Środa, 24 styczeń 2024, 10:58
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Środa, 24 styczeń 2024, 11:01 przez rabarbary. Edytowano łącznie: 3)
Fr.: Ormonde Woman marki Ormonde Jayne to szyprowe perfumy dla kobiet. Ormonde Woman został wydany w 2002 roku. Twórcą kompozycji zapachowej jest Geza Schoen. Nutami głowy są Trawa, Kardamon i Kolendra; nutami serca są Choina kanadyjska, Fiołek i Jaśmin; nutami bazy są Wetyweria, Cedr, Drzewo sandałowe i Bursztyn.
Tak najkrócej, to drzewno-zielony zapach z wybijającym się kardamonem.
Piękna jakość składników, przemyślana kompozycja.
Na początku las jest iglasty, potem trochę łagodnieje w stronę drzewa sandałowego, ale nie tak kremowego, jak często brzmi drzewo sandałowe.
Mnóstwo wilgotnej zieleni typowej dla wetywerii, ale jeszcze jest coś bardziej świeżo-zielonego.
I bardzo dużo pikantnych przypraw, zielony kardamon i coś jeszcze, nie potrafię nazwać, ale idzie to w stronę pieprzu.
Chłodny, lekko wilgotny zapach, zasadniczo wytrawny, wręcz gorzkawy, ale jakaś słodka nuta też się pojawia.
Fiołka da się wyszukać, ale takiego zimnego jak w Balenciaga L'Essence, jaśminu nie czuję zupełnie.
Zapach dla fanów Encre Noir, mrocznych lasów, czy zapachów absyntowych, chociaż nie ma tu piołunu, ale skojarzył mi się sam klimat Memoir Man Amouage czy Fou d'Absinthe L'Artisan Parfumeur.
Dziwne wydaje mi się dedykowanie tych perfum kobietom, dla mnie to klasyczny uniseks.
Piekne, choć moim nr 1 pozostaje Tsarina.
Tak najkrócej, to drzewno-zielony zapach z wybijającym się kardamonem.
Piękna jakość składników, przemyślana kompozycja.
Na początku las jest iglasty, potem trochę łagodnieje w stronę drzewa sandałowego, ale nie tak kremowego, jak często brzmi drzewo sandałowe.
Mnóstwo wilgotnej zieleni typowej dla wetywerii, ale jeszcze jest coś bardziej świeżo-zielonego.
I bardzo dużo pikantnych przypraw, zielony kardamon i coś jeszcze, nie potrafię nazwać, ale idzie to w stronę pieprzu.
Chłodny, lekko wilgotny zapach, zasadniczo wytrawny, wręcz gorzkawy, ale jakaś słodka nuta też się pojawia.
Fiołka da się wyszukać, ale takiego zimnego jak w Balenciaga L'Essence, jaśminu nie czuję zupełnie.
Zapach dla fanów Encre Noir, mrocznych lasów, czy zapachów absyntowych, chociaż nie ma tu piołunu, ale skojarzył mi się sam klimat Memoir Man Amouage czy Fou d'Absinthe L'Artisan Parfumeur.
Dziwne wydaje mi się dedykowanie tych perfum kobietom, dla mnie to klasyczny uniseks.
Piekne, choć moim nr 1 pozostaje Tsarina.