FourOfKind napisał(a):Może to już trochę archaizm, ale ja też używam pędzelka i kremu. Dużo lepiej zmiękcza mój zarost, a do tego po żelach mam podrażnienia. Pianka z kolei nie daje mi takiego poślizgu.
Boże... Cały oldchoolowy.
I pewnie zamiast iPhona, nosisz przy sobie telefon na korbkę
Bo tu o komfort przecież chodzi. Nie widzę powodu, aby to co dobre i skuteczne zastępować czymś co nowsze i gorsze. A potem szukać sposobów na podrażnienia i pryszcze. A to wszystko w imię tego, żeby tylko nie używać tego czego używali nasi ojcowie / dziadkowie.
Ja niestety nie jestem w stanie się dobrze ogolić przy żelu czy piance, bo produkty dostępne w drogeriach są zbyt suche dla mojej skóry i maszynka szarpie. Technologia w goleniu poszła może i do przodu, ale jak ktoś ogoli się dobrą maszynką na żyletki (nie mówię o PRLowskich Juniorach) z dobrym i gęstym kremem, to wyrzuci w cholerę maszynki wieloostrzowe. Dobra maszynka na żyletki się nie zapcha, a i duży zarost ogoli gładko, a nie wyszarpie. Za maszynkę, która mi się marzy, czyli Muhle R89 trzeba dać jednak 120 zł, co może być nie do zaakceptowania dla większości.
Miałem przyjemność jednak golić się tym wynalazkiem i byłem w szoku jak dobrze i przyjemnie można się ogolić maszynką na żyletki. Niestety, póki co dysponuję tylko Wilkinsonem Classic. On tak dobry nie jest. Jednak dalej zdumiewające dla mnie jest to, że maszynką z pięcioma ostrzami nie jestem w stanie uzyskać "pupy niemowlaka", a samo golenie przypomina skrobanie. Za to "archaicznym" sposobem golę się praktycznie do zera. Dziwne.
Z tanich kremów może być Wars bo dobrze się pieni, z drogich rewelacyjne są produkty Truefitt & Hill, ale tutaj cena za krem czy mydło do golenia może trochę zszokować (same kremy pachną jednak wyśmienicie, na poziomie niektórych zapachów z Sephory).
Kup najpierw jakąś tanią i zobacz czy Ci to przypasuje, bo to wymaga zmiany techniki golenia. Żyletka nie wybaczy pośpiechu i braku techniki. Przerabiałem to. Może się też okazać, że u Ciebie to nie zadziała. Ja się pozbyłem problemów.
Jak Ci podejdzie, to wtedy można się zastanowić na zakupem np. tego Muhle R89. Dlaczego tyle o nim pisze? Ano dlatego, że jest to mało agresywna maszynka z systemem Safety Razor, więc generalnie trzeba się postarać, żeby się tym pochlastać. Tylko ta cena. Ale jak sobie policzysz, że to 120 zł, a żyletki to groszowa sprawa, to zobaczysz, że do tej pory te wszystkie Fusion i Quatro to cię dymali Wychodzi taniej. Tylko żyletki trzeba znaleźć dobre. Polecam Derby. Najostrzejsze są Feather, ale są bardzo agresywne i ja ich nie polecam. Ale to sprawa bardzo indywidualna. Trzeba samemu to przerobić.
No powiem ci, że ja się chlastałem nawet 5-o ostrzowymi Gilletami i czasem po goleniu wyglądałem jak niedoszły gwałciciel, co go z liścia potraktowano (takiego dużego i szorstkiego liścia). Spróbuję z maszynką żyletkową, więc.
Może to kwestia zmiękczania zarostu. Ja się nigdy nie zaciąłem Fusion, Mach 3, czy Quatro Wilkinsona (ten ostatni najbardziej przyjazny dla skóry), ale te maszynki mają to do siebie, że "skrobią". Mam dość twardy zarost i nawięcej podrażnień na szyi, gdzie włosy rosną w różnych kierunkach i wieloostrzówka tylko podrażnia. Żyletka elegancko tnie.
Nie żebym coś sugerował, ale spróbuj może najpierw z Fusion czy Mach 3 nie dociskając mocno maszynki, ale zamiast żelu czy pianki użyj kremu Wars i pędzla. Obojętnie jakiego, może być za 5 zł. Chodzi o rozprowadzenie.
Pianki i żele dla mnie są za suche.
Może być tak, że w Twoim przypadku chodzi o nawilżanie. Wierz mi, to połowa sukcesu.
Maszynką na żyletki można się już faktycznie zaciąć.
PS No i kolejny grzech, to "dogalanie" miejsc już ogolonych bez ponownej aplikacji kremu / żelu / pianki.
Four, ale ja się nie zacinałem. Po prostu po goleniu skóra pękała, a co do nawilżenia, to bez różnicy czy używałem pianki czy żelu - efekt ten sam. Dobrze było z elektryczną, ale to wymaga sporo czasu, a poza tym mam ostrze na wykończeniu, jednorazowo to spory wydatek, więc spróbuję z żyletkami.
Rozumiem. Ja jednak spróbowałbym najpierw z tym kremem i pędzlem. Przy takim zestawieniu golę się bez problemu Wilkinsonem Quatro bez podrażnień. Co prawda efekt nie jest świetny (wolę żyletkę), ale nie mam podrażnień.
Spróbuj może najpierw tak i zobaczysz jak będzie. Potem pomyśl o żyletce. Ale uprzedzam, najprostszym sprzętem bez wprawy można się zaciąć bardzo szybko.
belor napisał(a):Four, ale ja się nie zacinałem. Po prostu po goleniu skóra pękała, a co do nawilżenia, to bez różnicy czy używałem pianki czy żelu - efekt ten sam. Dobrze było z elektryczną, ale to wymaga sporo czasu, a poza tym mam ostrze na wykończeniu, jednorazowo to spory wydatek, więc spróbuję z żyletkami.
Spróbuj też użyć do golenia mydła Aleppo. Nie ważne czy z pędzlem, czy bez. Nasmaruj tym twarz tak, by zrobiła się lepka maź. Maszynka się po tym ślizga jak po lodzie, ale nie podrażnia skóry. I bardzo dokładnie goli.
belor napisał(a):Four, ale ja się nie zacinałem. Po prostu po goleniu skóra pękała, a co do nawilżenia, to bez różnicy czy używałem pianki czy żelu - efekt ten sam. Dobrze było z elektryczną, ale to wymaga sporo czasu, a poza tym mam ostrze na wykończeniu, jednorazowo to spory wydatek, więc spróbuję z żyletkami.
Spróbuj też użyć do golenia mydła Aleppo. Nie ważne czy z pędzlem, czy bez. Nasmaruj tym twarz tak, by zrobiła się lepka maź. Maszynka się po tym ślizga jak po lodzie, ale nie podrażnia skóry. I bardzo dokładnie goli.
To też niezły sposób. Wszak istnieją mydła do golenia i o poślizg przecież tu chodzi. Im większy, tym lepiej, bo brak podrażnień.
Z tym, że z mydłami do golenia trzeba uważać, bo wysuszają skórę. Nie wiem jak te Aleppo, ale tutaj chłopaki twierdzili, że to dobre na skóre
Ja mam zawsze suchą skórę po goleniu i nie ma znaczenia, co użyję. Ale być może belorowi dobrze zrobi. Poza tym dzięki temu, że to mydło na oliwie jest zrobione bardzo dobrze się ślizga po nim maszynka. Sam tak robiłem jeszcze do niedawna i na prawdę było bardzo dobrze.
Ja nie wyobrażam sobie wrócić na chwilę obecną do klasycznych, ręcznych maszynek. Elektryczne są przecież świetne, można ogolić się na prawdę dokładnie. Dodatkowo trwa to której, nie trzeba bawić się w żadne pianki itd.
Bendigo napisał(a):Przede wszystkim elektryczne są bezpieczniejsze.
Dokładnie. Wiadomo - wadą elektryka w porównaniu z ręcznymi maszynkami jest sam koszt zakupu maszynki, do tego co jakiś czas konieczność wymiany ostrzy, ale rekompensują to wszystkie zalety tego sposobu golenia.
Nie jestem w stanie ogolić się elektrykiem. I tak muszę poprawić maszynką jeśli chcę być gładki, więc to bez sensu. Mi wygodniej użyć maszynki ręcznej. Nie tnę się, nie mam podrażnien, golę się szybciej. Poza tym żyletka usuwa martwy naskórek i ogólnie jest przyjemniej. Po elektryku swędzi mnie gęba. Tak więc u mnie się nie sprawdza. Ale nie mam nic przeciwko.
Bendigo napisał(a):Przede wszystkim elektryczne są bezpieczniejsze.
Dokładnie. Wiadomo - wadą elektryka w porównaniu z ręcznymi maszynkami jest sam koszt zakupu maszynki, do tego co jakiś czas konieczność wymiany ostrzy, ale rekompensują to wszystkie zalety tego sposobu golenia.
Po elektrycznej maszynce czuję się w 30 procentach ogolony...
Nic nie zastąpi prawdziwej żylety...
Mam gęsty i twardy zarost.
Bendigo napisał(a):Przede wszystkim elektryczne są bezpieczniejsze.
Dokładnie. Wiadomo - wadą elektryka w porównaniu z ręcznymi maszynkami jest sam koszt zakupu maszynki, do tego co jakiś czas konieczność wymiany ostrzy, ale rekompensują to wszystkie zalety tego sposobu golenia.
Po elektrycznej maszynce czuję się w 30 procentach ogolony...
Nic nie zastąpi prawdziwej żylety...
Mam gęsty i twardy zarost.
Rozumiem. Ja tam sobie elektryka chwalę i jestem zadowolony. Warto też pamiętać że są przecież różne modele, a rozrzut cenowy też jest spory, więc przynajmniej można przypuszczać, że jedne golą lepiej, drugie gorzej. Do tego tak jak już wspomniałem należy pamiętać co jakiś czas o wymianie ostrzy.