Wtorek, 15 grudzień 2020, 07:09
Nie uważam Interlude za nudny zapach. U mnie mocno zmienia się w czasie, a przecież wiele godzin żyje na skórze, na zimowych swetrach to raczej liczone w tygodniach, niż dniach.
Toporny? Może, bo większość składników (z natury mocnych) jest i tak jeszcze podkręcona i gra jak na wyścigi. Ale doceniam Negrina, że złożył tak nasycony i silny aromat, z oryginalnym podpisem, i unikatowym wyważeniem między artystycznym zacięciem, a walorami użyteczności, dodatkowo opatrzony przemocnymi parametrami.
Różnie się układała moja relacja z Interlude, ale od około 2 lat stale u mnie zyskuje, i jest w zimowym topie mojej szafy.
Nie wszystkie kompozycje mogą mieć finezję Lyrica, i vice versa. Lubię, że Inter jaki jest, każdy widzi (czuje) :)
Toporny? Może, bo większość składników (z natury mocnych) jest i tak jeszcze podkręcona i gra jak na wyścigi. Ale doceniam Negrina, że złożył tak nasycony i silny aromat, z oryginalnym podpisem, i unikatowym wyważeniem między artystycznym zacięciem, a walorami użyteczności, dodatkowo opatrzony przemocnymi parametrami.
Różnie się układała moja relacja z Interlude, ale od około 2 lat stale u mnie zyskuje, i jest w zimowym topie mojej szafy.
Nie wszystkie kompozycje mogą mieć finezję Lyrica, i vice versa. Lubię, że Inter jaki jest, każdy widzi (czuje) :)