieku dwunastu lat zostałem więc zauroczony. Wiele lat później część pieniędzy, które udało się zarobić w studenckim Bratniaku wydawałem na różne Bourjois, Yardleye, Old Spice'y, Sir Irish Moos, Cedar Woody, Blue Stratosy, Insignie i inne sławne (już nie pamiętam co jeszcze). I tak do tej pory. Zawsze miałem przynajmniej 10 sztuk, ale od paru lat mi się nasiliło i obecnie jest kilka razy tyle. Zaczynam się obawiać swojego postępowania....Dzisiaj w zimny dzień B*Men pierwszy raz po roku i jestem uradowany
Na mojej półce: http://www.fragrantica.com/member/169850/