Środa, 11 lipiec 2012, 16:27
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Sobota, 19 grudzień 2020, 10:46 przez pblonski.)
Penetruję i odnajduję. Innymi słowy warto czasami poszperać w ofercie marek tańszych, a w dodatku - tak jak to ma miejsce właśnie w przypadku Oriflame - trudniej dostępnych, ze względu na brak " naziemnej " dystrybucji. Aby zapoznać się z ofertą tej firmy, należy udać się do ich biura regionalnego, gdzie są dostępne testery, można też umówić się z konsultantką, lub zamówić próbki, " podpinając " się do zamówienia osoby zarejestrowanej ( koszt próbki wynosi 2 złote ). Ja korzystam z jeszcze innego źródła, w postaci znajomej, która od lat robi duże zamówienia w Oriflamie, a tym samym ma zniżki nawet w przypadku produktów, znajdujących się aktualnie w promocji. Czyli jest tanio, a nawet bardzo...
Aktualnie Oriflame posiada w swojej ofercie około trzydziestu zapachów adresowanych do mężczyzn, co jest liczba imponującą, i teoretycznie każdy powinien znaleźć tam coś dla siebie. Jednak tylko teoretycznie, bo większość męskich pachnideł szwedzkiej firmy, jest po prostu słaba ( w przypadku zapachów damskich, proporcje wyglądają jeszcze gorzej ), czemu nie można się za bardzo dziwić, jeśli uwzględni się fakt, że za te pieniądze nie należy oczekiwać świetnych składników i jakichś ekstraordynaryjnych kompozycji. Są jednak od tej reguły chlubne wyjątki, że wspomnę o niezłym Architekcie, naprawdę dobrym Eikonie i bohaterze niniejszego tematu, Fuse.
Fuse jest kompozycją wylansowaną w bieżącym roku, a stoi za nią mało jeszcze znana perfumiarka młodego pokolenia, Dora Baghriche - Arnaud ( m.in. Still Life - Olfactive Studio i Vanitas - Versace ).
Skład Fuse, przedstawia się następująco;
N.G.; grejpfrut, imbir, limonka, mandarynka, cyprys
N.S.; cedr z Virginii, drzewo kaszmirowe, liść laurowy
N.B.; wetiwer, drzewo sandałowe, bób tonka, piżmo
A jak Fuse pachnie w rzeczywistości ? Nieprzypadkowo inicjuję temat o Fuse właśnie teraz, w upalne lato, ponieważ jest to zapach, który w tych warunkach sprawdzi się znakomicie, będąc alternatywą dla znacznie droższych - a w większości przypadków wcale nie lepszych - świeżaków renomowanych marek, dostępnych w sieciach D. i S. Fuse otwiera się ostrym jak brzytwa akordem zimnych cytrusów, musującego imbiru i wybijającego się na pierwszy plan cyprysa ( z tym jego specyficznym " iglastym " chłodem ). Przez pierwsze pół godziny zapach charakteryzuje się atomową wręcz projekcją - pachnące molekuły wypełniają dosłownie całe pomieszczenie, ale po upływie tego czasu zapach niestety osiada znaczniej bliżej skóry, co nie znaczy, że jego dyfuzja jest rachityczna. Kiedy więc Fuse przycupnie na skórze jakby zmęczony furią pierwszych trzydziestu minut, do głosu dochodzi subtelna, nieco słodkawa nuta drzewa kaszmirowego ( będącego w istocie połączeniem cedru, wanilii, ambry i piżma ), ale jest to zaledwie refleks - zauważalna, ale jednak dyskretna nuta, dająca o sobie znać spod rześkich i orzeźwiających akordów. Baza jest najsłabszą fazą rozwoju Fuse, bo ewidentnie ma ona detergentowy posmak, ale w tej klasie cenowej, to raczej standard, a w przypadku Fuse i tak nie jest jeszcze najgorzej, bo przynajmniej oszczędzono nam pięciu ton sztucznych, białych piżm. Trwałość Fuse w ekstremalnych temperaturach, jakich ostatnio doświadczamy, wyniosła 5-6 godzin, czyli zupełnie nieźle jak na tę półkę cenową (z czego ostatnia godzina bliskoskórnie ). Podsumowując, Fuse to kolejna miła niespodzianka od Oriflame, i jak na pachnidło za 89 złotych/75 ml ( w promocji można je nabyć za ok. 50 złotych ), naprawdę daje radę. Kiedy żar leje się z nieba, Fuse potrafi zapewnić bardzo przyjemne orzeźwienie tym, którzy nie znoszą zapachów stricte wodnych, czy pseudo-morskich świeżaków. Sam zaliczam się do takich osób, więc alternatywę w postaci Fuse, przyjmuję z zadowoleniem.