Kompozycja: róża, ogród róż z lekkim cytrusowym twistem. Dalsze nuty to oud z paczulą, który nigdy nie wybija się przed różowo-mandarynkowy duet.
Sam zapach oceniam jako ciekawszy od podstawowego Black Aoud.
Jakość i parametry: tutaj pozytywne zaskoczenie, bo jest dość dobrze pod względem jakości składników. Mimo, że mandarynka daje się tutaj wyczuć bez problemu, to nie gryzie, nie drapie i nawet całkiem przyjemnie łączy się z różą. Parametry oceniam jako słabsze niż pierwszy Black Aoud, którego testowałem zaraz po jego premierze, ale 8-10 godzin wytrzymuje i projektuje bardzo dobrze.
Powielono tutaj typowe, charakterystyczne połączenie oudu i róży, a dodanie mandarynki zrobiło całkiem dobrą robotę.
Zapach na mocne 5, do 6 brakuje przede wszystkim jakości.
Moje odczucia są zgodne z wypowiedzią powyżej. Niby to samo, co w Black Aoud, ale w różę dodatkowo wpleciono brzmiącą w tym samym tonie mandarynkę.
Dla posiadacza podstawowej wersji różnice mogą być zbyt mało istotne, aby uzasadniać zakup. Jako alternatywę BA można rozważyć Rasasi Mukhallat Oudh Al Mubakhar, który kosztuje sześć razy mniej.
Łatwa, przyjemna, bardzo intensywna słodycz.
Róża zdecydowanie marmoladowa. Oud nieanimalistyczny, grzeczny, ale to nie musi być zarzut. Czasem się chce.
W przypadku tego zapachu nie wybierasz jakiejś wielkiej złożoności, ale raczej głośność i przejrzystość konceptu.
U mnie całodzienna trwałość i przy tym niezła projekcja.
Solidny różany pewniaczek, jesli ktoś chce różę na b słodko.