Wtorek, 26 styczeń 2021, 21:56
Na Opusa I czekałem jak na gwiazdkę. Po pierwsze, bo ma numer pierwszy i chciałem zobaczyć jak wygląda początek tej bibliotecznej opowieści. Po drugie skład, po trzecie opinie innych fanów Amouage, których zapytałem o niego. Jak usłyszałem, że jest to zapach równie duży jak Gold i Silver, to ciekawość urosła jeszcze bardziej.
Otwarcie niesamowite, od razu przed oczami stanął mi Alain Delon Iquitos, mają ze sobą sporo wspólnego. Otwarcie Opusa I jest po prostu piękne, wspaniała mieszanka szafranu i owoców. Zapach co chwilę się zmienia, raz jest lepki, raz się snuje z niego dym, raz się robi suchy, a innym razem czułem delikatną skórę w starym stylu, taką jak wnętrze damskiej torebki, gdzie delikatnie czuć szminkę i puder. Przez długi czas wyczuwałem też wspólny wątek z Opus IV, a mianowicie taką słodkawą ambrowość.
Teraz, po ponad 14 godzinach, pachnie jak budyń ze słodkim drewnem.
Absolutnie nie nazwałbym go damskim w żadnej fazie. Na pewno nie jest to prosty zapach, łatwy w odbiorze, ale też jak najbardziej (dla mnie) noszalny, z tym że podobnie jak chociażby Gold - raczej nie na spacer po bułki do żabki.
Spojrzałem trochę co też o nim piszą i aż mi niedobrze, jak przeczytałem wypociny miernoty, co to się szczyci dyplomami z chemii. Także kolejny raz utwierdzam się w tym, że powinno się jego blog omijać szerokim łukiem.
Jeżeli chodzi o parametry, to jest rewelacyjnie - projekcja dobra i przede wszystkim nie osiada za szybko blisko skóry, ale kompozycja trochę może przytłaczać, także tu trzeba ostrożniej z aplikacją, niż w przypadku Opus II, którego raczej nie da się przedawkować. Nie mogę się doczekać, żeby go sprawdzić na słonku i mam wrażenie, że właśnie w ciepłe dni będzie mu najlepiej.
Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka
Otwarcie niesamowite, od razu przed oczami stanął mi Alain Delon Iquitos, mają ze sobą sporo wspólnego. Otwarcie Opusa I jest po prostu piękne, wspaniała mieszanka szafranu i owoców. Zapach co chwilę się zmienia, raz jest lepki, raz się snuje z niego dym, raz się robi suchy, a innym razem czułem delikatną skórę w starym stylu, taką jak wnętrze damskiej torebki, gdzie delikatnie czuć szminkę i puder. Przez długi czas wyczuwałem też wspólny wątek z Opus IV, a mianowicie taką słodkawą ambrowość.
Teraz, po ponad 14 godzinach, pachnie jak budyń ze słodkim drewnem.
Absolutnie nie nazwałbym go damskim w żadnej fazie. Na pewno nie jest to prosty zapach, łatwy w odbiorze, ale też jak najbardziej (dla mnie) noszalny, z tym że podobnie jak chociażby Gold - raczej nie na spacer po bułki do żabki.
Spojrzałem trochę co też o nim piszą i aż mi niedobrze, jak przeczytałem wypociny miernoty, co to się szczyci dyplomami z chemii. Także kolejny raz utwierdzam się w tym, że powinno się jego blog omijać szerokim łukiem.
Jeżeli chodzi o parametry, to jest rewelacyjnie - projekcja dobra i przede wszystkim nie osiada za szybko blisko skóry, ale kompozycja trochę może przytłaczać, także tu trzeba ostrożniej z aplikacją, niż w przypadku Opus II, którego raczej nie da się przedawkować. Nie mogę się doczekać, żeby go sprawdzić na słonku i mam wrażenie, że właśnie w ciepłe dni będzie mu najlepiej.
Wysłane z mojego M2007J20CG przy użyciu Tapatalka