Piątek, 2 marzec 2018, 10:42
Ze wszystkich Amouage, które póki co przetestowałem (a nie miałem tylko Figmenta, Beach Hut, Silvera i Opusów I, III, V, VII, VIII, IX i X) Opus VI jest dla mnie, ex aequo z Memoir, numerem 1. Do tej pory moją ulubioną zimową pozycją był Bentley Absolute, ale od kiedy dostałem odlewkę szóstki Bentley poszedł w odstawkę. Z jednej strony to kwestia wyboru, z drugiej faktu, że moja odzież jest zwyczajnie przesiąknięta Opusem a z brody nie chce zniknąć nawet po myciu szamponem. I dobrze, bo uwielbiam tą słonawą słodycz, jaką mnie otula. Przy siarczystych mrozach, jakie do nas dotarły, sprawdza się idealnie. Nie jestem miłośnikiem słodkich zapachów, ale tutaj ta słodycz jest złamana i podana w intrygujący sposób. Potwierdzam również opinie o tytanicznej trwałości i projekcji, niemalże na poziomie ekstraktu. Trafił na listę do kupienia na kolejną zimę.