Poniedziałek, 18 styczeń 2021, 15:16
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 18 styczeń 2021, 15:18 przez Viking.)
Mythsa trochę odkładałem "na potem", podobnie z resztą jak Lyrica. Nie powiem tu nic nowego - nie jest to zapach należący do najłatwiejszych, nie porwie tłumów na dyskotece, ale mimo to ma w sobie coś magnetycznego. Jako, że flakon Lyrica już mam i docelowo i tak chcę zgromadzić wszystkie Amouage, to Myths był tylko kwestią czasu. Akurat urodziny były dobrym pretekstem do sprawienia sobie go jako prezent, także jest i ogromnie mnie cieszy. Kiedy poznałem go jakieś 2 lata temu, to wiedziałem, że trzeba mu poświęcić kilka chwil więcej - teraz od kilku dni go na spokojnie odkrywam i sprawia mi to wielką frajdę. Absolutnie niesamowita woń dymu, popiołu, pożogi, przeplata się alkoholem (mi to bardziej przypomina koniak niż rum) i zapachem kwiaciarni, który mi od razu przypomniał Grey Flannel, czasami wydaje mi się, że wyczuwam różę i w głowie pojawia się kolejna znajoma kompozycja - Biały Płomień Alana Balewskiego. Bardzo podoba mi się ewolucja zapachu, gdzie od gryzącego wręcz dymu, przechodzi do otulającej bazy, w której robi się skórzano, balsamicznie, ambrowo, kremowo. Podobnie jak w przypadku Figment, tu wyzwaniem może być pierwsze kilka chwil, chociaż jak już wcześniej wspomniałem - w pewien sposób uzależnia. Mnie uzależnił na pewno.