Czwartek, 21 listopad 2013, 18:48
Songe d'un Bois d'Ete - Guerlain
Premiera; 2012
Twórca; Thierry Wasser
Rodzina; drzewno-przyprawowa
Skład
N.G.; neroli, wawrzyn
N.S.; szafran, jaśmin, drewno cedrowe, paczula, kardamon
N.B.; mirra, skóra, oud
Guerlain - marka legenda. Jej zasługi dla historii perfumiarstwa są niepodważalne, toteż nie ma chyba potrzeby udowadniania tej tezy w tym miejscu. Wystarczy bowiem wymienić takie nazwy, jak; Mitsuoko, Shalimar, Vetiver, Habit Rouge, Heritage, czy L'Instant De Guerlain Pour Homme. Wystarczy ? Pytanie retoryczne. Jednak patrząc obiektywnie, ostatnie lata upłynęły Guerlain zdecydowanie pod znakiem artystycznej bessy. Thierry Wasser, który objął wakat pierwszego perfumiarza tej nobliwej marki po Jean-Paulu Guerlain'ie, zapewne nie znalazł się w tym zaszczytnym miejscu przez przypadek. Nie zmienia to jednak faktu, że jego kreacje dla Guerlain - przynajmniej jeśli chodzi o ofertę sieciową - mogą pozostawać trochę do życzenia. Po prostu brakuje błysku, tej dawnej klasy, które odróżniały Guerlain od konkurencji. Jak widać, takie są niestety brutalne realia rynku, gdzie nie ma już miejsca na projekty zbyt ambitne czy artystycznie odważne w perfumiarstwie designerskim. W tym kontekście nie może dziwić, że Guerlain powołało do istnienia butikowe kolekcje ekskluzywne, których rolą, jak sądzę, ma być twórcze rozwijanie wspaniałych tradycji francuskiej firmy. Songe d'un Bois d'Ete reprezentuje butikową linię Deserts d'Orient ( Pustynie Orientu ). Pierwsze określenie, jakie przychodzi mi do głowy opisując Pieśń Letniego Lasu, to kunsztowność. Nieczęsto bowiem spotyka się pachnidło skomponowane z takim wyczuciem, smakiem i polotem. Dostrzegam tutaj analogię z Coeur De Vetiver Sacre - L'Artisan Parfumeur, i chociaż to dwa zupełnie różne zapachy, to obydwa zachwycają złożonością kompozycji, subtelną grą przeplatających się nut i akordów. Songe d'un Bois d'Ete ma na wskroś niszowy charakter, ale w żaden sposób nie jest zapachem dziwacznym, czy tak bezkompromisowym, jak chociażby inne pachnidło nomenklaturowo nawiązujące do żywiołu lasu, czyli genialne Forest Walk - Sonoma Scent Studio. W Songe d'un Bois D'Ete eteryczne akordy złożone z liści i gałązek lauru i jałowca, splecione są misternie z delikatną nutą jaśminu, będącą zaledwie kwiatowym muśnięciem; tyleż subtelnym co nie do przeoczenia. Ta niesamowita olfaktoryczna konstrukcja zdaje się unosić nad bardziej ze swej natury zwartym żywicznym tłem, migoczącym brązami i rdzawymi odcieniami czerwieni. Gdzieś na granicy percepcji pojawia się smużka dymu, będąca jakby powidokiem, rozwianym wspomnieniem dawno już wygasłych ognisk. Nieco fizjologiczna nuta skóry o dziwo nie zakłóca przebiegu kompozycji, wzbogacając ją o efekt ciepła, które wpełza w szczeliny tej nieoczywistej olfaktorycznej mozaiki. Po upływie 4-5 godzin od aplikacji, Pieśń Letniego Lasu zaczyna budzić skojarzenia z mniej brutalną, bardziej przyprawową wersją Leather Oud - Diora. Gdyby oczywiście takowa istniała. Trwałość Songe d'un Bois d'Ete wynosi 12-13 godzin, przy początkowo znacznej, a w późniejszych fazach optymalnej projekcji. Wąchając, a właściwie kontemplując Songe d'un Bois d'Ete, aż chciałoby się wykrzyknąć " Trwaj pieśni !", bo jesteś piękna... Wspaniały, niezwykle wysublimowany i klimatyczny to zapach.
Moja ocena w ankiecie; "6".