Środa, 22 wrzesień 2021, 12:04
Perfumy Joop! - Wolfgang Joop EDT to orientalno-fougere perfumy dla mężczyzn, które powstały w roku 2008 jako owoc współpracy perfumiarzy Louise Turner i Michel Girard.
Skład/złożenie nut: cynamon, drzewo sandałowe, lawenda, paczula, kolendra, wetyweria
Zapach jasny i ciepły, lekko orientalny. Brzmi bardzo świeżo, dość ostro w otwarciu i jeszcze długo po nim. Wyraźnie wyczuwam wanilię, choć w składzie jej nie wykazano. Według mojego nosa to pierwszoplanowa nuta tej kompozycji. Nie przepadam za tym składnikiem w sytuacjach, w których pełni rolę dominatora, ale tu „zachowuje się przyzwoicie” i nie jest dla mnie odpychająco mdła, co już zdarzało się przy innych okazjach. Może to zasługa kolendry, która zapewnia pieprzno-cytrusowe tło i zapobiega przesłodzeniom lub lawendy odpowiedzialnej za delikatnie koloński sznyt. Odnotowałem jeszcze cynamon, ale trochę nietypowy, jakiś schowany, taki nieśmiały i nie mający nic wspólnego z piernikowym klimatem. Całość dobrze się prezentuje, a parametry użytkowe plasują się na przyzwoitym poziomie. Na paczulę i wetywerię nie natrafiłem. Nic z ziemistych i drzewnych klimatów, no może trochę ziołowo-balsamicznego tchnienia. W sumie ciekawa propozycja , a w kontekście ceny w relacji z jakością wręcz zachęcająca, ponieważ może się sprawdzić jako zamiennik wielu „wysokobudżetowych” kompozycji. Bez szczególnego wyrafinowania, liniowo, choć z trochę uciążliwym akcentem wyczuwalnej „duszności”, co w moim odczuciu ogranicza stosowność aplikacji do wieczorowych pór, ale niekoniecznie wytwornych okazji i stroju. W chłodniejsze, deszczowe dni też może być na miejscu. 4/6
Skład/złożenie nut: cynamon, drzewo sandałowe, lawenda, paczula, kolendra, wetyweria
Zapach jasny i ciepły, lekko orientalny. Brzmi bardzo świeżo, dość ostro w otwarciu i jeszcze długo po nim. Wyraźnie wyczuwam wanilię, choć w składzie jej nie wykazano. Według mojego nosa to pierwszoplanowa nuta tej kompozycji. Nie przepadam za tym składnikiem w sytuacjach, w których pełni rolę dominatora, ale tu „zachowuje się przyzwoicie” i nie jest dla mnie odpychająco mdła, co już zdarzało się przy innych okazjach. Może to zasługa kolendry, która zapewnia pieprzno-cytrusowe tło i zapobiega przesłodzeniom lub lawendy odpowiedzialnej za delikatnie koloński sznyt. Odnotowałem jeszcze cynamon, ale trochę nietypowy, jakiś schowany, taki nieśmiały i nie mający nic wspólnego z piernikowym klimatem. Całość dobrze się prezentuje, a parametry użytkowe plasują się na przyzwoitym poziomie. Na paczulę i wetywerię nie natrafiłem. Nic z ziemistych i drzewnych klimatów, no może trochę ziołowo-balsamicznego tchnienia. W sumie ciekawa propozycja , a w kontekście ceny w relacji z jakością wręcz zachęcająca, ponieważ może się sprawdzić jako zamiennik wielu „wysokobudżetowych” kompozycji. Bez szczególnego wyrafinowania, liniowo, choć z trochę uciążliwym akcentem wyczuwalnej „duszności”, co w moim odczuciu ogranicza stosowność aplikacji do wieczorowych pór, ale niekoniecznie wytwornych okazji i stroju. W chłodniejsze, deszczowe dni też może być na miejscu. 4/6