Czwartek, 5 lipiec 2012, 13:55
(Ten post był ostatnio modyfikowany: Poniedziałek, 4 styczeń 2021, 19:05 przez pblonski.)
Żar lejący się z nieba chyba pomieszał mi zmysły, bo postanowiłem szukać ochłody w... perfumerii, a do tego obok półki z zapachami Hugo Bossa. Hugo Boss ma w swojej aktualnej ofercie aż piętnaście zapachów adresowanych do mężczyzn, ale oprócz Bottled ( No.6, " Szary " ), szczerze mówiąc nie ma na czym zawiesić nosa. Pośród tego licznego stadka wyróżniają się jeszcze in plus orientalno-przyprawowy Boss Soul, i bohater niniejszego tematu Hugo Element. Hugo Element to zapach stosunkowo nowy, bo wykreowany w roku 2009 ( inna sprawa, że Boss wypuszcza nowe zapachy praktycznie co rok ), ale nie sposób dociec, kto za tą kompozycją stoi. Niewykluczone, że to praca zbiorowa jakiegoś prefumeryjnego laboratorium. Ku mojemu zaskoczeniu, efekt tego partykularnego, czy też zbiorowego wysiłku, jest co najmniej zadowalający, bo w kategorii świeżych zapachów designerskich, Hugo Element zdecydowanie się wyróżnia na tle konkurencji spod znaku Lacoste, czy np. ostatnich premier Givenchy ( vide; Play Sport ). Najbardziej kontrowersyjną sprawą Hugo Element jest jego otwarcie - skrajnie detergentowe i chemiczne, za które jak sądzę odpowiedzialna jest końska dawka aromamolekuły Calone . Niewykluczone, że taki właśnie był zamysł, co w sumie pasowałoby do nowoczesnej i urbanistycznej koncepcji zapachu. Jednak po upływie mniej niż pięciu minut, zza tej ekstremalnie syntetycznej olfaktorycznej kotary, zaczynają wyzierać nuty ziołowo-przyprawowe, z kolendrą i imbirem na czele, podrasowane dynamicznymi molekułami różowego pieprzu ( którego jednak nie podano w oficjalnym wykazie nut, ale moim zdaniem jest on nader wyczuwalny ). Hugo Element jest zapachem ewidentnie świeżym, ale w tej w sumie minimalistycznej kompozycji, udało się uniknąć ogórkowo-wodnego sznytu. W moim odczuciu Hugo Element reprezentuje nurt nowoczesnej świeżości, z premedytacją nawiązującej do estetyki " szklanych domów ", nowoczesnych technologii i futurystycznego designu ( co znajduje także swoje potwierdzenie w projekcie świetnego flakonu, który nawiązuje stylistyką do ampułki z lekarstwem, lub jakimś chemicznym preparatem ). Odnoszę nieodparte wrażenie, że pachnąca faktura Hugo Element jest błyszcząca, twarda i jakby " lakierowana ", tym bardziej, że spod zimnych przypraw nieustannie prześwituje jakiś - nomen omen - chemiczny element tej kompozycji, co mi się , nie ukrywam, bardzo podoba. Zapach jest rześki, odświeżający, dość futurystyczny, i co najważniejsze, świetnie sprawdza się w upały, podczas których zapewnia uczucie nieskazitelnej czystości i niebanalnej świeżości. Po kilku testach stwierdziłem trwałość na poziomie 6-7 godzin, co jest - zwłaszcza w tak wysokiej temperaturze - wynikiem całkiem przyzwoitym.
No i tym sposobem, pierwszy raz w życiu pochwaliłem Boss'a. W ankiecie pewnie dam "4" z małym minusem.
No i tym sposobem, pierwszy raz w życiu pochwaliłem Boss'a. W ankiecie pewnie dam "4" z małym minusem.