Sobota, 7 sierpień 2021, 21:44
Czołem perfumowi entuzjaści!
Od jakiegoś czasu w mojej głowie kłębią się myśli na temat zmniejszenia liczby flakonów. Są to bardzo uciążliwe myśli, przez które niekiedy mam problemy ze snem. Chciałbym obrać sobie jakiś rozsądny kierunek, stworzyć koncepcję i wcielić ją w życie.
Na wstępie zaznaczę że nie jestem zamożną osobą, perfumami interesuję się hmm, można powiedzieć że niecałe 2 lata, a moja kolekcja jest stosunkowo nieduża (na pewno w porównaniu z ekspertami przesiadującymi na tym zacnym forum). Przez ten okres zgromadziłem około 30 flakonów (część już zużyłem, część sprzedałem/wymieniłem), myślę że drugie tyle odlewek i próbek. Oczywiście wielu zapachów jeszcze nie poznałem i ubolewam nad tym.
Trzeba mierzyć siły na zamiary. Mamy teraz ciężkie czasy, w dodatku kontakt z ludźmi znacząco mi się ograniczył, nie wspominając już o zakrywaniu twarzy, co też znacząco wpływa na odbiór perfum przez otoczenie. Pojawiło się więc pytanie - czy jest sens zaopatrywać się w kolejne flaszki, skoro ludzie wokół i tak tego "nie doceniają", a ja najbardziej zadowolony jestem wtedy, kiedy mam dużo okazji do korzystania z tych zapachów? A nie wtedy, kiedy stoją w szafie i zbierają kurz?
Mam koncepcję zostawienia sobie 5-6(?) flakonów, bo niektóre zapachy po prostu już mi się znudziły, albo się dublują z racji na podobne nuty. I tutaj zwracam się z ogromną prośbą do Was. Może o jakąś radę lub sugestię, jak poprowadzić ten mikrozbiór, aby był jak najbardziej efektywny. Chciałbym dobrać ten zestaw tak, żeby sprawiał mi frajdę, ale jednocześnie był użyteczny, co aktualnie nie ma miejsca.
Moim must have jest Chanel AHSEE, traktuję go jako swoją sygnaturę, uważam że jest genialny. Na pewno zostaje w kolekcji, nie pozbędę się go nigdy. Lecz przez swoją specyfikę nie da się go rozpatrywać w kategorii zapachu na co dzień, więc chciałbym umieścić go w "wiosna/lato-wieczór/jesień. Z racji niemałych cen perfum Chanel, szkoda byłoby mi go używać ciągiem.
Jestem zakochany w Mancerze Red Tobacco, bardzo chcę sobie kupić flakon i używać go w sezonie jesienno/zimowym. Ma potężną projekcję i na mojej skórze utrzymuje się 24 godziny.
Podobnie Gucci Intense Oud, jestem totalnie oczarowany tym przepięknym agarem. Też chciałbym go sobie zostawić.
Problem pojawia się podczas wyboru zapachu "niebieskiego", głównie z myślą o codziennym stosowaniu. W poprzednich latach przerabiałem juz wszystkie wersje Sauvage (są pospolite), Light Blue Intense kompletnie mi nie siedzi, AdG Profumo znudziło mi się, mam Diora Homme Cologne i powiedzmy że jestem zadowolony, lecz to perfumy typowo na gorące lato ~30 stopni. Posiadam Armafa CDNIM w wersji EDP, fajna sprawa i raczej też sobie go zostawię. Zastanawiam się nad zakupieniem Bleu de Chanel w wersji EDT lub EDP, ewentualnie YSL Y EDP jako taki "codzienny niebieski zapach". Co sądzicie?
Posiadam też DHI w tej nowszej wersji, przez rok zużyłem może z 10ml. Ma coś w sobie wyjątkowego, rozpatrywałbym zostawienie go jako "zapach na specjalne okazje".
Ojej, troszkę się rozpisałem. Reasumując - chciałbym zmniejszyć swoją kolekcję. Ulubione zapachy jesienno/zimowe już mam, problem pojawia się w perfumach na cieplejsze pory roku i tutaj mam dylemat. Szkic kolekcji wygląda mniej-więcej tak:
1. Chanel Allure Homme Sport Eau Extreme - wiosna/lato/jesień, wieczorne lub bardziej formalne wyjścia.
2. Mancera Red Tobacco - okres od października do marca, na rotację z Gucci.
3. Gucci Intense Oud - jak wyżej, rotacja w zależności od sytuacji.
4. Dior Homme Intense - wiosna/jesień/zima(?), wyjątkowe okazje, np. ślub.
5. Armaf CDNIM EDP - wiosna/lato, owocowa, słodkawo-kwaśna bomba robiąca efekt wow
6. Coś niebieskiego, żeby było na lato ale również do aplikowania w "zwykłe" dni. Dior Homme Cologne? A może jednak coś z dwójki BdC-YSL Y?
Pragnę zaznaczyć, że pozycje 4-6 są do ewentualnej zmiany, stąd mój wpis tutaj. Liczę na Waszą pomoc. Może zasugerujecie mi coś równie ciekawego. Z racji ograniczonych środków, wszystkie drogie nisze odpadają. Budżet to ok. 350-400zł na każdą pozycję.
Z góry dziękuję za wysłuchanie mnie i pomoc w tym problematycznym przedsięwzięciu.
Od jakiegoś czasu w mojej głowie kłębią się myśli na temat zmniejszenia liczby flakonów. Są to bardzo uciążliwe myśli, przez które niekiedy mam problemy ze snem. Chciałbym obrać sobie jakiś rozsądny kierunek, stworzyć koncepcję i wcielić ją w życie.
Na wstępie zaznaczę że nie jestem zamożną osobą, perfumami interesuję się hmm, można powiedzieć że niecałe 2 lata, a moja kolekcja jest stosunkowo nieduża (na pewno w porównaniu z ekspertami przesiadującymi na tym zacnym forum). Przez ten okres zgromadziłem około 30 flakonów (część już zużyłem, część sprzedałem/wymieniłem), myślę że drugie tyle odlewek i próbek. Oczywiście wielu zapachów jeszcze nie poznałem i ubolewam nad tym.
Trzeba mierzyć siły na zamiary. Mamy teraz ciężkie czasy, w dodatku kontakt z ludźmi znacząco mi się ograniczył, nie wspominając już o zakrywaniu twarzy, co też znacząco wpływa na odbiór perfum przez otoczenie. Pojawiło się więc pytanie - czy jest sens zaopatrywać się w kolejne flaszki, skoro ludzie wokół i tak tego "nie doceniają", a ja najbardziej zadowolony jestem wtedy, kiedy mam dużo okazji do korzystania z tych zapachów? A nie wtedy, kiedy stoją w szafie i zbierają kurz?
Mam koncepcję zostawienia sobie 5-6(?) flakonów, bo niektóre zapachy po prostu już mi się znudziły, albo się dublują z racji na podobne nuty. I tutaj zwracam się z ogromną prośbą do Was. Może o jakąś radę lub sugestię, jak poprowadzić ten mikrozbiór, aby był jak najbardziej efektywny. Chciałbym dobrać ten zestaw tak, żeby sprawiał mi frajdę, ale jednocześnie był użyteczny, co aktualnie nie ma miejsca.
Moim must have jest Chanel AHSEE, traktuję go jako swoją sygnaturę, uważam że jest genialny. Na pewno zostaje w kolekcji, nie pozbędę się go nigdy. Lecz przez swoją specyfikę nie da się go rozpatrywać w kategorii zapachu na co dzień, więc chciałbym umieścić go w "wiosna/lato-wieczór/jesień. Z racji niemałych cen perfum Chanel, szkoda byłoby mi go używać ciągiem.
Jestem zakochany w Mancerze Red Tobacco, bardzo chcę sobie kupić flakon i używać go w sezonie jesienno/zimowym. Ma potężną projekcję i na mojej skórze utrzymuje się 24 godziny.
Podobnie Gucci Intense Oud, jestem totalnie oczarowany tym przepięknym agarem. Też chciałbym go sobie zostawić.
Problem pojawia się podczas wyboru zapachu "niebieskiego", głównie z myślą o codziennym stosowaniu. W poprzednich latach przerabiałem juz wszystkie wersje Sauvage (są pospolite), Light Blue Intense kompletnie mi nie siedzi, AdG Profumo znudziło mi się, mam Diora Homme Cologne i powiedzmy że jestem zadowolony, lecz to perfumy typowo na gorące lato ~30 stopni. Posiadam Armafa CDNIM w wersji EDP, fajna sprawa i raczej też sobie go zostawię. Zastanawiam się nad zakupieniem Bleu de Chanel w wersji EDT lub EDP, ewentualnie YSL Y EDP jako taki "codzienny niebieski zapach". Co sądzicie?
Posiadam też DHI w tej nowszej wersji, przez rok zużyłem może z 10ml. Ma coś w sobie wyjątkowego, rozpatrywałbym zostawienie go jako "zapach na specjalne okazje".
Ojej, troszkę się rozpisałem. Reasumując - chciałbym zmniejszyć swoją kolekcję. Ulubione zapachy jesienno/zimowe już mam, problem pojawia się w perfumach na cieplejsze pory roku i tutaj mam dylemat. Szkic kolekcji wygląda mniej-więcej tak:
1. Chanel Allure Homme Sport Eau Extreme - wiosna/lato/jesień, wieczorne lub bardziej formalne wyjścia.
2. Mancera Red Tobacco - okres od października do marca, na rotację z Gucci.
3. Gucci Intense Oud - jak wyżej, rotacja w zależności od sytuacji.
4. Dior Homme Intense - wiosna/jesień/zima(?), wyjątkowe okazje, np. ślub.
5. Armaf CDNIM EDP - wiosna/lato, owocowa, słodkawo-kwaśna bomba robiąca efekt wow
6. Coś niebieskiego, żeby było na lato ale również do aplikowania w "zwykłe" dni. Dior Homme Cologne? A może jednak coś z dwójki BdC-YSL Y?
Pragnę zaznaczyć, że pozycje 4-6 są do ewentualnej zmiany, stąd mój wpis tutaj. Liczę na Waszą pomoc. Może zasugerujecie mi coś równie ciekawego. Z racji ograniczonych środków, wszystkie drogie nisze odpadają. Budżet to ok. 350-400zł na każdą pozycję.
Z góry dziękuję za wysłuchanie mnie i pomoc w tym problematycznym przedsięwzięciu.