Wtorek, 4 sierpień 2020, 12:49
Fr.: Paradis Perdu marki Frapin to drzewno - aromatyczne perfumy dla kobiet i mężczyzn. Paradis Perdu został wydany w 2013 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest Amélie Bourgeois. Nutami głowy są grejpfrut, bergamotka, cytryna i mandarynka; nutami serca są bazylia, ravensara, obwojnik, galbanum, elemi, siano i wetyweria; nutami bazy są cedr virginia, drzewo różane, labdanum, nuty drzewne, mech i piżmo.
Otwarcie jest dla mnie nieznośne, ostre, przenikliwe, cytrusowa chemia domowa, mydlane neroli.
Na szczęście po kilkunastu sekundach sytuacja się uspokaja, najdłużej trwa kolońskie neroli, ale szczęśliwie też zanika.
Zapach dalej jest ostry, przenikliwy, ale już bardziej ciekawy, robi się zielono i ziołowo.
Zioła rosną nieco dziko w ogródku, mokrym po deszczu.
Do tego mocne galbanum, gorzkie i wytrawne, ziemista wetyweria, trochę pikantnych przypraw i nutka staroświeckiego szypru.
Wszystko pięknie się mieni różnymi odcieniami zieleni, od jasnej, soczystej, wiosennej choć pozbawionej słodyczy, po ciemnozieloną, gorzką, wytrawną, nawet chwilami odrobinkę zbrązowiałą i skórzaną.
Siana nie czuję, nuty drzewne jak i piżmo bardzo w tle, zapach jest przede wszystkim zielony.
Z ciekawości poszukałam jak pachnie ravensara.
Wg http://www.magicznyogrod.pl "olejek z ravensary ma w sobie coś z eukaliptusa i coś z goździka. Pachnie świeżo i orzeźwiająco, a jednocześnie ostro i trochę korzennie. Wydaje się być chłodny, choć nie zawiera mentolu".
Faktycznie, pasuje, jest w tych perfumach cień eukalistusa i gożdzika - przyprawy.
Wszystko jak to u Frapina dobrej jakości i choć zapach niszowy, to w pełni noszalny na co dzień i przy ludziach.
Uniseks z dużym przechyłem na męską stronę.
Otwarcie jest dla mnie nieznośne, ostre, przenikliwe, cytrusowa chemia domowa, mydlane neroli.
Na szczęście po kilkunastu sekundach sytuacja się uspokaja, najdłużej trwa kolońskie neroli, ale szczęśliwie też zanika.
Zapach dalej jest ostry, przenikliwy, ale już bardziej ciekawy, robi się zielono i ziołowo.
Zioła rosną nieco dziko w ogródku, mokrym po deszczu.
Do tego mocne galbanum, gorzkie i wytrawne, ziemista wetyweria, trochę pikantnych przypraw i nutka staroświeckiego szypru.
Wszystko pięknie się mieni różnymi odcieniami zieleni, od jasnej, soczystej, wiosennej choć pozbawionej słodyczy, po ciemnozieloną, gorzką, wytrawną, nawet chwilami odrobinkę zbrązowiałą i skórzaną.
Siana nie czuję, nuty drzewne jak i piżmo bardzo w tle, zapach jest przede wszystkim zielony.
Z ciekawości poszukałam jak pachnie ravensara.
Wg http://www.magicznyogrod.pl "olejek z ravensary ma w sobie coś z eukaliptusa i coś z goździka. Pachnie świeżo i orzeźwiająco, a jednocześnie ostro i trochę korzennie. Wydaje się być chłodny, choć nie zawiera mentolu".
Faktycznie, pasuje, jest w tych perfumach cień eukalistusa i gożdzika - przyprawy.
Wszystko jak to u Frapina dobrej jakości i choć zapach niszowy, to w pełni noszalny na co dzień i przy ludziach.
Uniseks z dużym przechyłem na męską stronę.