W czasach gimbazy i technikum używałem wycofanych już kosmetyków Cerrus Homme i Blue Steel 15 zł/50ml żel tuba 3,5 zł 200ml. Używałem ich przez dobre kilka lat cały czas praktycznie, z racji tego że nie przelewało się u mnie a szkoda mi było wydać więcej na dobre perfumy bo i po co jak tamte dobrze pachniały, a sfera życia perfumiarskiego niewiele mnie obchodziła i tak to było. Później miałem dziwne okresy w życiu, jeszcze później miałem nawroty na adidas sport fever. Całkiem niedawno zacząłem używać innych i różnych zapachów co trwa do dziś, w zasadzie nadal niewiele ich znam, myślę że z 50 zapachów już poznałem.
Zastanawiam się, czy perfumomaniak może w ogóle mieć zapach sygnaturowy
Przecież, żeby jakiś zapach stał się naszym ss, musimy go nosić długo, aż otoczenie zacznie nas z tym zapachem kojarzyć.
A jak się codziennie coś innego nosi, bo przecież psikamy się zaleznie od pory dnia, roku, okazji, nastroju, pogody i aktualnie przeprowadzanych testów, to jak tu mówić o zapachowym podpisie?
Krótko - aktualnie nie mam i wątpię, żebym kiedyś miał. Chyba raczej mógłbym mówić o grupie ulubionych zapachów, a ten temat nie o tym
Artplum napisał(a):Zastanawiam się, czy perfumomaniak może w ogóle mieć zapach sygnaturowy
Przecież, żeby jakiś zapach stał się naszym ss, musimy go nosić długo, aż otoczenie zacznie nas z tym zapachem kojarzyć.
A jak się codziennie coś innego nosi, bo przecież psikamy się zaleznie od pory dnia, roku, okazji, nastroju, pogody i aktualnie przeprowadzanych testów, to jak tu mówić o zapachowym podpisie?
Krótko - aktualnie nie mam i wątpię, żebym kiedyś miał. Chyba raczej mógłbym mówić o grupie ulubionych zapachów, a ten temat nie o tym
Ja miałem kiedyś pewną koncepcję stworzenia sobie takiego signature scent, ale okazała się trudna do zrealizowania. Mianowicie chciałem skompletować 4-5 zapachów, które byłyby względnie podobne, miały tą samą grupę zapachową i te same dominujące nuty, a różniły się jedynie pewnymi akcentami (jak parametry, lekkość, "gra" akordów, stopień zmieszania składników, nuty akcentujące i wygładzające), co pozwoliłoby je różnicować między porą ciepłą i zimną oraz okazjami.
Nie zależało mi tyle na sygnaturowym pachnidle, co dosłownie na sygnaturowym zapachu. Chciałem być kojarzony z konkretną wonią, ale chciałem by ta woń miała odmienne "zabarwienie" w zależności od okazji i pogody.
Niestety pomysł zarzuciłem, gdy zdałem sobie sprawę, że jest wiele innych "tematów" zapachowych, które też bardzo lubię i nie potrafiłbym z nich zrezygnować.
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel
Machiavelli napisał(a):Ja miałem kiedyś pewną koncepcję stworzenia sobie takiego signature scent, ale okazała się trudna do zrealizowania. Mianowicie chciałem skompletować 4-5 zapachów, które byłyby względnie podobne, miały tą samą grupę zapachową i te same dominujące nuty, a różniły się jedynie pewnymi akcentami (jak parametry, lekkość, "gra" akordów, stopień zmieszania składników, nuty akcentujące i wygładzające), co pozwoliłoby je różnicować między porą ciepłą i zimną oraz okazjami.
Nie zależało mi tyle na sygnaturowym pachnidle, co dosłownie na sygnaturowym zapachu. Chciałem być kojarzony z konkretną wonią, ale chciałem by ta woń miała odmienne "zabarwienie" w zależności od okazji i pogody.
Powiem Ci, że takie podejście do tematu udało mi się już wcielić w dużej mierze w życie Moja kolekcja to głównie klasyki fougere w których tematem przewodnim jest lawenda i w zasadzie każde moje perfumy posiadają w składzie lawendę. Oczywiście jest kilka pozycji ciut innych od reszty, ale w dużej mierze powinienem być kojarzony przez ludzi z wonią lawendy i starych, klasycznych zapachów fougere. Przy ilości 12 flakonów góra 16, bo tyle docelowo ma liczyć moja kolekcja uda mi się ten trend uchować. Tak jak już wcześniej było powiedziane przy naszym hobby ciężko jest mieć signature scent, bo to przejdzie używając cały czas tylko dwóch czy góra trzech takich samych zapachów przez całe miesiące, a wręcz lata.
Ciężko wyodrębnić swój signature scent. Codziennie inny zapach, jakieś rotacje, nowe nabytki, choć ostatnio mocno się uspokoiłem, ale coś znowu zaczyna w tym kierunku się dziać.
Jednak jak mam wybrać, to będzie to Encre Noire. Pasuje do mnie, do mojego charakteru. Encre jest trochę taki "zimny" na pierwszy rzut nosa, jest zdystansowany, idzie swoim torem.
Kiedyś mając na sobie Encre Noire koleżanka zapytała co to za zapach. Powiedziała, że do mnie pasuje. Nie wie dlaczego i do końca nie potrafi tego wyjaśnić, ale po prostu do mnie pasuje.
Tak też i ja czuję.
Scarlatti napisał(a):Ja uważam że charakter niewiele ma wspólnego z zapachem ale charakter to też szerokie spectrum więc to naprawdę nie do ustalenia.
A ja uważam, że jak najbardziej charakter może mieć dużo wspólnego z zapachem. Są zapachy ciepłe, wesołe, energetyczne. Są zapachy melancholijne i nostalgiczne, są też zapachy mroczne, trudne. Są też różne charaktery. Zapach ma swój charakter i człowiek ma swój charakter i jak najbardziej można połączyć, wyobrazić sobie jaki zapach najbardziej by pasował do danej osoby, którą znamy.
Nie jedna osoba w życiu usłyszała, że dany zapach do niej pasuje lub też nie. Ja używam wiele zapachów i owa koleżanka dopiero przy EN powiedziała, że ten zapach do mnie pasuje. Sama z siebie o nic nie pytana. Zanim to powiedziała to sam wcześniej uważałem, że EN najlepiej zapachowo mnie odzwierciedla. Oczywiście według moich kryteriów.
Ja również jestem zdania, że charakter ma dużo wspólnego z zapachem jakiego się używa. Nie chcę mi się wierzyć, że osoba energiczna z temperamentem polubi zapachy melancholijne, bez wyrazu. Z kolei osoba romantyczna nie wybierze według mnie zapachów ciężkich / szorstkich lub duszących.
Z moim signature scent jest jak z kobietą życia - wielokrotnie zdarzało mi się spotykać ładniejsze czy ciekawsze, bo to nieuniknione, ale zawsze wracałem i najlepiej czuję się z Azzaro Pour Homme. To dla mnie trochę taki zapach-łącznik z czasami młodości, bo używałem go jako 25-latek, a obecnie jestem po czterdziestce. Pociesza mnie natomiast, że teraz APH bardziej do mnie pasuje.
Przez kilka lat był nim Guerlain Vetiver. Nadal uważam go za genialny zapach, ale coś się jednak we mnie przestawiło. I w tym wypadku zadziałała jednak zasada częstości używania. Otóż Vetivera używałem bardzo rzadko, sporadycznie. Stał we fragrantice na półce "moje ukochane perfumy", ale niewiele poza tym. Stwierdziłem, że czas się na nowo zdecydować. I odkryłem, że jednak jest to Dior Eau Sauvage. W miarę możliwości w starszej wersji. Uwielbiam go, często chwytam za flakon, jak nie wiem, co by tu dzisiaj i nigdy sie nie zawiodłem. Myślę też, że nieźle wyraża mój charakter: radość cytrusów dość szybko mijająca, niestety, i oldschoolowa oryginalność hedionu...
pablos napisał(a):Ja również jestem zdania, że charakter ma dużo wspólnego z zapachem jakiego się używa. Nie chcę mi się wierzyć, że osoba energiczna z temperamentem polubi zapachy melancholijne, bez wyrazu. Z kolei osoba romantyczna nie wybierze według mnie zapachów ciężkich / szorstkich lub duszących.
Tak, osoba romantyczna wybierze Invictusa, a ta z temperamentem też Invictusa. LOL.
rudy11114 napisał(a):Na chłodniejszą porę roku od pewnego czasu jest bezapelacyjnie Frapin 1270
Dlaczego mnie to nie dziwi :? hock: :o :roll: :lol: :lol: :lol:
Ja dalej traktuję 10 Opusa jako ten wyidealizowany - charakter , predyspozycje , możliwości realizacji zadań i i inne psychologiczne powiązania z całą pewnością mają wpływ co najmniej na to , w jakiej grupie zapachów będziemy się lepiej odnajdywać
Na tę chwilę gdybym miał wybrać ze swojej kolekcji ten jeden, jedyny zapach, byłaby to bez wątpienia Laura Biagiotti Roma Uomo, chociaż gdzieś tam bardzo blisko podium czai się nieśmiało Jean Paul Gaultier Kokorico.
Jednak tak jak napisałem, póki co pierwsze miejsce podium okupuje Rzym