Czwartek, 7 czerwiec 2018, 21:42
Memo - Tamarindo
rok wydania: 2018
twórca: Alienor Massenet
n.g.: bergamotka i kardamon
n.s.: ananas i jaśmin
n.b.: benzoes, paczula i wanilia.
Tamarindo to doskonały przykład, że mniej znaczy więcej, również w perfumach. Dwie nuty: ananas i jaśmin, ale za to takie najwyższej próby i wzorcowej jakości, definiują i dominują całą kompozycję i nie pozwalają myśleć o niej inaczej jak po prostu "doskonała". Pachną razem trochę bardziej kobieco, ale nie na tyle, żeby przeciętny facet miał opory przed ich założeniem. Tym bardziej, że im bliżej bazy tym bardziej jaśmin ustępuje miejsca słodkiej wanilii i z lekko balsamicznym, gęstym tłem.
Przeszło mi przez myśl, że właśnie w takim kierunku - gęstej i słodkiej, ale żywicznej bazy (a nie syntetycznej, tonkowej i piżmowej), powinny iść te wszystkie słodkie mainstreamowe ulepy. Zdecydowanie by na tym zyskały. Podejrzewam jednak, że klientela D i S mogłaby nie docenić takiego obrotu sprawy...
Tym niemniej, Tamarindo to ze wszech miar przyjemne i satysfakcjonujące pachnidło, zdecydowanie warte polecenia i testów.
Na minus można im zaliczyć tylko parametry. O ile przez pierwszą godzinę zapach jest w stanie wypełnić szczelnie niemałe pomieszczenie, to później traci szybko wigor i na oparach ledwie dowleka się do 7h.
5-/6
rok wydania: 2018
twórca: Alienor Massenet
n.g.: bergamotka i kardamon
n.s.: ananas i jaśmin
n.b.: benzoes, paczula i wanilia.
Tamarindo to doskonały przykład, że mniej znaczy więcej, również w perfumach. Dwie nuty: ananas i jaśmin, ale za to takie najwyższej próby i wzorcowej jakości, definiują i dominują całą kompozycję i nie pozwalają myśleć o niej inaczej jak po prostu "doskonała". Pachną razem trochę bardziej kobieco, ale nie na tyle, żeby przeciętny facet miał opory przed ich założeniem. Tym bardziej, że im bliżej bazy tym bardziej jaśmin ustępuje miejsca słodkiej wanilii i z lekko balsamicznym, gęstym tłem.
Przeszło mi przez myśl, że właśnie w takim kierunku - gęstej i słodkiej, ale żywicznej bazy (a nie syntetycznej, tonkowej i piżmowej), powinny iść te wszystkie słodkie mainstreamowe ulepy. Zdecydowanie by na tym zyskały. Podejrzewam jednak, że klientela D i S mogłaby nie docenić takiego obrotu sprawy...
Tym niemniej, Tamarindo to ze wszech miar przyjemne i satysfakcjonujące pachnidło, zdecydowanie warte polecenia i testów.
Na minus można im zaliczyć tylko parametry. O ile przez pierwszą godzinę zapach jest w stanie wypełnić szczelnie niemałe pomieszczenie, to później traci szybko wigor i na oparach ledwie dowleka się do 7h.
5-/6