Sobota, 29 październik 2011, 15:15
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Piątek, 28 październik 2022, 16:51 przez pblonski. Edytowano łącznie: 2)
Testowałem Opus III kilka dni temu. Wiedziałem, że to kwiatowy zapach, a że było akurat słonecznie i ciepło jak na tę porę roku, postanowiłem dać mu szansę.
Pierwsze, co się narzuca, to to, jak niesamowicie ten zapach ewoluuje na skórze. Nie-sa-mo-wi-cie. Tradycyjne trzy fazy rozwoju to dla niego za mało. Ja bym powiedział, że ma cztery lub nawet pięć charakterystycznych, wyraźnie się od siebie różniących etapów. Od lekko ziołowej, przez charakterystycznie kwiatową, potem jakby drzewno-fougerową (a la męski Amouage Ciel), a im bliżej końca tym kwiatów znowu jakby było więcej plus sandałowiec i inne miękkie nuty, wanilia itd. Niestety był to test w biegu i nie mogłem dokładnie się wwąchać, czego Opus III bezwzględnie wymaga, jeśli chce się go dokładnie poznać. Na każdym z tych etapów jest obecny fiołek, który jest tu wiodącą nutą. Jest to bowiem opus na temat fiołka. Na początku bardzo soczysty, świeży, jakby ledwo co zmoczył go deszcz - fantastyczna sprawa - później nieco delikatniejszy.
Zapach skomponowany perfekcyjnie od pierwszej do ostatniej nuty - oczywiście jeśli ktoś lubi zapach fiołka. Wg mnie stoi o klasę wyżej od kwiatowych klasyków L'Artisana Verte Violette i Mimosa Pour Moi.
Czy dla faceta? Do t-shirta, na wiosenny weekendowy piknik z rodziną da radę.