Dobrze poczytać fachowca.
Nie mam akurat żadnych linków, ale wszyscy umrzemy. Gdzieś to słyszałem...
Niestety nie ma emotki: "uszy po sobie i przepraszam, że napisałem". Na pewno bym wrzucił.
Zdrowie za tych odważnych i nieodpowiedzialnych, co perfumy leją na siebie, bez żadnej autorefleksji nad nieodwracalnymi zmianami. Apeluję, nie róbcie tego, bo inaczej wyginą wszystkie osły.
...i jeszcze raz emotka: "uszy po sobie i przepraszam, że napisałem".
Artplum, na pewno nie będę stosował ich bezrefleksyjnie, codziennie, tak jak wcześniej gdy znany mi był tylko pozytywny marketing, a butelkę perfumy postrzegałem jak małe, niewinne cudeńko.
Z kolei kto chce, może przecież pryskać na siebie tyle chmur ile chce i być szczęśliwym bez względu na potencjane zagrożenia.
W większości perfumy są produkowane w krajach z dużymi restrykcjami
prawnymi co do ew. stosowania szkodliwych substancji, nawet taki
Amouage jest częściowo 'made in UK' (przyjmując że to tylko rozlewnia,
to i tak bierze na siebie jakąś tam odpowiedzialność za oferowany produkt).
To ogólnie dotyczy kosmetyków. Dlatego ze względu na potencjalne
konsekwencje prawno-finasowe, używanie w produkcji substancji uznawanych
za szkodliwe jest mało prawdopodobne. Pozostaje kwestia tego, że coś może
się okazać szkodliwe w przyszłości, czy jest potencjalnie szkodliwe w szczególnych
okolicznościach, itd., ale to dotyczy praktycznie wszystkich dziedzin życia
i nie jest zbyt konkluzywne, oraz kwestia substancji kontrowersyjnych,
typu konserwanty (jakieś parabeny, itd.).
Szkodliwe substancje już są używane i obecnie prawo koncernom na to pozwala, chodzi o takie substancje jak formaldehyd, benzaldehyd, octan benzylu, chlorek metylenu, ftalany, kumaryna. Zresztą wystarczy obrócić pudełko po perfumie i poczytać.
Inna sprawą są chemikalia ukryte pod tajemnicą kompozycji zapachowej. I tutaj wszystko rozbija się na chwilę obecną o zaufanie. Czy te związki są szczegółowo przebadane, czy wiadomo jakie niebezpieczeństwo niesie ich długotrwałe używanie. Ja aż takiego zaufania do koncernów perfumiarskich nie mam.
Przecież badania cały czas trwają i coraz to jakieś skladniki trafiają na listę zakazanych.
Czego oczekujesz? Że wstrzymana zostanie sprzedaż perfum do czasu zakończenia kompleksowych badań wszelkich składników przez instytucje naukowe? Jakie instytucje masz na myśli, kto miałby organizować te badania i kto miałby za nie płacić? Jak sobie taki proces wyobrażasz?
Chociażby kampanii edukacyjnej służącej wzrostowi świadomości społecznej w tym temacie.
Artplum napisał(a):Jakie instytucje masz na myśli, kto miałby organizować te badania i kto miałby za nie płacić? Jak sobie taki proces wyobrażasz?
A jak to się obecnie odbywa ? Są instytucje naukowe, które otrzymują granty z odpowiednich projektów. Ktoś wyżej musi chcieć to pchnąć, zresztą przez kilka instytucji już jest pchane.
No właśnie. Ktoś...
Ktoś, czyli kto?
Kto powinien wg Ciebie organizować tę kampanię edukacyjną i te badania? Konkretnie.
Ty nie masz zaufania do koncernów i boisz się używać perfum, a ja na przykład mam po kokardę ciągłego straszenia mnie, zabraniania mi i wpieprzania się w moje życie, dla- oczywiście- mojego bezpieczeństwa, zdrowia i dobrostanu.
A jakie ma to znaczenie kto konkretnie. IFRA już działa w temacie - robią badania, mają wpływ na przemysł perfumiarski. Jeśli chodzi o kampanie edukacyjne to jest to w kompetencji np. Inspektoratu Sanitarnego.
Cytat:ja na przykład mam po kokardę ciągłego straszenia mnie, zabraniania mi i wpieprzania się w moje życie, dla- oczywiście- mojego bezpieczeństwa, zdrowia i dobrostanu.
Możesz ufać koncernom i żyć jak chcesz, ktoś Ci tego zakazuje ? Ktoś Ci szpera po półkach ? Jak chcesz żyć we własnym sosie widzimisię to sobie żyj i nie czytaj tych którzy "wpieprzają" się w Twoje życie.
Na tej samej zasadzie mógłbym Ci powiedzieć, że skoro się boisz,to nie używaj perfum, bo nie ma takiego obowiązku.
Inspekcja sanitarna? Hehe, zwlaszcza teraz...
A to, kto ma robić badania, ma znaczenie kluczowe.
Ponawiam pytanie - czy ktokolwiek z Forumowiczów poniósł uszczerbek na zdrowiu w związku z użyciem perfum, albo zna taki przypadek?
PS. Tak, zdecydowanie chcę żyć wg mojego, a nie czyjegoś, widzimisię i nie chcę codziennie tracić jakiejś części mojej wolności, rzekomo dla mojego bezpieczeństwa i dobra.
Artplum napisał(a):Ponawiam pytanie - czy ktokolwiek z Forumowiczów poniósł uszczerbek na zdrowiu w związku z użyciem perfum, albo zna taki przypadek?
Pytanie to jest niedorzeczne, bo tak jak mówiłem - świadomość społeczna co do szkodliwości perfum i chemikaliów, które np. kiedyś były stosowane ale zostały zakazane jest znikoma. Nikt nie wychwyci takiej korelacji, bo nawet nie wiadomo jak długo czasu trzeba się narażać na poszczególne substancje, by przyniosło to wyraźne uszczerbki na zdrowiu. Poza tym próbka osób na forum nie jest w żadnym stopniu reprezentatywna. Bo ile osób się wypowie ? 50 - 100 ? I to w młodym przedziale wiekowym.
A więc tu nie chodzi teraz o statystykę, a o potencjalne zagrożenia które były lub będą w przyszłości. Stąd apel o rozsądek.
Artplum napisał(a):PS. Tak, zdecydowanie chcę żyć wg mojego, a nie czyjegoś, widzimisię i nie chcę codziennie tracić jakiejś części mojej wolności, rzekomo dla mojego bezpieczeństwa i dobra.
Ojej strasznie uciemiężony jesteś, bo ktoś się patrzy na ręce koncernów.
Artplum napisał(a):To teraz konia z rzędem temu, kto wymieni coś, co nie jest obecnie, albo z pewnością nie będzie w przyszłości, uznawane za szkodliwe
Sysydlaczek - powodzenia w walce z kocernami o prawdę i dobrostan, oraz w tropieniu wszelkich potencjalnych zagrożeń
Dariusz - aby na pewno ditlenek? Bo mówią, że Nadtlenek wodoru i jego pary przyczyniają się do powstania na skórze (w przypadku roztworów o stężeniach powyżej 10%) oraz na śluzówkach (w przypadku roztworów o stężeniach powyżej 5%) białego zabarwienia wierzchniej warstwy. W przypadku krótkotrwałego zetknięcia się wyżej wymienionych części ze stężonym roztworem nadtlenku wodoru, w miejscu kontaktu powstają martwe, białe, ostro rozgraniczone i w różnym stopniu swędzące plamy, mylone często z oparzeniami. W rzeczywistości jest to pęcherzenie tkanki wywołane dyfuzją roztworu nadtlenku wodoru do skóry z jednoczesnym przekazywaniem pęcherzyków tlenu do tkanki skórnej.
Edit: zminiłeś na monotlenek diwodoru i znowu pudło, gdyż zwykle słyszymy, że dostarczamy naszemu organizmowi zbyt mało płynów, bo może to prowadzić do odwodnienia. Ale równie niebezpieczne jest wypicie zbyt dużej ilości wody, które może skończyć się nawet śmiercią. Taki stan nazywamy fachowo przewodnieniem hipotonicznym
Ergo- wszystko szkodzi, a najbardziej obsesyjne szukanie problemów
Artplum napisał(a):To teraz konia z rzędem temu, kto wymieni coś, co nie jest obecnie, albo z pewnością nie będzie w przyszłości, uznawane za szkodliwe
Monotlenek diwodoru... pozdro do wtajemniczonych
Bedzie reglamentacja.
Najpierw mięso z próbówki dla plebsu, a potem racjonowanie i tego o czym powyżej .
Antarjami napisał(a):Przestańcie siat tu panikę.
To jest akcja zakrojona na szeroka skale. Dwa lata temu w EU i kilka lat temu w USA jakieś oszołomy dodam ze wpływowe i bogate próbują przeforsować projekt, ustawę aby wycofać w ogóle używanie perfum w biurach, hotelach, pubach, lokalach.
Zakaz używania perfum, wód toaletowy, a nawet zapachowych dezodorantów dla wszystkich osób, które w swojej pracy mają bezpośredni kontakt z klientem – takie kontrowersyjne prawo już niedługo będzie obowiązywać w Stanach Zjednoczonych.
Jak informuje The Daily Mail, nowe procedury powstały specjalnie z myślą o osobach uczulonych na perfumy. Takich ludzi jest podobno znacznie więcej niż nam się wydaje. Według badaczy, alergia na substancje chemiczne zawarte w aromatycznych flakonikach dotyczy jednej na 20 osób.
Wprowadzenie tak radykalnych zmian wydaje się więc jak najbardziej zasadne. Z drugiej strony jednak jest to pewnego rodzaju ograniczenie swobód obywatelskich.
A Wy co myślicie o tym pomyśle? Zgodziłybyście się na takie poświęcenie dla dobra ogółu?
Alicja Piechowicz
Na razie to wszystko jest odrzucane ale ze te oszołomy mają dojścia do mediów to robią co jakiś czas artykuły które maja pokazać ze perfumy są złe, zabijają, macie tętno wyższe, głowa boli.. oczy wam się robią czerwone.. no zacznijcie używać legitnych perfum to objawy znika, a nie jakieś szemrane odlewki od chuj wie kogo..
Ale wracając do tematu, teraz jest "atak" na perfumy im więcej artykułów, "badan" tym społeczeństwo zacznie myśleć
" no rzeczywiście cos jest na rzeczy może w ogóle trzeba perfumy wycofać?"
Jakis czas temu nawet z jeremim robili wywiad na temat szkodliwości perfum. Cały reportaż był o tym w niemieckiej tv. Machina ruszyła już dawno, ciekawe jak to się rozwinie.
O qwa, wychodzi na to, że mój ojciec, nałogowy palacz, miał rację twierdząc, że gdy palacze zostaną zagonieni do kąta i nie będzie im wolno palić praktycznie nigdzie, to wtedy w trosce o nasze zdrowie, znajdzie się kolejny wróg (i znów nie jest to żarcie nafaszerowane olejem palmowym i innym świństwem).
Zakaz używania perfum w pracy, bo 1 na 20 osób może być uczulona? W ogóle jak to brzmi - 1 na 20 zamiast 5 na 100, aby pokazać właściwą skalę problemu. I nawet wtedy nie sądzę, aby temu uczulonemu stało się coś tylko dlatego, że przez 5 minut obsługiwał go ktoś, kto o 7 rano przed wyjściem do pracy się poperfumował.
Jak dla mnie, pracownicy, zmuszeni do używania bezzapachowych dezodorantów, powinni przez tydzień przychodzić do pracy bez dezodorantu. Jestem pewien, że mądre głowy w korpo wolałyby jakiekolwiek perfumy/dezodoranty od zapachu potu po kilku godzinach spędzonych ze współpracownikami w garniturach z domieszką poliestru.
Osobiście uważam, że codzienny, trzykilometrowy spacer do pracy (teraz pracuję zdalnie, więc jestem zdrowszy, juhu!) wzdłuż ulic/jezdni, jest dla mnie bardziej szkodliwy niż jakiekolwiek perfumy. Wczoraj moje miasto było smogowo zaznaczone na czerwono, w sąsiedztwie mam stare domostwa palące czym popadnie. 3 stopnie na + i w powietrzu można siekierę powiesić.
Jedynym negatywnym skutkiem użycia perfum, jaki kiedykolwiek zaobserwowałem, było kichanie. Dotyczy to marki Chanel, której mam jeden zapach. Nigdy nie miałem reakcji skórnej.