Piątek, 14 październik 2011, 06:17
Bardzo interesująca kompozycja. Pierwsze moje wrażenie to róża plus coś słodkawego plus nuty zwierzęce, podobne do tych z Al Oudha L'Artisana tylko znacznie słabiej wyeksponowane.
Prawdziwe zaskoczenie przychodzi jednak, kiedy zobaczysz listę nut, jakie podaje Kurkdjian. Nie ma kastoreum, nie ma piżma. Zamiast tego jest benzoin, słodka żywica, której obecności w tym zapachu sam bym chyba nie odkrył. Zapach ewoluuje od soczystej róży i czegoś, co mógłbym nazwać "wilgotną sierścią" (por. Al Oudh) do lekko pudrowego akordu, któremu towarzyszy wyraźniejszy już w bazie słodkawy benzoin.
Zapach jest raczej słaby i dyskretny, jak na wersję cologne przystało, ale muszę wam powiedzieć, że chociaż nie jest w moim typie, naprawdę poruszył moją wyobraźnię. Emanuje jakąś trudną do nazwania nostalgią i nie nazwałbym go nawet ładnym, ale mimo to charakteru mu nie brakuje. (nie wiem dlaczego kojarzy mi się pod tym względem z Mitsouko.)
Prawdziwe zaskoczenie przychodzi jednak, kiedy zobaczysz listę nut, jakie podaje Kurkdjian. Nie ma kastoreum, nie ma piżma. Zamiast tego jest benzoin, słodka żywica, której obecności w tym zapachu sam bym chyba nie odkrył. Zapach ewoluuje od soczystej róży i czegoś, co mógłbym nazwać "wilgotną sierścią" (por. Al Oudh) do lekko pudrowego akordu, któremu towarzyszy wyraźniejszy już w bazie słodkawy benzoin.
Zapach jest raczej słaby i dyskretny, jak na wersję cologne przystało, ale muszę wam powiedzieć, że chociaż nie jest w moim typie, naprawdę poruszył moją wyobraźnię. Emanuje jakąś trudną do nazwania nostalgią i nie nazwałbym go nawet ładnym, ale mimo to charakteru mu nie brakuje. (nie wiem dlaczego kojarzy mi się pod tym względem z Mitsouko.)