Wtorek, 3 styczeń 2017, 17:30
Nie pojmuję dlaczego nie pojmujesz
Ankieta: Moja ocena Jovoy Paris - Private Label EDP (2011) (nie oceniaj zapachu, jeśli go nie znasz!): Nie posiadasz uprawnień, aby oddać głos w tej ankiecie. |
|||
1 - Bardzo słaby (DNO) | 2 | 3.51% | |
2 - Słaby | 2 | 3.51% | |
3 - Przeciętny | 3 | 5.26% | |
4 - Dobry | 5 | 8.77% | |
5 - Bardzo dobry | 13 | 22.81% | |
6 - Genialny | 32 | 56.14% | |
Razem | 57 głosów | 100% |
*) odpowiedź wybrana przez Ciebie | [Wyniki ankiety] |
Wtorek, 3 styczeń 2017, 17:30
Nie pojmuję dlaczego nie pojmujesz
Wtorek, 10 styczeń 2017, 23:33
Właśnie widzę, jak bardzo "gorącym" tematem są perfumy Jovoy
Trudno, tak już bywa. Co do tematycznej pozycji. Po trzech testach uważam, że to świetny zapach. Dla miłośników paczuli pozycja absolutnie obowiązkowa. Poza wspomnianym składnikiem, wyraźnie wyczuwalna jest skóra oraz klimat wilgotnej ziemi. W oddali czai się jeszcze, wg składu z fragrantica, papirus. Sam bym na to nie wpadł, gdyż kompletnie nie mam pojęcia jak pachnie. Jednak jak wyczytałem, jest to składnik zbliżony w swym charakterze do cypriolu. To znacznie ułatwia sprawę, w ujęciu opisowym. Na koniec wetyweria, wkomponowana po mistrzowsku. Składniki wyśmienicie zbalansowane, uzupełniające się, tworząc wspólnie kapitalną kompozycję.
Wtorek, 12 wrzesień 2017, 13:09
Perfumy w klimacie Encre Noire i Fumidusa. Od tych pierwszych są bardziej przestrzenne i wyrafinowane. Encre jest dosyć jednorodny i ma w sobie pewien syntetyczny, ostry akcent, choć też jest bardzo dobrym pachnidłem. Fumidus jest bardziej turpistyczny i kontrowersyjny; akcentem wspólnym będzie pewna taka „grzybiczność” czy „pruchnowatość”. Jak rozkładający się pień drzewa, w lesie, na ściółce.
Co ciekawe, otwarcie Private Label skojarzyło mi się z całkiem innym wetiwerowcem, a mianowicie – Guerlain Vetiver (a przynajmniej tym, co zapamiętałem sprzed lat, bo dawno już go nie wąchałem). Ma w sobie taki zatykający nos, klejowo-rozpuszczalnikowy akcent i uderzenie świeżej, zielonej wetiwerii. Później idzie w kierunku Lalique’owej wetiwerii, mulistej i bagnistej. Poza tym akcenty mokrych liści, tytoniu i nut gorzkich. Ostatnio nabyłem flakon i wczoraj pierwszy raz użyłem globalnie. Aplikowany z flakonu traci to pierwsze, klejowe uderzenie i jest jakby bardziej ciepły i słodki (nuty miodu). Podobnie zmienił mi się odbiór Liturgii Godzin, która z próbki pachniała mi głównie zimnymi iglakami, mentolem i olibanum, a z flakonu nagle poczułem w niej ciepłe i słodkie nuty, jakiś taki klasyczny akcent francuskich perfum, na podobieństwo Guerlain L’Instant. Zresztą oba zapachy (Liturgia i Private Label) mają wspólną sygnaturę zapachową Jovoy. Czuć, że są z jednej rodziny. Moja dziewczyna uznała, że nie widzi tych perfum na sobie. Są dla niej jednoznacznie męskie. Co ciekawe, sama bardzo chętnie używa takich zapachów, jak Czarny Turmalin czy męskie Amouage (Memoir, Interlude). A jednak Private Label – nie. Projekcja umiarkowana. Trwałość bardzo dobra: po 15 godzinach, prysznicu i przespanej nocy nadal subtelnie czuć, teraz już bardziej klasycznie. Tak ogólnie to zapach jest przyjemny, nie należy do bardzo kontrowersyjnych, choć jest to nisza pełną gębą.
Wtorek, 12 wrzesień 2017, 16:04
tornado napisał(a):W oddali czai się jeszcze, wg składu z fragrantica, papirus. Sam bym na to nie wpadł, gdyż kompletnie nie mam pojęcia jak pachnie. Jednak jak wyczytałem, jest to składnik zbliżony w swym charakterze do cypriolu. To znacznie ułatwia sprawę, w ujęciu opisowym. Na koniec wetyweria, wkomponowana po mistrzowsku. Papirus mocno daje w otwarciu, potem robi się mokro i drzewnie, w środkowej fazie powstaje przepiękny akord zmoczonej, palonej skóry na który składają się vetiver, paczula, labdanum, drzewo sandałowe, czy coś jeszcze :?: :?: W bazie dominuje labdanum i coś na kształt drzewnej smoły i rozgrzanego asfaltu nie wiem jak to dokładnie określić Im dalej w bazę tym czuć mocniej labdanum- po kilkunastu godzinach w zasadzie tylko ono zostaje. Zapach genialny, trochę czasu już go mam i entuzjazm do niego nie osłabł mi ani trochę
Wtorek, 12 wrzesień 2017, 18:32
Obok Liturgii Godzin, to drugi zapach od Jovoy, który użytkuję. Uważam, że oba zapachy, to kawał świetnej perfumiarskiej roboty. Do tego obie pozycje mają co najmniej dobre, a niech będzie, bardzo dobre parametry użytkowe. Śmiało mogę powiedzieć, że im dłużej obcuję z Private Label tym bardziej mnie zachwyca. Dlaczego? Ma swój charakter, dobrą projekcję, bardzo dobrą trwałość oraz sygnaturę Jovoy. Perfumy zdecydowanie zyskują po około 20-30 minutach od aplikacji.
Moim zdaniem to perfumy stricte męskie.
Piątek, 29 wrzesień 2017, 07:59
Piękny niezwykle wyrazisty zapach. Biorąc pod uwagę kompozycję zapachową, jakość użytych składników, a także flakon uważam, że cena jest bardzo przystępna. Z resztą, że cała kolekcja Jovoy Paris jest "jakaś". Zapachy odbieram emocjonalnie, a ich kompozycje bez wątpienia dostarczają wrażeń. Polecam testy.
Piątek, 6 październik 2017, 23:47
W mojej opinii arcydzieło, mocne 6. Tak bardzo niszowe, a jednocześnie tak przyjemne w odbiorze. Drugi zapach po Czarnym Turmalinie (i może Greylandzie Montale), który sprawia, za każdym razem jak go wącham, to rozważam czy nie wyrzucić wszystkich mainstreamowych zapachów w niebyt/otchłań pustki/wieczne zpomnienie
Sobota, 7 październik 2017, 15:04
Jeśli przekonał Cię "Private Label" - moim zdaniem perfumy bardzo, bardzo dobre - to szczerze polecam zapoznanie się z pozostałymi pozycjami od Jovoy. Wypuszczają niszowe rzeczy, o ponadprzeciętnych parametrach, przy zachowaniu rozsądku cenowego. Jeśli ten ostatni parametr brać pod uwagę, to mamy do czynienia z produktami wyjątkowo atrakcyjnymi. Po prostu trzeba spróbować!
Już tak dobrze nie jest w powiązanej marce Jerboam (jeśli przekręciłem nazwę to przepraszam). Poza maksymalnie dwoma pozycjami, mało ciekawie. Jeszcze wracając do tytułowego zapachu. Wcale taki łatwy to on nie jest. W szczególności początek/otwarcie może wydawać się ostre, drażniące, poruszające się w dyskusyjnej sferze olfaktorycznej. Po około 20 minutach, zapach zaczyna się układać. Dalej to już klasa sama w sobie. Obok całej serii Amouage, to mój ulubiony zapach.
Piątek, 22 grudzień 2017, 15:41
Cookie13 napisał(a):Private Label przypomina mi czasy pierwszych testów zapachów niszowych ( 2009 ). I już tym zaskarbia sobie moją sympatię. Ale ja nie o sentymentach, bo obiektywnie Private Label to bardzo dobra kompozycja. Rzeczywiście stricte niszowa w charakterze, bezkompromisowa. Myślę, że Private Label odbiera się na zasadzie love it, or leave it. Przydymiony, ziemisty wetiwer, oleisty czystek, ostry papirus, skórzany sznyt - to wszystko musi robić wrażenie. Na mnie robi, dlatego w powyższej ankiecie oceniam na "5". Dopiero dzisiaj pierwszy raz mam kontakt z PL i jak na razie w pełni się zgadzam z Cookie'm. Nie wiem jeszcze, czy chciałbym ten zapach rozsiewać wokół siebie. Raczej nie. Raczej też nie chciałbym być z nim kojarzony. Niemniej - dzieło warte dogłębnych testów i bez wątpienia na tyle odległe od mainstreamowej rzeczywistości, że już przez to samo interesujące. PS. Ja na razie oceny nie wystawiam.
Artur
Środa, 9 maj 2018, 16:14
nie będę się powtarzał
zapach jest genialny i na jesieni na pewno go zakupię/ jak nie wcześniej/ uwielbiam paczule ale mam wrażenie że poznałem jej nieznaną stronę która mnie zauroczyła/ kompozycja jak wcześniej pisano poezja/
Czwartek, 10 maj 2018, 19:42
Zgadzam się z Tobą, to wybitna paczula i zachęcam do zakupu
Niedziela, 13 maj 2018, 17:49
Tez uwazam ze zapach genialny i jaknajbardziej noszalny - a jak jeszce trwa na mnie przez caly dzien (co ogolnie rzadko sie zdarza nawet z t.z. "siekieramy") - to juz poprostu bajka Chyba musze zrobic zapas Zasluzone - 6
Niedziela, 3 czerwiec 2018, 00:06
Bardzo dosłowna paczula z wetywerią na drugim planie. Kompozycja sucha, ziemista, ponura i ledwo noszalna, co u mnie jest oczywiście na plus. Jednak wg. mnie tak na prawdę to większość tego, co można o Private Label szczególnego powiedzieć... Niestety, ogólnie perfumy zbyt odkrywcze nie są i brakuje im trochę polotu. Stąd też zupełnie nie wiem skąd te wysokie oceny.
Na uwagę zasługuje bardzo wyraźna, tłusta plama, widoczna długo po aplikacji Co poniekąd za tym idzie - parametry, bardzo, bardzo dobre. Zdecydowanie lepszą alternatywą wg. mnie jest Patchouli Boheme od LM Parfums - również o niskiej noszalności, ale kompozycyjnie o wg. mnie znacznie bardziej finezyjnym i oryginalnym wydźwięku i trochę ciekawszym wachlarzem doznań olfaktorycznych. Z oceną jeszcze się wstrzymuję. Wg. mnie 4, nieco naciąganie, bo jest kilka scenerii i scenariuszy w których chciałbym z tym zapachem mieć do czynienia... ale do listopada jeszcze trochę zostało
Niedziela, 3 czerwiec 2018, 11:38
Fabrice napisał(a):Bardzo dosłowna paczula z wetywerią na drugim planie. . Stąd też zupełnie nie wiem skąd te wysokie oceny.no właśnie też mi się to zdarza /rzadko / ale wtedy przypominam sobie jedną rzecz i wtedy wszystko staje się jasne
Niedziela, 3 czerwiec 2018, 12:12
@Fabrice mi się odbiór tego zapachu zmienił w ostatnim czasie, kiedyś dużo wyraźniej wyczuwałem w nim vetiver, obecnie Private Label to dla mnie bomba labdanum - w zasadzie od samego początku plus w tle akord skórzano - drzewny w klimacie nawet nie tyle dymnym, co palonej smoły. Smoła plus labdanum - tak bym to określił
Paczula jako część tego akordu owszem jest, ale ojako "dosłownej" bym jej nie określił. Dla mnie "dosłowna" paczula jest w Munegu ale w sumie nie dziwią mnie takie różnice w odbiorze Private Label bo sam kiedyś inaczej go odbierałem Patchouly Boheme nienoszalny ? hock:
Niedziela, 3 czerwiec 2018, 12:47
Patchouly Boheme jest jak najbardziej noszalny, chociaż dla postronnych osób nieobeznanych z niszą może być jednak odrobinę konfudujący.
Wtorek, 5 czerwiec 2018, 20:33
Też się zdziwiłem - Patchouli Boheme jest moim zdaniem zdecydowanie bardziej akceptowalny przez otoczenie (zapewne przez swoją słodycz) od Jovoy.
Wtorek, 5 czerwiec 2018, 21:45
Mam ten zapach i rozumiem, że jako użytkownik można mieć pewne obiekcje. Są one nieuzasadnione. Mój kolega też użytkuje ten zapach. I przyznaję szczerze, że jako odbiorca nie odbieram go aż tak jako użytkownik. Chodzi mi o to, że zapach sprawuje się świetnie, a chyba tylko użytkownik może mieć jakieś "ale", i towarzyszące obawy przed wystraszeniem otoczenia.
Uważam, że w swojej klasie perfumy są wybitne. Nie ma co szukać kości w polędwicy.
Środa, 6 czerwiec 2018, 13:54
Ja zaś po zużyciu paru ml doszedłem do wniosku, że bez problemu mogę nosić PL, choć na początku miałem pewne obiekcje.
Artur
Środa, 6 czerwiec 2018, 14:01
Żeby było jasne, też je użytkuję. Uważam, że to bardzo dobra paczula. Przytoczone zdarzenie z moim kolegą tylko dodało mi pewności. Zapach jak najbardziej "noszalny".
|
|