Piątek, 13 lipiec 2012, 23:15
Z całej serii Atelier Cologne jest to moim zdaniem obok Trefle Pur najlepszy zapach. W przeciwieństwie do fqjciora, który opisał większość z nich na swoim blogu, nie oceniam ich pod kątem niezwykłości, czy oryginalności kompozycji, ale całkiem subiektywnie, który z nich mi się najprzyjemniej nosi. Obok wymienionego już powyżej Trefle Pur właśnie chcę przedstawić Grand Neroli. Jeśli urządzilibyśmy zawody w konkurencji "najbardziej kolońska kompozycja zapachowa", to Grand Prix murowane!
Skład:
góra: marokańska neroli, lemonka, sycylijska bergamotka
serce: perskie galbanum, mech, liście brzozy
baza: czyste piżmo, biała ambra, wanilia z Madagaskaru
(co za precyzja w określaniu ingrediencji )
To absolut kolońskości, cudo. To zapach naszych ojców i dziadków świeżo i obficie skropionych po goleniu. Klasyczna męskość. Nic dodać, nic ująć. W dodatku, w przeciwieństwie do zwykłych wód kolońskich, trwałość zadowalająca 6-7 godzin. Oczywiście cytrusy dość szybko opuszczają skórę, "cudów ni ma" (jak mawiała moja babcia), pozostają wciąż kolońskie serce i baza, które stopniowo z projekcji wyraźnej (zwłaszcza dla noszącego) cichną do przyskórnej (jednak...) Dla wielbicieli gatunku pozycja obowiązkowa.
Skład:
góra: marokańska neroli, lemonka, sycylijska bergamotka
serce: perskie galbanum, mech, liście brzozy
baza: czyste piżmo, biała ambra, wanilia z Madagaskaru
(co za precyzja w określaniu ingrediencji )
To absolut kolońskości, cudo. To zapach naszych ojców i dziadków świeżo i obficie skropionych po goleniu. Klasyczna męskość. Nic dodać, nic ująć. W dodatku, w przeciwieństwie do zwykłych wód kolońskich, trwałość zadowalająca 6-7 godzin. Oczywiście cytrusy dość szybko opuszczają skórę, "cudów ni ma" (jak mawiała moja babcia), pozostają wciąż kolońskie serce i baza, które stopniowo z projekcji wyraźnej (zwłaszcza dla noszącego) cichną do przyskórnej (jednak...) Dla wielbicieli gatunku pozycja obowiązkowa.