Przez wiele lat byłem Encre Noire - Lalique. Natomiast obecnie rozszczepiony jestem na dwa olfaktoryczne byty; Ambre Noir - Sonoma Scent Studio i L'Aigle de la Victoire - Rance 1795.
Wróżę temu tandemowi długą przyszłość...
Jestem Lalique'iem Encre Noir. Nie poznałem dotychczas nic, czym byłbym bardziej. Przede mną jeszcze mnóstwo zapachów, także mogę się stać kimś innym w przyszłości
Cookie13 napisał(a):Przez wiele lat byłem Encre Noire - Lalique. Natomiast obecnie rozszczepiony jestem na dwa olfaktoryczne byty; Ambre Noir - Sonoma Scent Studio i L'Aigle de la Victoire - Rance 1795.
Wróżę temu tandemowi długą przyszłość...
Kurcze - L'Aigle de la Victoire - co to jest? z czym się to je? może warto ...
Cookie13 napisał(a):Przez wiele lat byłem Encre Noire - Lalique. Natomiast obecnie rozszczepiony jestem na dwa olfaktoryczne byty; Ambre Noir - Sonoma Scent Studio i L'Aigle de la Victoire - Rance 1795.
Wróżę temu tandemowi długą przyszłość...
Kurcze - L'Aigle de la Victoire - co to jest? z czym się to je? może warto ...
Na pewno warto. Świetny, bardzo męski i ciężki zapach za dobre pieniądze. Masz o nim temat na forum.
Jadwing napisał(a):Idole de Lubin. Ale ciekawa jestem, jak mnie widzą Rabarbary i Emera :oops:
O tak, jesteś Idolką.
Kojarzę Cię z ciepłymi zapachami, orientalami, ale żadne kwieciuchy czy ulepki. Kiedy psiknęłaś się A.Ashley Essence de Patchouli, to tak mi pięknie zapachniałaś, że utkwiło mi w głowie skojarzenie tego zapachu właśnie z Tobą.
Za swój "ss" uważam Encre Noire (męski). W zapachasz szukam często "chłodnej przestrzeni", więc mogłabym być też Dzongkhą czy Timbuktu.