Ja na przykład, założyłem sobie poznanie recenzowanych i polecanych perfum na forum czy na kanałach YT, zrobiłem sobie listę i zamawiałem próbki, odlewki czy od jakiegoś już czasu biorę ml w rozbiorkach. Mainstream udało mi się zawęzić do kilku pozycji z setek przetestowancyh. I tu skupiam się już na samych flakonach. Chcąc niechcąc, po wyczerpaniu inspiracji na mainstreamie przyszedł czas na niszę, znany temat maksymalnej kwoty za ml, ta granicą jest bardzo elastyczna powoli, powoli zwiększam kwotę i staram się również trzymać listy, nie będę ukrywał, że dużo satysfakcji daje udział w rozbiorkach gdzie minimalna ilość ustalona jest na poziomie 2-3ml, wtedy jest większa szansa na zakup większej ilości pozycji w miesiącu. W ten sposób przeczesuję teraz niszę i ustalam sobie zapachy, gdzie flakon będzie musiał być - a jeśli nie to jakaś większą odlewka. Jeśli chodzi o niszę to faza testów że względu na ceny rozciągnie się trochę w czasie, ale dzięki uprzejmości kilku forumowych kolegów trwa i mam nadzieję, że będzie mnie przybliżać do zapoznania się z jak największą liczbą zapachów i możliwością skupienia się nas tymi najbardziej wartościowymi. Powiem Wam jeszcze, że miałem fazę na irysa, w mainstreamie i w niszy, myślę, że udało mi się zrobić 80% najciekawszych zapachów, więc plany zakupowe już mam określone. Teraz staram się przerobić cos fajnego na lato, lubię słodkie, pudrowe, zapachy, a w przypadku letniaków ciężko chyba coś takiego znaleźć. Lista testowa z około 400 pozycji jest teraz na poziomie 98 sztuk i systematycznie się zmniejsza. Kolekcja odlewek to po konkretnym przeglądzie to około 50 sztuk.
Ja mam teraz bardzo prosty schemat działania. Dążę do tego, żeby posiadać tyle flakonów ile mi się zmieści w zakupionej szafce (myślę, że ok. 40-45 flakonów, zależy oczywiście od ich wielkości), tak, żeby całą kolekcję mieć w jednym miejscu a nie w kilku. Wtedy czuję, że panuję nad tym co posiadam
A ja kupuję to, co mi się podoba i mieści się w moich ramach budżetowych. Jak trzeba dokupić szafkę albo gablotkę, to dokupuję. W każdym razie, Cookie, gdybym znał tyle perfum co Ty, miałby na ich temat tak gigantyczną wiedzę, jak masz, i miałbym taką skromną kolekcję, każdego dnia czułbym ból patrząc na jej marność. I nawet te perełki Cię nie uratują. Bardzo to jest dziwne. Dziwaczne wręcz. :lol: Patologia jakaś. To bardzo zły przykład dla kolegów! Wstydź się.
Przed moją bytnością na forum miałem kilka flakonów, pewnie koło 8 - 10,
z czego kilka zapachów używanych jeszcze przed laty (Acqua di Gio, Kenzo Jungle,
Givenchy pour Homme red, itd.), kilka nowych (np. Terre d'Hermes EDT, Clinique Happy
for Men, Platinum Egoiste, CAHS, Azzaro Chrome). Od rejestracji obrałem strategię
poznania jak największej liczby zapachów. Schemat jest taki, że staram się wstępnie
przetestować zapachy lokalnie w perfumeriach, następnie próbuję zdobyć odlewki
tych które mnie zainteresują. W ten sposób zgromadziłem sporą (jak na rok
dość luźnego hobby) kolekcję odlewek i próbek. Z reguły nie kupuję 'na ślepo',
bo kończyło się to zwykle rozczarowaniem, a jeszcze nie doszedłem do etapu
poznawania / zdobywania zapachów dla samego ich poznawania. Kolejnym krokiem
jest nabycie flakonów perfum, które mnie wyjątkowo zainteresowały. Kilka już
kupiłem, ale ten etap jest zasadniczo otwarty.
Mi się powoli kończą "chciejstwa" do zakupu. Na chwilę obecną zostało tylko Epic Man w starej formule oraz coś od Areej le Dore (co jest niestety trudne, bo praktycznie trzeba kupić w ciemno, a tego nienawidzę, nawet jeśli znam dobrze warsztat twórcy i wiem, czego mogę się spodziewać). Strategię miałem prostą - kupowałem to co naprawdę, i w długofalowej perspektywie, mi się bardzo podobało, a przy tym zdradzało wysoką jakość w różnych aspektach (co przełożyłem na próg minimum 38 pkt w moim autorskim kwestionariuszu oceny).
Wyjątkiem było Jovoy, które doceniłem jako całościowo markę (i za kompozycje i za "politykę") i zapragnąłem mieć od nich zarówno te kompozycje, które bardzo cenię (np. Private Label, La Liturgie), jak i te, które może obiektywnie "nic nie urywają", ale zwyczajnie mi się podobają.
Z tej strategii wyszły 44 flakony. Żadna okrągła liczba, bez żadnego symbolizmu czy celowości. Po prostu z przeszło 2200 kompozycji, które przetestowałem na przestrzeni ostatnich 7 lat, właśnie tyle uznałem za godne posiadania.
Obecnie coraz mniej rzeczy mnie zachwyca, za to co raz łatwiej wskazać mi, co w testowanych zapachach mi "nie leży", więc i rzeczy do rozbudowy kolekcji nie przybywa. Myślę zatem, że chyba czas opracować sobie nową "strategię", bo za chwilę nie będzie co kupować (prócz sampli rzecz jasna). :lol:
„Elegancja jest niemożliwa bez perfum. To skryte, niezapomniane, ostateczne akcesoria.” - Gabrielle Coco Chanel
Znać można setki/tysiące zapachów, posiadać tylko te wyjątkowe- dla mnie to bardzo praktyczne podejście do tematu. Myślę, że czasami dość opacznie są odbierane wielkie/małe kolekcje perfum. Pamiętam, jak kiedyś nie było mnie stać na smple (bo gdzie to płacić 10 zł za ml jak rozbiorę flakon to będę mieć za 2 zł/ml)! A to, że mi nie trzeba 50ml to już mniej ważne było. Ale teraz jak więcej sprzedaję niż kupuję to w końcu mnie stać, żeby zamiast rozbierać flakony (bo taniej!) to kupuję sample i poznaję więcej zapachów mając mniejszą kolekcję.
Myślę, że wielu/każdy z nas przechodził/przechodzi/będzie przechodzić przez kilka lub wszystkie stadia perfumowej pasji.
Np. kupowanie w ciemno, kupowanie "bo tanio", kupowanie wszystkiego na co jest hajp, redukcja, kupowanie do 2 zł/ml, 5 zł/ml, 10 zł/ml, kupowanie bez względu na cenę, rozbieranie wszystkiego co popadnie, kupowanie tylko flakonów, kupowanie tylko dekantów itp itd
Mirx napisał(a):(...) W każdym razie, Cookie, gdybym znał tyle perfum co Ty, miałby na ich temat tak gigantyczną wiedzę, jak masz, i miałbym taką skromną kolekcję, każdego dnia czułbym ból patrząc na jej marność. I nawet te perełki Cię nie uratują. Bardzo to jest dziwne. Dziwaczne wręcz. :lol: Patologia jakaś. To bardzo zły przykład dla kolegów! Wstydź się.
Zastanawiałem się już nad tym, czy to jest dziwne, lub nawet dziwaczne, czy nie. Ale nic nie poradzę na ten tajemniczy wewnętrzny imperatyw, który każe mi ograniczać zbiór.
Powiem więcej. Deliberowałem już kiedyś nad tym, żeby ograniczyć kolekcję do zaledwie 4-6 najbardziej ukochanych pachnideł, ale pomysł okazał się o tyle niewykonalny, że wszystkie one są raczej nie do częstego stosowania ze względu na swój charakter, a po drugie bardzo trudno dostępne. Zadecydowałem się więc na ustalenie optymalnej dla mnie liczby flakonów, oscylującej wokół 35 egzemplarzy. I to była dobra decyzja.
I tu muszę się z Tobą Mario zgodzić Zaopatrując się w sample, można skupić się na tym, jaki zapach warto poznać lepiej i pokusić się ewentualnie później na flakon. Posiadając jakiś tam budżet można kupić flakon, jak najbardziej, ale w cenie tego flakonu można poznać kilka bądź kilkanaście zapachów już nawet niszowych.