Szukałem, szukałem no i znalazłem. Wreszcie wyraźny, autentyczny, zielony mirt, przypominający kropka w kropkę rozgniecione, świeże liście tej rośliny. Nie jest rzecz jasna odosobniony, bo również dobrze wyczuwalna jest jodła balsamiczna i cyprys. Efekt jest leśno-śródziemnomorski, wytrawny, trochę dziki, ale też świeży i orzeźwiający.
Jeśli więc podobnie jak ja, szukacie dosłownego, wyraźnego, jakościowego mirtu, polecam serdecznie Olympic Rainforest od Olympic Orchids.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel
Dziwię się, że nikt nie podsunął jeszcze męskiego Epic od Amouage. Dla mnie mirt jest ewidentny W otwarciu, przy czym najlepiej go rozpoznaję wąchając atomizer, lub materiał potraktowany perfumami. Na skórze, u mnie, dominują przyprawy i nuty zwierzęco-agarowe. Podejrzewam też, że pierwotna wersja była bardziej mirtowa, a dopiero po wielu godzinach stawała się drzewna i zwierzęca.